Karczemną awanturę zgotowała strażnikowi wilanowskich ogrodów Hanna Gronkiewicz-Waltz. Poszło o bilet za 5 złotych - pisze "Nasz Dziennik".

Świadkiem incydentu, do którego doszło 19 maja, była pani Katarzyna. Jak relacjonuje: "Pani prezydent nadeszła w towarzystwie 3, może 4 osób. Chciała wejść na teren ogrodu, ale nie miała biletu. Pan z obsługi nie chciał jej wpuścić, argumentując, że nie ma takiego zapisu w regulaminie, który uprawniałby taką darmową wizytę. Na to ona odparła, że jest prezydentem Warszawy i może wejść".

Jak czytamy w gazecie, Hanna Gronkiewicz-Waltz zagroziła potem pracownikowi ogrodu, że jeżeli nie wpuści jej za darmo, będzie w jego sprawie interweniować "u samego dyrektora".

Świadek incydentu mówi, że "to był młody chłopak i chyba wystraszył się tych gróźb. Wpuścił grupę do ogrodu." "Nasz Dziennik" dodaje, że pracownik potem przezornie zadzwonił do swojego przełożonego informując o całym zajściu.

Elżbieta Grygiel z Muzeum Pałacu w Wilanowie tłumaczy, że pracownik wykonywał swoje obowiązki właściwie i zachował się w sposób zgodny z procedurami postępowania z osobami nieposiadającymi biletu wstępu. Był przy tym uprzejmy, a jego zdecydowana postawa wobec prezydent stolicy spotkała się z "pewnym niezadowoleniem" Hanny Gronkiewicz-Waltz.