"Kiedy półtora roku temu tworzyłem tygodnik "Uważam Rze" myślałem, że żyję w kraju, w którym mimo wszystko działa wolny rynek, gdzie liczy się praca i umiejętności. Sądziłem, że jeśli tworzy się nowy tygodnik, jeśli samemu wymyśla się jego kształt, dobiera autorów, umieszcza w nim różne formy dziennikarskie, nadaje się tygodnikowi właśnie niepowtarzalny charakter, jedyny i nie do podrobienia, to ktokolwiek nie byłby jego właścicielem zostanie to uszanowane. W końcu na tym polega - czyż nie? - respektowanie cudzej intelektualnej własności" - pisze na blogu Paweł Lisicki.
"Zapomniałem, że cała ta historia dokonuje się w Polsce. Że nie chodzi tu o kapitalizm i wolny rynek, ale o polski kapitalizm i polski wolny rynek. Polski kapitalizm, który polega na tym, że ktoś, kto nawet palcem nie kiwnął przy tworzeniu "Uważam Rze", rości sobie prawo, by teraz ot tak jakby nigdy nic tygodnik ten nam zabrać, wyjąć go z rak prawowitych autorów i, nie bacząc na obyczaje i zasady, rozporządzać nim zgodnie ze swoim widzimisię. Na szczęście istnieją jeszcze czytelnicy i oni to właśnie, nie ja przecież, ani nie autorzy pisma, wymierzą uzurpatorowi sprawiedliwość" - kontynuuje.