Lewica apeluje do premiera i członków rządu, których dotyczy raport NIK i wnioski do prokuratury, o poparcie dla powstania komisji śledczej ws. wyborów korespondencyjnych. "Jeśli nie mają sobie nic do zarzucenia - niech poprą powstanie komisji" - mówiła wiceszefowa klubu Lewicy Beata Maciejewska.

Szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował w zeszłym tygodniu, że w związku z organizacją wyborów w trybie korespondencyjnym zarządzonych na 10 maja 2020 r. NIK kieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa KPRM Michała Dworczyka, szefa MAP Jacka Sasina oraz szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.

Poseł Lewicy Wiesław Szczepański podczas konferencji prasowej w Sejmie przypomniał, że jego ugrupowanie w ubiegłym tygodniu złożyło do marszałek Sejmu Elżbiety Witek projekt uchwały ws. powołania komisji śledczej ws. nieprawidłowości ujawnionych przez NIK, związanych z organizacją wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym. "Ta komisja jest potrzebna" - podkreślił Szczepański. "Zwracamy się do klubów parlamentarnych o poparcie tego projektu" - zaapelował poseł Lewicy.

Z kolei wiceprzewodnicząca klubu Lewicy Beata Maciejewska podkreśliła, że jej ugrupowanie chce wyjaśnienia wszystkich kwestii związanych z organizacją wyborów. Wystosowała także apel do premiera Morawieckiego, szefa MAP, ministra SWiA i szefa KPRM, aby poparli wniosek Lewicy. "Jeśli są osobami, które nie mają sobie nic do zarzucenia, to niech poprą powstanie tej komisji i niech staną przed nią i wyjaśnią wszystkie kwestie" - mówiła.

Inicjatywę Lewicy krytycznie ocenia przewodniczący komisji sprawiedliwości i praw człowieka Marek Ast (PiS). "Ten wniosek nie ma jakichkolwiek szans powodzenia, jeżeli chodzi o Sejm, bo też nie ma powodów, aby powoływać jakiekolwiek komisje śledcze" - powiedział Ast PAP i nazwał wniosek "tendencyjnym".

Również rzecznik rządu Piotr Müller komentował w mediach wniosek Lewicy o komisję. "Argumentem, którzy używają nasi oponenci jest to, że w związku z tym, że prokuratura jest rzekomo upolityczniona, należy powołać komisję śledczą, która składa się z polityków. To już chyba samo siebie tłumaczy" - stwierdził.

Szef NIK przedstawił w połowie maja raport dotyczący przygotowań do wyborów korespondencyjnych prezydenta RP, które miały się odbyć 10 maja 2020 r. NIK negatywnie oceniła proces przygotowania tych wyborów po kontroli działań: KPRM, MSWiA, MAP oraz Poczty Polskiej i PWPW; zdaniem NIK organizowanie i przygotowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było pozbawione podstaw prawnych. Izba skierowała wtedy do prokuratury zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zarządy Poczty Polskiej i Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych.

W ubiegły wtorek szef NIK Marian Banaś poinformował, że w związku z wynikami kontroli dotyczącej przygotowania i organizowania wyborów na prezydenta RP wyznaczonych na 10 maja 2020 r. z wykorzystaniem głosowania korespondencyjnego, NIK "mając na uwadze wagę stwierdzonych nieprawidłowości w czasie przedmiotowej kontroli, kieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa" przez premiera, szefów: MAP i MSWiA oraz KPRM.

W reakcji Centrum Informacyjne Rządu oświadczyło, że "wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem", o czym świadczy "wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM". Zdaniem CIR, premier i szef KPRM stali na straży konstytucji. Sasin stwierdził, że "szkoda autorytetu Najwyższej Izby Kontroli, który na naszych oczach upada".

Raport NIK dotyczy organizacji wyborów prezydenta, w których Polacy, ze względu na pandemię COVID-19, mieli głosować wyłącznie drogą korespondencyjną. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych. Ustawa weszła w życie 9 maja, wcześniej jednak wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze; ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska.

Wybory jednak nie odbyły się 10 maja. Tego dnia Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła w wydanej uchwale, że "brak było możliwości głosowania na kandydatów" i że fakt ten jest równoważny w skutkach z przewidzianym w art. 293 Kodeksu wyborczego brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca.