Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS) podjął na początku czwartkowych obrad Sejmu decyzję o wykluczeniu z obrad Sejmu posła Nowoczesnej Krzysztofa Mieszkowskiego. Po przerwie została ona odwołana.

Mieszkowski chciał podejść do pierwszego rzędu ław poselskich, gdzie siedzi prezes PiS Jarosław Kaczyński, drogę zastawili mu politycy PiS. Terlecki zwrócił Mieszkowskiemu uwagę, że zakłóca obrady Sejmu. Na podstawie regulaminu Sejmu przywołał go do porządku, a zaraz potem wykluczył z obrad. "Zgodnie z regulaminem Sejmu proszę opuścić salę posiedzeń" - powiedział Terlecki.

Nowoczesna: Nie ma podstaw do wykluczenia posła Mieszkowskiego

Nowoczesna odwołała się do Prezydium Sejmu ode decyzji o wykluczeniu z obrad Sejmu jej posła Krzysztofa Mieszkowskiego. Zdaniem polityków Nowoczesnej wykluczenie było bezpodstawne.

"Składamy odwołanie od bezpodstawnego wykluczenia z obrad Krzysztofa Mieszkowskiego z klubu Nowoczesna. To odwołanie powinno zostać rozpatrzone natychmiast i obrady Sejmu również powinny zostać przerwane natychmiast" - skomentowała w czwartek w Sejmie Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.

Zdaniem Gasiuk-Pihowicz wykluczenie posła Nowoczesnej, to była najdalej idąca sankcja.

"Po raz kolejny widzimy, że marszałek Terlecki nie respektuje ani polskiej konstytucji, ani regulaminu Sejmu i nie ogłasza przerwy. Ta przerwa została dopiero po długich rozmowach, długich dywagacjach wymuszona. Ta przerwa powinna w tym momencie być, powinno być rozpatrzenie natychmiast odwołania posła Krzysztofa Mieszkowskiego" - dodała posłanka.

"Nie było żadnej podstawy do wykluczenia go (Krzysztofa Mieszkowskiego - red.) z obrad Sejmu. Ja przypomnę, że pan marszałek nie dopuszczał wniosków formalnych" - powiedziała Gasiuk-Pihowicz.