Odsłonięcie pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej w ósmą rocznicę katastrofy zwieńczyło wczoraj okres ośmioletniej żałoby. W listopadzie na pl. Piłsudskiego stanie drugi monument, upamiętniający prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zapowiada się więc dalszy spór o pomniki smoleńskie.
– Ten pomnik powstanie i to będzie nasze kolejne zwycięstwo – powiedział wczoraj prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak dodał, monument ku czci byłego prezydenta nie będzie przeciwko nikomu. – My chcemy jedności Polaków, ale wokół dobra, a nie wokół zła – podkreślał brat zmarłego tragicznie prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Pomnik upamiętniający wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej stanął w południowej części placu. Na wschód od niego, przed budynkiem Garnizonu Warszawskiego w listopadzie – jak zapowiedział prezes PiS – stanie pomnik Lecha Kaczyńskiego. Listopad będzie miesiącem kulminacyjnym obchodów 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Wczoraj w miejscu przyszłego monumentu odsłonięty został kamień.
– Wierzę, że ten pomnik będzie nas jednoczył, bo upamiętnia Polaków, którzy zginęli w służbie ojczyźnie, i Polska nie może o nich nie pamiętać – mówił przed pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej prezydent Andrzej Duda. Wyraził wiarę, że monument stanie się „wielkim miejscem wspólnoty”.
Atmosfera obchodów była jednak daleka od jedności. Do końca zgody na lokalizację monumentu nie wyrażała prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która zorganizowała własne obchody rocznicy. Gronkiewicz-Waltz zarzucała PiS, że zawłaszcza przestrzeń publiczną z naruszeniem prawa.
Spory na chwilę ustały, gdy przedwczoraj w kancelarii premiera odsłonięte zostały nowe tablice smoleńskie, poświęcone członkom rządu i pracownikom kancelarii, którzy zginęli w katastrofie. Tym razem uwzględniono nazwisko m.in. Izabeli Jarugi-Nowackiej, wicepremier w rządzie Marka Belki. Nie było go na tablicy odsłoniętej w kancelarii przed rokiem.
Wczorajsze obchody mają zakończyć organizowane od ośmiu lat 10. dnia każdego miesiąca miesięcznice, w ramach których Krakowskim Przedmieściem przechodził marsz.
Skromne były w tym roku uroczystości w Lesie Katyńskim. W polskiej delegacji, na której czele stał ambasador w Moskwie Włodzimierz Marciniak, nie było członków rodzin katyńskich i smoleńskich, do tej pory co roku jeżdżących do Rosji.