Jest zamiar wypowiedzenia kontraktów naftowych zawartych z Rosją - powiedział w piątek pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski. Potwierdził też, że gazociąg Baltic Pipe zostanie oddany do użytku w październiku br. i popłynie nim pierwszy gaz z szelfu norweskiego. Z kolei szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch stwierdził: Jeżeli Rosja zaprzestanie sprzedaży gazu i zrazi do siebie klientów, będzie miała problem. Jestem głęboko przekonany, że Polska sobie z tym poradzi.

Naimski: Jest zamiar wypowiedzenia kontraktów naftowych. To jest absolutnie realne.

Piotr Naimski pytany był m.in. o to, czy będziemy wypowiadać kontrakty naftowe zawarte z Rosją. "Taki jest zamiar wypowiedzenia kontraktów naftowych. To jest absolutnie realne. Każdy, kto produkuje ropę naftową może być źródłem dostaw dla Polski" - stwierdził w piątek w radiu Wnet Naimski.

Dodał, że jeżeli usuniemy ropę rosyjską, to produkcja w innym rejonie świata wzrośnie i ta ropa zostanie przekierowana. Według niego to, czy będzie taniej zależy od ilości surowca na globalnym rynku. Wskazał, że jeżeli podaż będzie większa niż zapotrzebowanie to producenci obniżą ceny.

"Mniej więcej 26-27 mln ton przerabia się w rafinerii w Gdańsku i Płocku. Mniej więcej 60 proc. w tej chwili tej ropy naftowej pochodzi z Rosji. To są kontrakty, które przed wybuchem wojny były zawierane" - zaznaczył Piotr Naimski.

Podkreślił, że w przypadku zdecydowania o nałożenia embarga na dostawy ropy naftowej z Rosji polskie rafinerie są w stanie w 100 proc. przedstawić się na inną ropę.

"To oczywiście będzie kosztowne, dlatego, że zmiana kontraktów w sytuacji, kiedy wielu innych odbiorców będzie szukało tego źródła na świecie spowoduje, że cena - chwilowo przynajmniej - wzrośnie. Ten koszt będzie musiał być poniesiony. To koszty naszego udziału w wojnie. Decydujemy, że wato go ponieść dlatego, że zagrożenie jest tego warte, a ofiary na Ukrainie tego wymagają" - stwierdził Piotr Naimski.

Dodał, że rynek ropy naftowej w skali świata jest zróżnicowany, bardzo urynkowiony. Teoretycznie rzecz biorąc z każdego miejsca na świecie można dowieść ropę, jest to kwestia w najgorszym przypadku kilkunastu dni - wskazał.

Przyznał też, że "na szczęście" nie udało się przedłużyć kontraktu z Gazpromem. Potwierdził również, że jesteśmy przygotowani, żeby zastąpić go innymi dostawami - przez gazociąg norweski, gazoport, interconectory.

"Gazociąg Paltic Pipe w październiku zostanie oddany do użytku i pierwszy gaz z norweskiego szelfu popłynie" - zapewnił Naimski.

"Jeżeli chodzi o techniczne możliwości dostarczenia gazu do Polski, to jesteśmy w stanie dostarczyć wszystko, co potrzebne polskiej gospodarce, a nawet więcej - by przesłać sąsiadom, jeśli to będzie potrzebne. Chodzi o to, czy w Polsce może być stworzony węzeł, w którym będzie się handlować gazem z różnych źródeł. Być może tak się stanie" - stwierdził Naimski.

W związku z trwającą od 24 lutego br. agresją Rosji na Ukrainę wiele państw nałożyło na Federację Rosyjską sankcje. Np. sankcje unijne - obecnie trwają prace nad szóstym ich pakietem - obejmują rosyjskie banki, szereg sektorów gospodarki tego kraju, rosyjskich oligarchów, jak również prezydenta Rosji Władimira Putina. Na początku kwietnia szefowa Komisji Europejskiej Ursula Von der Leyen informowała o trwających też pracach nad dodatkowymi sankcjami, w tym na import ropy. Sankcje UE wymagają jednomyślności wszystkich 27 państw członkowskich.

Gazociąg Baltic Pipe ma utworzyć nową drogę dostaw gazu ziemnego z Norwegii na rynki duński i polski oraz do użytkowników końcowych w krajach sąsiednich. Gazociąg będzie mógł przesyłać 10 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie do Polski oraz 3 mld m sześc. z Polski do Danii. Inwestorami są operatorzy przesyłowi: duński Energinet i polski Gaz-System. Według planów ma zacząć działać 1 października 2022 r.

Kumoch: Jeśli Rosja zaprzestanie sprzedaży gazu - sama będzie miała problem, Polska sobie poradzi

Kumoch był pytany w programie Tłit Wirtualnej Polski o podawane przez niektóre media nieoficjalnie informacje, że Rosja od piątku może Polsce zakręcić kurek z gazem. Upływa bowiem termin, jaki Moskwa dała Polsce na przestawienie się na płatności za gaz w rublach.

Zdaniem szefa prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, jeżeli Rosja zaprzestanie sprzedaży gazu, będzie to postawa typu: "na złość mamie odmrożę sobie uszy".

Jak mówił, Rosja "sama potrzebuje w tym momencie środków finansowych". "Bardzo słusznie, że Polska i nie tylko Polska, bo parę innych krajów europejskich, nie ugina się przed jakimś absurdalnym szantażem" - podkreślił.

"Jestem głęboko przekonany, że Polska sobie z takim czymś poradzi. To Rosja będzie miała problem, jak zrazi do siebie na tym etapie dużą liczbę klientów" - powiedział Kumoch.

Wydany przez prezydenta Rosji Władimira Putina dekret przewiduje, że od początku kwietnia zagraniczni nabywcy z "nieprzyjaznych państw" mają płacić za dostawy rosyjskiego gazu ziemnego w rublach, albo dostawy paliwa z Rosji zostaną wstrzymane.

Nabywcy gazu z państw prowadzących "nieprzyjacielską działalność" wobec Rosji mają otworzyć specjalne konta rublowe, obsługiwane przez kontrolowany przez Kreml Gazprombank. Następnie bank ten ma sprzedawać zagraniczną walutę na moskiewskiej giełdzie MICEX, wymieniając ją na ruble i regulować w tych rublach płatności za gaz.

W dekrecie przewidziano jednak wyjątek, na podstawie którego zagraniczni kontrahenci będą mogli "ominąć" opłaty w rublach. Warunkiem jest uzyskanie specjalnego zezwolenia Komisji Rządu Federacji Rosyjskiej ds. Inwestycji Zagranicznych.

Od 5 marca na rosyjskiej liście "nieprzyjaznych państw" znajdują się m.in. wszystkie kraje Unii Europejskiej (a więc również Polska), Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada, Australia, Norwegia, Szwajcaria, Japonia i Korea Południowa.