Jacek Sasin chwyta się brudnej kampanii. Taki zarzut postawił kandydatowi PiS na prezydenta Warszawy szef sztabu Hanny Gronkiewicz-Waltz Marcin Kierwiński.

Jacek Sasin zaapelował dzisiaj do Hanny Gronkiewicz-Waltz by "poważnie" odniosła się do sprawy zreprywatyzowanej kamienicy w centrum Warszawy, której część odziedziczył w spadku mąż obecnej prezydent Warszawy.

Zdaniem kandydata PiS ten przypadek potwierdza krzywdzący stereotyp Polaka, który wzbogacił się na mieniu ofiar Holocaustu. Jacek Sasin podkreślił, że jest to stereotyp niesprawiedliwy, bo nawet jeśli zdarzały się takie przypadki, to są wyjątkami a nie normą. Dlatego jego zdaniem nie można udawać, że nic się nie stało i wszystko odbyło się prawidłowo, "tylko, że ktoś komuś coś ukradł".

Według Marcina Kierwińskiego po przegranej sobotniej debacie z Hanną Gronkiewicz-Waltz Jacek Sasin chwyta się brudnej kampanii. Poseł dodał, że sprawa kamienicy przy Noakowskiego 16 wypływa przy każdej kampanii wyborczej i prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wielokrotnie ją tłumaczyła. Jego zdaniem mąż prezydent Warszawy był jedną z osób w długim łańcuchu spadkobierców kamienicy, więc ona sama nie ma z nią nic wspólnego. Marcin Kierwiński przypomniał, że Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała skierowanie sprawy do sądu po kłamliwej - jak powiedział - publikacji jednego z tygodników.

Zdaniem Marcina Kierwińskiego Jacek Sasin powinien dokładniej czytać dokumenty, na które się powołuje. Poseł powiedział, że całą sprawę prowadziła administracja ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, a wiceburmistrzem dzielnicy, w której kamienica leży był Jacek Sasin.

"Jeżeli uważa, że cokolwiek było niewłaściwego, to chce powiedzieć, że Lech Kaczyński popełnił błąd, a on sam jako wiceburmistrz Śródmieścia w tym błędzie uczestniczył" - powiedział szef sztabu Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Podczas konferencji w warszawskiej siedzibie PiS Jacek Sasin wyjaśnił, że wrócił do reprywatyzacji kamienicy, ponieważ podczas debaty Hanna Gronkiewicz-Waltz przekazała mu teczkę z dokumentami w tej sprawie. Teraz według Jacka Sasina wyborcy pytają, co jest w środku. Kandydat PiS uważa, że w teczce brakuje kluczowych dokumentów, między innymi sądowego unieważnienia aktu sprzedaży kamienicy z 1948 roku.