Zwrotu 4 milionów złotych, które - według wyliczeń mediów - stanowi koszt lotów zrealizowanych przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego domagają się od PiS politycy Lewicy. Jak zaznaczyli, powinny one trafić z powrotem do budżetu państwa.

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński poinformował w czwartek, że następnego dnia złoży rezygnację z pełnionej funkcji w związku z informacjami o jego lotach służbowych.

Pod koniec lipca Radio Zet podało, że marszałek Sejmu latał rządowymi samolotami wraz z rodziną. Po tych informacjach dyrektor CIS poinformował, że Kuchciński wpłacił 5 tys. zł na Klinikę Budzik działającą przy Centrum Zdrowia Dziecka i 10 tys. zł na Caritas Polska za 23 loty samolotem rządowym, w których towarzyszyli mu członkowie rodziny.

W poniedziałek Kuchciński, przepraszając za loty z rodziną flotą rządową poinformował, że zdarzyła się raz sytuacja, kiedy rządowym samolotem podróżowała tylko jego żona. Kuchciński przekonywał, że w związku z przelotami, kiedy na pokładzie samolotu towarzyszyli mu bliscy, nie doszło do złamania prawa. Zadeklarował też wpłatę 28 tys. zł na modernizację sił zbrojnych za lot żony.

Z kolei w poniedziałek wieczorem na stronach Sejmu opublikowano "wykaz krajowych podróży służbowych drogą powietrzną Marszałka Sejmu w czasie VIII kadencji". Wykaz CIS zawiera 85 pozycji opisujących podróże krajowe marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego między 17 marca 2016 r. a 22 lipca 2019 r. Jak wynika z wykazu 70 z nich odbywało się na trasie między Warszawą i Rzeszowem (w tym często z drogą powrotną). W wykazie opublikowanym przez CIS znalazły się też informacje dotyczące liczby podróży krajowych, liczby pasażerów na pokładzie (bez uwzględnienia nazwisk czy funkcji) oraz cel wizyty.

W środę Prokuratora Okręgowa w Warszawie poinformowała, że trwa postępowanie sprawdzające ws. ewentualnych nieprawidłowości w związku z lotami marszałka Marka Kuchcińskiego.

"Mamy w Polsce duży problem z tym, że władza pasie się na państwie, pasie się na naszych pieniądzach i traktuje państwo jako swój prywatny folwark; my nie godzimy się na to" - powiedziała, odnosząc się do sprawy lotów marszałka Sejmu na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, jedna z liderek Lewicy Razem Marcelina Zawisza.

"PiS traktowało państwo jako prywatną skarbonkę, z której można czerpać (...) i realizować swoje prywatne cele. (...) Kiedy pojawiła się afera z ośmiorniczkami mówiliśmy, że publicznych pieniędzy, pieniędzy nas wszystkich, nie można wydawać na bzdury, nie można wydawać na luksus posłów i posłanek, nie można wydawać bez sensu; w tym momencie mamy aferę, która jest tak naprawdę dużo większa, mówimy o dużo większych kosztach" - dodała Zawisza.

Jak zauważyła, do finansowania przelotów marszałka Sejmu dochodziło w czasie, w którym nie było pieniędzy na leki, podwyżki dla nauczycieli i inne podstawowe potrzeby społeczeństwa.

"Kiedyś symbolem rozpasania - znamy to z historii - było Bizancjum. Przez ostatnie 4 lata PiS w Polsce zbudowało PiS-ancjum - system, w którym rozpasanie władzy, polityków, rządzących sięgnęło zenitu" - skwitował z kolei sprawę lotów Kuchcińskiego szef sztabu Lewicy Robert Biedroń.

W związku z - jak to ocenił Biedroń - przekroczeniem przez PiS "kolejnej granicy" politycy Lewicy przedstawili "symboliczny rachunek" na kwotę 4 milionów złotych, które - według nich - "PiS musi zwrócić nam, obywatelom i obywatelkom, podatnikom, którzy płacą uczciwie pieniądze na tych nieuczciwych polityków".

Lider Wiosny podkreślił, że jako były samorządowiec wie, że kwota ta, która - według wyliczeń portalu Onet - stanowi koszt lotów zrealizowanych przez Kuchcińskiego, mogłaby sfinansować budowę "całkiem niezłego przedszkola" dla kilkuset dzieci.

Jak zapowiedział Biedroń, symboliczny rachunek zostanie przekazany do siedziby PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. "Bo to nie my, nie podatnicy powinni zapłacić te 4 mln zł, ale PiS, które dostaje dotacje, które ma swoje działki, które ma swoje fundacje, które ma cały system finansowy wspierający tę partię i nie musi sięgać do kieszeni podatników, żeby płacić za rodzinne przeloty, za widzimisię marszałka, kolegów, koleżanek, rodzin i całego tego Bizancjum, a raczej PiS-ancjum, które zostało stworzone" - przekonywał Biedroń.

Jak zaznaczyła Zawisza, środki te powinny trafić "nie na Caritas, tylko z powrotem do kasy państwa".(PAP)

autor: Marceli Sommer