Dziennikarze, którzy odeszli z "Uważam Rze", nie oddali wydawcy haseł do Twittera i wciąż publikują w sieci komunikaty, w których wyjaśniają powody swojego odejścia.
"Uważam Rze na Twitterze - tu nadal znajdować będziecie Waszych Ulubionych Autorów" - napisali zaraz po odwołaniu redaktora Pawła Lisieckiego.
Dalej pojawiły się wpisy m.in. krytykujące wydawcę pisma Grzegorz Hajdarowicza. "Nie wierzę, żeby te białoruskie metody, jakie stosuje Hajdarowicz, nie odbiły się w Europie" - napisał Cezary Gmyz.
Paweł Lisicki oznajmił: "Nie ma mowy, żeby wydawca zakazywał mi publikowania, bądź niepublikowania jakiegoś dziennikarza czy publicysty. To jest radykalne naruszenie praw dziennikarskich i redaktorskich".
Marek Magierowski (który też rozstał się z Presspubliką) stwierdził, że to konto na Twitterze "to jak ostatnia latarnia nadająca z Westerplatte".
Na Facebooku też bunt
Na Facebooku z kolei trwa akcja cofania lajków dla oficjalnego profilu tygodnika.
Od wczoraj ubyło mu kilka tysięcy polubień, a liczba nadal spada i zbliża się do 24 tysięcy.
Ołówek smoleński
Na Allegro natomiast trwa aukcja "Ołówka Smoleńskiego" z logotypem "Rzeczpospolitej" - donosi natemat.pl. "Nie jestem stuprocentowo przekonany, ale jest wielce prawdopodobne, że to właśnie nim robił notatki red. Gmyz, pracując nad publikacją o trotylu smoleńskim" – czytamy w opisie. Ołówek kosztuje już 96 złotych.