To nie jest tak, że chodzę na szabry i marzę, by było u nas dwóch, trzech posłów więcej; chodzi o plan na przyszłość i odbudowanie bloku na wybory, to jest długofalowy projekt umiarkowanego centrum - powiedział szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do sprawy Chadecji Polskiej.

Lider ludowców był pytany w piątek w TVN24 o słowa wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego (Koalicja Polska - PSL) z wywiadu dla czwartkowej "Rzeczpospolitej". Zgorzelski ogłosił w nim m.in. zamiar budowania przez ludowców nowego bloku Chadecja Polska, w którym widzi także konserwatywnych parlamentarzystów KO.

Szefa PSL był dopytywany, czy w ramach budowania tego nowego bloku mogłoby odejść do niego nawet do dwudziestu bardziej konserwatywnych posłów KO. Padło też pytanie, czy to jest także jego "akcja", czy to jedynie pomysł Zgorzelskiego oraz czy jest to pomysł na łączenie opozycji, czy na jej rozbijanie.

"My chcemy od dawna budować polityczne centrum, blok opozycji, który łączy osoby o poglądach umiarkowanych, centrowych, chadeckich, konserwatywnych, ale też takich, którzy patrzą do przodu, nie tylko na tradycję, ale którzy łączą tradycję z nowoczesnością. Tu nie ma nic nowego, to jest nasza propozycja dla opozycji: blok centrowy, który chcemy współtworzyć i blok liberalno-lewicowy. To jest jedyna szansa na wygranie wyborów" - powiedział Kosiniak-Kamysz.

Jego zdaniem należy rozmawiać dziś "o innych odejściach".

Dopytywany, czy ma w kalkulacjach "przejęcie" części KO i czy takie "kłusownictwo" wchodzi w tym wypadku w grę, lider PSL opowiedział, że on politycznego kłusownictwa nie uprawiał i nie uprawia. "To nie jest tak, że dzisiaj gdzieś chodzę na szabry i marzę o tym, żeby było dwóch, trzech posłów więcej. Chodzi o plan na przyszłość. Chodzi o odbudowanie bloku na wybory, a nie na dziś. To jest długofalowy projekt umiarkowanego centrum" - zaznaczył polityk.

Pytany, czy to jest może pomysł na ratowanie PSL i trwa "szukanie nowego Kukiza by przetrwać", zaprzeczył. Podkreślił, że PSL to formacja polityczna, która nie zmieniła nazwy i od lat jest w parlamencie. Nazwał takie komentarze "opowieściami dziwnej treści z mchu i paproci".

Zgorzelski w opublikowanej w czwartek przez "Rzeczpospolitą" wywiadzie ocenił, że "jeżeli będzie scenariusz z wyborami w 2023 roku, to będziemy świadkami coraz większego upadku rządu +całkowicie pokłóconej prawicy+".

"Już z teorii zarządzania wiadomo, że partia, organizacja, która zajmuje się sama sobą, nie jest w stanie rozwiązywać problemów obywateli. Ewidentnie obniża się sprawność rządzenia PiS. Ten czas trzeba będzie wykorzystać na wzmocnienie projektu, który roboczo nazywamy Chadecja Polska, składającego się z Koalicji Polskiej, konserwatystów bliskich Platformie Obywatelskiej – którzy w momencie ewidentnego przesunięcia się tej partii na lewo są z niej wypychani – oraz środowiska Jarosława Gowina, z którym mamy dobre relacje" - powiedział wicemarszałek.

Jak przyznał, "coraz więcej rozmów odbywa także z parlamentarzystami PiS-u rozczarowanymi ciągłymi kłótniami". Według niego, "taka reprezentacja w kolejnych badaniach daje poparcie 12–15 proc.". "Więc jest przestrzeń dla zdroworozsądkowej, centroprawicowej, konserwatywnej partii" - przekonywał Zgorzelski. Na uwagę, że jest tak przy założeniu, że lider Porozumienia odejdzie ze Zjednoczonej Prawicy, sekretarz PSL powiedział: "Jarosław Gowin wie – i to nie na sto procent, ale na tysiąc – że na listach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości go nie będzie".