Wpisanie prokuratorów i funkcjonariuszy służb specjalnych do pierwszej grupy szczepień przeciw COVID-19 jest niegodziwe i niesprawiedliwe; żądamy od premiera Mateusza Morawieckiego wycofania się z tej decyzji - oświadczył we wtorek lider PO Borys Budka.

Zgodnie z opublikowanym w ubiegły czwartek rozporządzeniem Rady Ministrów, w ostatniej fazie pierwszego etapu szczepień znajdą się m.in. żołnierze, funkcjonariusze Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, prokuratorzy i asesorzy prokuratury, funkcjonariusze CBA, SWW, SKW czy Służby Więziennej.

Szef PO mówił na wtorkowej konferencji prasowej, że wpisanie prokuratorów i funkcjonariuszy służb specjalnych do pierwszej grupy szczepień to "bulwersująca decyzja, która natychmiast powinna zostać zmieniona".

Zdaniem Budki, dziś najważniejsze jest, by po służbach medycznych zaszczepione zostały osoby najbardziej narażone na zachorowania, w tym m.in. pacjenci onkologiczni.

"Kategorycznie należy zażądać od premiera Morawieckiego wycofania się z tej bulwersującej decyzji. Nie może być tak, że poza kolejką są w programie szczepień ujęci prokuratorzy, czy funkcjonariusze służb specjalnych. To jest po prostu niegodziwe i niesprawiedliwe. Dlatego oczekujemy od rządu natychmiastowej zmiany tej decyzji" - oświadczył lider PO.

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki dodał, że "w tej chwili nie ma ważniejszej sprawy niż zdrowie narodu". Stąd poprawki Senatu, przyjęte do budżetu na 2021 rok, zakładające m.in. przeznaczenie 4 mld zł na walkę z COVID-19, ok. 2 mld zł na poprawę stanu polskiej onkologii i kardiologii, a także 80 mln zł na wsparcie psychiatrii dziecięcej. "Ponieważ nasze poprawki wracają do Sejmu, apelujemy do posłów, w tym posłów koalicji rządzącej, by jeszcze raz przemyśleli nasze poprawki zdrowotne na COVID, na onkologię, na kardiologię i psychiatrię dziecięcą" - apelował Grodzki.

Budka i Grodzki byli pytani o sprawę rektora Warszawskiego Uniwersytetu Warszawskiego prof. Zbigniewa Gacionga związaną z zaszczepieniem w placówce poza kolejnością osób spoza grupy "0", czyli personelu medycznego; dopytywano ich, czy oni także dołączyliby się do apelu premiera o to, by podał się do dymisji.

Grodzki powiedział, że warto zapoznać się z pełną dokumentacją sprawy, sprawdzić, kto do kogo dzwonił i kto mówił, że zmarnują się szczepionki. Nie wspomnę już o tym, że ponad tysiąc dawek zostało już zmarnowanych, wylanych do zlewu.

Podkreślił, że w Izraelu nie dopuszcza się do marnowania szczepionek, a gdy jakaś dawka zostanie rozmrożona i grozi to jej zniszczeniem, to dzwoni się, wzywa się wszystkich chętnych do zaszczepienia. "Chciałbym przypomnieć, że mimo wysiłków PiS do stworzenia państwa socjalistycznego czy PRL bis, ciągle rektora odwołuje i powołuje wspólnota uczelni i niech tak pozostanie" - powiedział.

Budka mówił z kolei, że należy apelować do premiera Mateusza Morawieckiego o wycofanie się z - zdaniem lidera KO - błędnej decyzji, by niektórych funkcjonariuszy państwowych umieścić w tzw. grupie pierwszej. "Wszyscy są równi wobec prawa" - zaznaczył.

Marszałek Senatu był pytany, czy Polska nie zrezygnowała przedwcześnie z dokupienia z dodatkowej puli szczepionek Moderny - tak jak Niemcy, którzy wolą mieć tych szczepionek więcej, niż później żałować. Dopytywano go, czy w związku z tym, że szczepionki Johnson&Johnson nie zostały jeszcze dopuszczone do obiegu w Europie, to nie była przedwczesna rezygnacja.

"Zdecydowanie tak; zresztą wszystkie państwa ustawiały się w kolejce. Natomiast premiera Izraela stać było na telefon do szefa Pfizera, żeby zadbać o swój naród i zabezpieczyć ilość szczepionek. Ciekaw jestem, czy premier polskiego rządu dzwonił do szefa Pfizera, dzwonił do szefa Astry-Zeneca, Moderny czy Johnson&Johnson. Bo te szczepionki będą kolejno rejestrowane i wpuszczane na rynek. Jeśli tego nie zrobił, to zachęcam go, aby zrobił to jak najszybciej, bo nie ma strategicznie ważniejszej rzeczy w Polsce niż uzyskanie odporności populacyjnej" - powiedział Grodzki.

O sprawę szczepień funkcjonariuszy w ramach pierwszej grupy był we wtorek pytany w programie "Tłit" na portalu "Wirtualna Polska" szef KPRM Michał Dworczyk. "Intencja jest taka, żeby osoby, które są kluczowe z punktu widzenia całego procesu funkcjonowania państwa i też różnych procesów związanych ze szczepieniami, czyli właśnie przedstawiciele służb mundurowych przede wszystkim, byli w grupie pierwszej" - argumentował.

Z kolei w poniedziałek pełnomocnik rządu ds. programu szczepień na konferencji prasowej wyjaśniał, że problem z zakupem dodatkowej partii szczepionki firmy Moderna polegał na tym, że jej dostawa była przewidziana na koniec 2021 roku. "Tymczasem zgodnie z podpisaną (przez Komisję Europejską - PAP) umową, której stroną jest również Polska, nam przysługuje i mamy deklarację od producentów, dostarczenia do naszego kraju do końca tego roku 60 milionów dawek szczepionki" - powiedział Dworczyk.

"Gdyby jakikolwiek producent zaproponowałby nam wówczas zakup i dostarczenie tej szczepionki w pierwszym kwartale, ewentualnie w drugim kwartale, to byśmy to zrobili na 100 proc. Natomiast takiej propozycji nie było" - powiedział szef KPRM.