Setki osób gromadziły się w poniedziałek od południa na katowickim rynku na demonstracji przeciw zaostrzeniu przepisów dot. aborcji. Protest spowodował opóźnienia w ruchu tramwajów. Demonstrowali także zwolennicy zaostrzenia przepisów aborcyjnych.

Niektórzy uczestnicy "czarnego protestu" podpisywali się pod listem adresowanym do małżonki Prezydenta Agaty Kornhauser-Dudy.

"W ostatnich dniach padło wiele słów odnośnie polityki ignorowania praw kobiet przez rządzącą obecnie partię. Słów potępiających to cierpienie, na które nas, kobiety, skazuje grupa posłów. Nie jest Pani posłem, ale jest Pani Pierwszą Damą, małżonką Prezydenta Polski. Dlaczego nie odnosi się Pani do tego piekielnego projektu?" - pytano w liście.

"Dlaczego nie wyciąga Pani ręki do kobiet muszących urodzić martwe dziecko? Do kobiet, które zostały zgwałcone przez zwyrodnialców i które noszą dziecko przynoszące ze sobą wyłącznie traumę? Proszę nie zachowywać takiego milczenia, jest Pani istotną częścią polskiej tożsamości" - apelowali sygnatariusze, życząc małżonce prezydenta "odwagi" i "poparcia wyboru kobiet".

Gromadzący się wokół podwyższenia na schodach Teatru Śląskiego demonstranci, nie mieszcząc się na przyległym placu, tłoczyli się m.in. na przecinających katowicki rynek torach tramwajowych. Mimo interwencji służb technicznych Tramwajów Śląskich i pomocy policjantów, ze wszystkich kierunków ustawiały się czekające na możliwość przejazdu tramwaje.

"Ruch nie został całkiem zablokowany, ale opóźnienia sięgały momentami po kilkanaście minut" - poinformował PAP rzecznik spółki Tramwaje Śląskie Andrzej Zowada.

Przy stojących na rynku słupach trakcji tramwajowej stały na podwyższeniach przywiązane do nich taśmą kobiety z transparentami: "Poroniłam", "Usunęłam ciążę z gwałtu". Od czasu do czasu podpalano wokół nich czerwone race.

"Niewiele słychać, poza ogólnym hałasem, ale w zasadzie wszyscy wiedzą, o co chodzi. O wolność wyboru w najtrudniejszych sytuacjach. Przecież to podstawa normalnego życia" - mówiły PAP dwie ubrane na czarno nastolatki: Kamila i Agnieszka.

"Ta ustawa łamie nasze prawa", "Wolność wyboru, zamiast terroru", "Solidarność naszą bronią", "Dość dyktatury katotalibanu" - skandowali w deszczu, przy akompaniamencie bębnów i gwizdków, uczestnicy manifestacji.

Wiele ubranych na czarno osób – w zdecydowanej większości kobiet - miało na ubraniach rozdawane przez wolontariuszy naklejki: "#Czarny protest. Nie dla barbarzyństwa wobec kobiet" i trzymało własnoręcznie przygotowane transparenty.

Manifestacji przeciwko zaostrzeniu przepisów dot. aborcji towarzyszyła kilkudziesięcioosobowa demonstracja zwolenników wprowadzenia zakazu aborcji. Mieli oni kolorowe, kilkumetrowe transparenty m.in. ze zdjęciami zakrwawionych płodów i hasłami "Gwałciciel – kara więzienia; dziecko – kara śmierci" czy "Aborcja zabija dzieci". Z ich głośników płynęły dane dot. liczby aborcji w Polsce.

Manifestację na katowickim rynku zapowiadano na godziny 12-18. W woj. śląskim demonstracje na mniejszą skalę zwoływano też w ramach "Czarnego poniedziałku" m.in. w Bielsku-Białej, Bytomiu, Częstochowie, Dąbrowie Górniczej i Gliwicach.(PAP)