23-letni mieszkaniec Jarocina stanął we wtorek przed Sądem Okręgowym w Kaliszu, oskarżony o zabójstwo w wielkopolskiej Cerekwicy Starej nożem dwóch osób i usiłowanie zabójstwa dwóch, w tym swojego nienarodzonego dziecka."Chciał zabić swoje dziecko" - powiedział PAP prokurator Krzysztof Kowalewski.

We wtorek na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Kaliszu zasiadł 23-letni Eryk J. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego więzienia za większość z postawionych mu łącznie pięciu zarzutów. Dwa dotyczą zabójstwa, dwa usiłowania zabójstwa i jeden uszkodzenia ciała.

Jak powiedział we wtorek prokurator z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Krzysztof Kowalewski, zachowanie oskarżonego było brutalne.

W nocy z 14 na 15 marca 2018 r. 22-letni wówczas mieszkaniec Jarocina wszedł do domu jednorodzinnego w Cerekwicy Starej i zaatakował nożem śpiących domowników. Małżeństwo 59-latków zginęło na miejscu, ich dwie córki w wieku 22 i 25 lat z obrażeniami ciała trafiły do szpitala w Jarocinie. 25-latka była w dziewiątym miesiącu ciąży, a napastnik to jej były partner i ojciec dziecka.

Ranna ciężarna, po przeprowadzeniu cesarskiego cięcia, została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Chłopiec urodził się z ciężkim niedotleniem mózgu. Musiał przejść pilny zabieg operacyjny, ponieważ miał ranę kłutą klatki piersiowej. Noworodek spędził w ostrowskim szpitalu 42 dni. Po leczeniu matka z dzieckiem wrócili do domu w Cerekwicy Starej. Jednak kilka miesięcy później chłopiec zmarł na skutek nagłego zatrzymania krążenia.

Oskarżony został zatrzymany w swoim domu kilka godzin po zdarzeniu. W wydychanym powietrzu miał 0,5 promila alkoholu.

Zdaniem prokuratora Krzysztofa Kowalewskiego motywem zachowania oskarżonego była niechęć do zostania ojcem, a w szczególności ponoszenia obowiązków finansowych, związanych z wychowaniem dziecka. Eryk J. odmówił składania wyjaśnień przed sądem. Dlatego sąd odczytał jego zeznania, złożone w prokuraturze i odtworzono nagranie eksperymentu procesowego z wizji loklanej z miejsca zdarzenia.

"Ona miała swój plan na życie. Chodziło o koszty wyprawki dla dziecka, koszty leczenia. Może i był inny sposób na rozwiązanie problemu. Gdyby można było cofnąć czas, to pojechałbym dalej i nie zatrzymywałbym się przy domu (dziewczyny - PAP) - powiedział oskarżony podczas pierwszych zeznań złożonych w prokuraturze. Później uzupełnił zeznania twierdząc:"Nie mogłem pogodzić się, że nie mogłem wychowywać tego dziecka. Wszyscy (członkowie rodziny dziewczy - PAP) mnie odrzucili, a ona chciała sama wychowywać dziecko" - oświadczył.

Śledczy ustalili, że oskarżony przygotowywał się do popełnienia zbrodni. "Planowałem morderstwo wszystkich domowników oprócz dzieci" - przyznał Eryk J. w prokuraturze.

Zdaniem 25-latki, która złożyła wyjaśnienia przed sądem, Eryk J. chciał, żeby usunęła ciążę a później namawiał ją do oddania dziecka do adopcji. Pokrzywdzona powiedziała, że po deklaracji mężczyzny w sprawie ciąży, podjęła decyzję o zerwaniu kontaków z ojcem dziecka i nie chciała od niego pieniędzy. "Jedynie rozmawialiśmy o tym, że załatwi dla dziecka łóżeczko" - powiedziała.

Oskarżony i pokrzywdzona poznali się rok przed zdarzeniem. Kobieta nie zauważyła wcześniej niepokojących zachowań u partnera, choć jak przyznała przed sądem, przy grach komputerowych potrafił spędzić 11 godzin dziennie. "Chciał dostać się do szkoły wojskowej czy policyjnej, ale nie przeszedł badań lekarskich" - zeznała.

"Naszym zdaniem okoliczności sprawy zostały w sposób naskórkowy potraktowane. To jest pierwsza sprawa w Polsce, w której w tak poważnej sprawie nie było obserwacji psychiatrycznej oskarżonego. Są opinie, które wydano po kilkugodzinnym badaniu. Trzeba mieć pewność w sprawie winy i poczytalności sprawcy" - powiedzieli obrońcy Eryka J., Wojciech Wiza i Mariusz Pawlaczyk.

Zdaniem prokuratora Krzysztofa Kowalewskiego motywacja oskarżonego zasługuje na szczególne potępienie. "Dlatego oskarżonemu grozi od 12 lat do dożywotniego więzienia za każdy z zarzuconych mu czynów” - powiedział prokurator.

Oskarżony przyznał się w prokuraturze częściowo do przedstawionych mu zarzutów, a następnie skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.(PAP)

autor: Ewa Bąkowska