W Gdańsku będzie Polska, a na Wawelu będzie ZOMO - tak wiceszef Komisji Międzyzakładowej Solidarności Stoczni Gdańsk Karol Guzikiewicz skomentował decyzję premiera o przeniesieniu politycznej części obchodów 20. rocznicy upadku komunizmu do Krakowa. Zapowiedział, że stoczniowcy tam nie pojadą.

Donald Tusk poinformował w czwartek, że polityczna część uroczystości 4 czerwca, obejmująca spotkanie premierów państw Grupy Wyszehradzkiej, nie odbędzie się w Gdańsku, a w Krakowie.

Z okazji obchodów 20. rocznicy odzyskania wolności i upadku komunizmu w Europie Środkowej 4 czerwca w Gdańsku przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku planowano spotkanie szefów rządów państw europejskich z młodzieżą. Na ten sam dzień w tym miejscu związkowcy z Solidarności zapowiedzieli manifestację w obronie stoczni i miejsc pracy w innych zakładach.

Guzikiewicz powiedział w czwartek w Gdańsku dziennikarzom, że stoczniowcy nie pojadą do Krakowa manifestować.

Ocenił, że "dobrze się stało, iż na Placu Solidarności w Gdańsku nie odbędą się uroczystości, bo faktycznie mogłoby dojść - może nie do palenia opon na grobach robotników - ale do wygwizdania Tuska".

"Dobrze się stało, Tusk będzie w Krakowie, a ludzie, którzy nie zdradzili Polski, będą w Gdańsku. I będzie to święto Polaków, a nie święto Donalda Tuska" - oświadczył Guzikiewicz.

Jego zdaniem 4 czerwca na placu przy Pomniku Poległych Stoczniowców powinna się odbyć msza święta koncelebrowana przez metropolitę gdańskiego, abp. Sławoja Leszka Głódzia. Po mszy zaś - mówił - przed Pomnikiem powinni spotkać się członkowie i sympatycy Solidarności. Guzikiewicz chciałby, aby na takie spotkanie zaproszeni zostali prezydenci Lech Kaczyński i Lech Wałęsa.