Wygląda na to, że okres względnej łagodności w karaniu naruszeń pracowniczych dobiega końca. Ustawodawca zdecydował się na zaostrzenie kursu, a narzędziem do tego ma być najnowszy projekt nowelizacji ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy i innych ustaw.
Rozszerzono w nim katalog wykroczeń przeciwko prawom pracownika. Do art. 281 par. 1 kodeksu pracy zostanie dodany nowy punkt 1b, przewidujący karę grzywny za naruszenie zakazu niekorzystnego traktowania pracownika w związku z decyzją inspektora o ustaleniu stosunku pracy. Innymi słowy – pracodawca nie będzie mógł podjąć żadnych działań odwetowych wobec osoby, którą PIP uznała za zatrudnioną na etacie.
Kary PIP dużo wyższe
Chodzi o sytuacje, gdy inspekcja stwierdzi, że osoba pracująca na podstawie umowy zlecenia czy o dzieło faktycznie wykonuje obowiązki jak etatowiec. Od momentu wydania decyzji taki pracownik ma zyskać szczególną ochronę.
W projekcie zaplanowano również wysokość kar za wszystkie wykroczenia przeciwko prawom pracownika. Obecnie grzywny mieszczą się w przedziale od 1 tys. do 30 tys. zł, po zmianach wzrosną do 2 tys. – 60 tys. zł. – Nowe przepisy w istocie tworzą instrument represyjny. Każda decyzja kadrowa dotycząca osoby objętej decyzją PIP – nawet jeśli uzasadniona względami merytorycznymi – może zostać potraktowana jako działanie odwetowe – zauważa dr Katarzyna Kalata, radca prawny i specjalistka z zakresu prawa pracy.
Jak wyjaśnia, w praktyce może to dotyczyć wielu pozornie neutralnych decyzji, czyli nie tylko zwolnienia, ale też pominięcia przy podwyżce, odsunięcia od zadań czy odmowy ustalenia elastycznych grafików. – Trzeba jasno powiedzieć, że pracodawcy zostaną zmuszeni do skrajnie ostrożnego działania wobec pracownika, którego status został zmieniony przez inspektora pracy. I to nawet wtedy, gdy decyzja PIP zostanie później uchylona przez sąd – dodaje Kalata.
Zleceniobiorcy chronieni jak związkowcy
Zdaniem ekspertki nowy przepis wzmacnia ochronę „ujawnionych” przez PIP pracowników, dając im status zbliżony do sygnalistów czy związkowców. Z chwilą doręczenia decyzji inspektora nad pracownikiem rozpościera się parasol ochronny, który ma działać natychmiast. – W praktyce oznacza to zaburzenie równowagi stron. Zamiast systemu ochrony prawa pracy dostajemy system automatycznych sankcji nakładanych przed sądową weryfikacją decyzji urzędnika – ostrzega Kalata.
Planowane wprowadzenie do porządku prawnego nowego typu wykroczenia spotkało się też z krytyczną reakcją przedstawicieli pracodawców. Wskazują oni na systemowe błędy w założeniach projektu, które mogą prowadzić do paraliżu decyzyjnego w firmach i nieuzasadnionego karania przedsiębiorców.
Trudno ocenić, czy pracodawca miał prawo do swojej decyzji
Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan, ocenia wręcz wprowadzenie nowego wykroczenia jako nieuzasadnione. – To kolejna tego rodzaju regulacja zwiększająca ochronę pracownika, ale tym razem wkracza się w obszar prawa wykroczeń, które powinno dotyczyć tylko czynów oczywistych i bezspornych – podkreśla.
Lisicki zwraca uwagę, że pojęcia retorsji czy niekorzystnego traktowania są ocenne i niejednoznaczne. – Decyzje o awansie, udziale w szkoleniu czy nawet rozwiązaniu umowy wymagają często uwzględnienia szerszych okoliczności i pracownikom przysługują odpowiednie uprawnienia do dochodzenia swoich uprawnień przed sądami – mówi ekspert Lewiatana.
Wprowadzenie takich sankcji może prowadzić do sytuacji, w której pracodawcy będą się bali podejmować jakiekolwiek decyzje wobec pracowników objętych decyzją inspektora. – Dla zatrudniających oznacza to konieczność udowodnienia, że każda zmiana w zakresie obowiązków czy struktury zatrudnienia nie ma związku z postępowaniem PIP – dodaje Robert Lisicki.
Eksperci rynku pracy zauważają, że ustawodawca coraz częściej posługuje się podobnymi konstrukcjami ochronnymi. Dotyczy to m.in. pracowników, którzy składają wnioski o zamianę umowy terminowej na umowę na czas nieokreślony, osób korzystających z praw wynikających z naruszenia przepisów prawa pracy czy tych, które równocześnie pracują dla innego pracodawcy. Każda z tych grup jest obecnie objęta szczególnymi gwarancjami, które ograniczają dopuszczalność wypowiedzenia lub rozwiązania umowy. Nowe przepisy o retorsjach po decyzji PIP wpisują się w ten trend, poszerzając listę sytuacji, w których pracodawca musi działać ze szczególną ostrożnością.
Przepis będzie martwy
Nie wszyscy jednak uważają, że zmiana poprawi sytuację pracowników. Agata Majewska, radca prawny w TDJ Legal Morawiec, określa, że nowy przepis w praktyce pozostanie martwy. – Inspektorom pracy trudno będzie wykazać takie zawinione naruszenie zakazu i jego przejawy, a przede wszystkim ustalić konkretnego sprawcę. To wymaga szczegółowego postępowania dowodowego – wyjaśnia prawniczka.
Jak dodaje, praktyka pokazuje, że podobne problemy pojawiają się w sprawach o dyskryminację czy nierówne traktowanie. Często trudno tam wykazać związek przyczynowy między decyzją pracodawcy a rzeczywistym pokrzywdzeniem pracownika. – Trudno więc zgodzić się z projektodawcą, że zmiana ta zapewni realną ochronę przed działaniami odwetowymi – podsumowuje Majewska.
Jednocześnie pozytywnie ocenia inną część projektu, zakładającą podniesienie kar za utrudnianie egzekucji należności alimentacyjnych. Grzywny za tego rodzaju wykroczenia mają wzrosnąć do poziomu od 3 tys. do 90 tys. zł. – W realiach polskiego rynku nadal zdarza się, że pracodawcy pomagają dłużnikom alimentacyjnym ukrywać faktyczne zatrudnienie i wysokość wynagrodzenia. Wyższe sankcje mogą więc działać prewencyjnie – ocenia prawniczka. ©℗