W przesłanym PAP komunikacie Komitetu Politycznego napisano, że postawa Migalskiego jest niezgodna z zasadami obowiązującymi w Prawie i Sprawiedliwości.
"Zachowanie deputowanego Marka Migalskiego wskazywało wyraźnie, że jego priorytetem jest działalność na rzecz własnej kariery, a nie dobro Prawa i Sprawiedliwości. Podstawowym celem działań polityków PiS nie może być własny interes i popularność, zwłaszcza kiedy odbywa się to kosztem całej formacji politycznej" - napisano.
Pod koniec sierpnia Migalski opublikował na swoim blogu list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego, w którym obarczał szefa PiS m.in. winą za niskie notowania partii. "To, w dużej mierze, pana wina" - podkreślał europoseł.
Jego zdaniem, strategia PiS po wyborach prezydenckich "prowadzi prostą drogą do klęski wyborczej" w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Jak dodał, list otwarty to "dramatyczna próba podjęcia debaty nad możliwością uniknięcia obu tych przegranych, które byłyby już piątą i szóstą z rzędu przegraną naszej formacji w konfrontacji z PO".
Błaszczak o Migalskim: działał na rzecz własnej kariery
Marek Migalski działał na rzecz własnej kariery, a nie na rzecz własnego środowiska politycznego - tak decyzję Komitetu Politycznego PiS o wykluczeniu Migalskiego z delegacji tej partii w PE skomentował w czwartek szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Komitet Polityczny PiS - czyli ścisłe kierownictwo partii - zdecydował o wykluczeniu eurodeputowanego Marka Migalskiego z delegacji PiS w Parlamencie Europejskim na wniosek członków jej prezydium: Ryszarda Legutki i Tomasza Poręby.
Podczas briefingu prasowego w Sejmie Błaszczak, który jest członkiem Komitetu Politycznego podkreślał, że decyzja o wykluczeniu Migalskiego to konsekwencja jego działania "skierowanego na rzecz własnej kariery, a nie na rzecz PiS".
"Uważamy, że działanie polityczne jest działaniem zespołowym, a działanie na własną rzecz nie może być ważniejsze niż funkcjonowanie partii politycznej" - oświadczył.
Decyzja Komitetu Politycznego PiS ma związek z listem otwartym do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, jaki Migalski opublikował pod koniec sierpnia na swoim blogu. W liście obarczył Kaczyńskiego m.in. winą za niskie notowania partii.
Oceniał też, że strategia PiS po wyborach prezydenckich "prowadzi prostą drogą do klęski wyborczej" w wyborach samorządowych i parlamentarnych.
Odnosząc się do listu Błaszczak podkreślał w czwartek, że miejsce na dyskusję jest w każdej profesjonalnej partii politycznej, ale powinna mieć ona "charakter wewnętrzny". "Jeżeli takie rozmowy podejmowane są na zewnątrz, to może jest efekt dla tego, kto te teorie wygłasza, ale z reguły (ten efekt-PAP) jest niekorzystny dla środowiska politycznego, w którym funkcjonuje" - mówił poseł.
Według niego, list Migalskiego "jest dowodem na pewną miałkość intelektualną". "Jeżeli pan Marek Migalski jedynie podtrzymuje tezy, które można było przeczytać w komentarzach" - zaznaczył.
Błaszczak podkreślił, że linia kampanii wyborczej przyjęta przez PiS w ostatnich wyborach prezydenckich nie była doskonała.
"To nie jest tak, że linia kampanii wyborczej, która została przyjęta podczas ostatnich wyborów prezydenckich była doskonała, ja bym oczekiwał od ludzi, którzy tworzyli kampanię wyborczą odpowiedzi na zasadnicze pytanie: dlaczego jednak w tej kampanii wygrał Bronisław Komorowski" - mówił Błaszczak. Jak dodał, on sam zadaje sobie to pytanie i stara się znaleźć na nie odpowiedź.
Na czele kampanii Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich stała Joanna Kluzik-Rostkowska, rzecznikiem sztabu był Paweł Poncyljusz, a w sztabie pracowała również Elżbieta Jakubiak. Marek Migalski był jedną z osób prowadzących wieczór wyborczy kandydata PiS.
Według Błaszczaka, dyskusja na temat kampanii wyborczej powinna się toczyć w każdej profesjonalnej partii politycznej.
Szef klubu PiS był pytany, czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec posłów PiS Elżbiety Jakubiak i Pawła Poncyljusza, którzy zgadzają się z niektórymi tezami sformułowanymi w liście Migalskiego.
"Czwarta fala powodzi, to jest problem, brak pieniędzy w ZUS-ie na wypłaty rent i emerytur w listopadzie i grudniu" - odpowiedział Błaszczak. Jak dodał, rozumie, że Marek Migalski jest postacią, która da się lubić w środowisku dziennikarskim, ale - podkreślał - polityka to działanie zespołowe.
"W ocenie Komitetu Politycznego Marek Migalski działał w większym stopniu na własną rzecz, na rzecz własnej kariery, popularności własnego blogu niż na rzecz zespołu, w którym powinien pracować" - uważa Błaszczak.
Teraz o wykluczeniu zadecyduje frakcja europarlamentu
Poręba powiedział PAP, że na przyszłotygodniowym spotkaniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy PiS, stanie sprawa ewentualnego wykluczenia Migalskiego z grupy. Zwrócił jednocześnie uwagę, że o wykluczeniu któregoś z eurodeputowanych decyduje cała grupa.
W skład EKR, utworzonej po ostatnich wyborach do PE w czerwcu 2009 roku, wchodzą przedstawiciele ośmiu partii narodowych, w tym PiS, Partia Konserwatywna z Wielkiej Brytanii, Obywatelska Partia Demokratyczna z Czech. Do grupy należy 54 europosłów, w tym 15 Polaków. Przewodniczącym jest Michał Kamiński, a jednym z trzech wiceprzewodniczących jest również europarlamentarzysta PiS - Adam Bielan.
Najbliższe posiedzenie Frakcji EKR odbędzie się we wtorek. Aby wyrzucić europosła wniosek w tej sprawie musi poprzeć cała Frakcja łącznie z Anglikami, Czechami i Polakami.
Eurodeputowany bez frakcji może i znaczy mniej
Wyrzucony z frakcji eurodeputowany staje się posłem niezrzeszonym, czyli nienależącym do żadnej z obecnie funkcjonujących w PE siedmiu grup politycznych. Obecnie na 736 eurodeputowanych niezrzeszonych jest 28; nie ma wśród nich ani jednego Polaka.
Poseł niezrzeszony ma utrudnioną pracę w europarlamencie, gdyż to grupy polityczne mają prawo do ważnych raportów i sprawozdań, a także przysługuje im w PE zaplecze merytoryczno-administarcyjnego, pomagające w opracowywaniu stanowisk, poprawek itp. Niezrzeszony poseł zachowuje jednak, jak każdy inny eurodeputowany, prawo do pensji, diet, asystentów.
Migalski - gdyby został wykluczony z EKR - jeśli będzie chciał, będzie mógł spróbować dołączyć do innej frakcji politycznej. Ale musi się na to zgodzić przyjmująca grupa.
W poprzedniej kadencji, po odejściu z PO Pawła Piskorskiego był on przez jakiś czas niezrzeszony po czym wstąpił do frakcji liberalnej, w której zasiadali m.in. eurodeputowani PD.
Do czasu nadania tej depeszy PAP nie udało się uzyskać komentarza Marka Migalskiego.