Jednym z głównych założeń obecnych zmian jest rozszerzenie uprawnień kontrolnych PIP. Inspektorzy mają mieć możliwość oceny, czy dana współpraca faktycznie spełnia cechy stosunku pracy, a jeśli tak – przekształcenia jej w etat. Pracodawcy i eksperci rynku pracy ostrzegają, że ta zmiana może wywołać efekt mrożący. Choć umowy cywilnoprawne formalnie nadal będą dopuszczalne, wielu przedsiębiorców może unikać ich stosowania, obawiając się kontroli i dodatkowych kosztów.

W przeszłości tak stało się z umowami o dzieło. Wprowadzenie obowiązku zgłaszania umów o dzieło do ZUS w 2021 r. formalnie miało służyć ewidencji, ale w praktyce doprowadziło do ich stopniowego zaniku.

Przedsiębiorcy zaczęli rezygnować z tej formy współpracy z obawy przed przekwalifikowaniem umowy w umowę o pracę i koniecznością dopłaty składek.

– Obecnie umów o dzieło prawie się już nie zawiera, nawet w przypadku czynności, które nigdy nie budziły wątpliwości co do kwalifikacji jako dzieło w rozumieniu prawa cywilnego. Duża część takich umów jest teraz kwestionowana. I nie stoi za tym żadna szczególnie szlachetna intencja – chodzi przede wszystkim o zwiększenie wpływów ze składek – mówi radca prawny Łukasz Chruściel, partner w kancelarii PCS Paruch Chruściel Stępień Kanclerz.

Państwo działa niespójnie

Mecenas Łukasz Chruściel wskazuje, że w działaniach państwa widać wyraźną niespójność.

– Z jednej strony państwo dopuszcza umowy cywilnoprawne: umowy o dzieło, zlecenia czy B2B jako legalne podstawy świadczenia pracy. Co więcej, samo ustanowiło, że umowy o dzieło nie podlegają oskładkowaniu, a forma B2B jest korzystniej opodatkowana. Jednocześnie nie określono wyraźnych kryteriów rozróżnienia umowy o pracę od umów cywilnoprawnych, więc obywatele korzystali z tych możliwości – mówi Łukasz Chruściel.

Jego zdaniem dziś następuje odwrót od tego podejścia. Istnieje ryzyko, że podobny scenariusz czeka umowy zlecenia i B2B.

– Państwo mówi: „macie umowy cywilnoprawne, macie B2B”, ale nie potrafi jasno wskazać, czym w praktyce B2B różni się od stosunku pracy. W klasycznym modelu pracowniczym podporządkowanie pracownika jest oczywiste, ale dotyczy to dziś niewielkiej części rynku, np. produkcji. W nowoczesnych stosunkach pracy elastyczność jest znacznie większa i trudno jednoznacznie odróżnić B2B od stosunku pracy.

Dodaje, że państwo powinno działać bardziej przejrzyście.

– Gdyby chciało uczciwie uporządkować ten obszar, wprowadziłoby jednolity kontrakt zatrudnieniowy, tak aby obywatel nie miał wątpliwości, na jakiej podstawie wykonuje pracę – podkreśla prawnik. W jego ocenie deklarowana wolność wyboru formy współpracy jest pozorna. Daje się obywatelom duże możliwości, ale ostatecznie może przyjść inspektor i stwierdzić, że podatnik źle z nich korzysta.

– Jeżeli celem planowanych zmian rzeczywiście byłoby chronienie pracowników przed przymusowym samozatrudnieniem, poparłbym to w pełni. Jednak obawiam się, że – podobnie jak w przypadku umów o dzieło – będzie to służyło przede wszystkim zwiększeniu wpływów składkowych lub podatkowych – podsumowuje Łukasz Chruściel.

Umowy cywilnoprawne – zlecenia i B2B – stanowią dla firm naturalną alternatywę dla etatu, głównie ze względu na niższe koszty i większą elastyczność. W przypadku zlecenia pracodawca ponosi mniejsze obciążenia niż przy umowie o pracę i płaci za wykonane zadania, a nie za samą gotowość do pracy. Pozwala to lepiej dostosować koszty do zapotrzebowania, co jest szczególnie ważne w branżach o zmiennym lub sezonowym charakterze.

Z kolei B2B daje wykonawcom możliwość wyższych zarobków netto dzięki korzystnemu opodatkowaniu i odliczaniu kosztów działalności.

Zapewnia też elastyczność – można samodzielnie organizować czas pracy i obsługiwać wielu klientów. Firmy oszczędzają natomiast na składkach i świadczeniach pracowniczych, a warunki współpracy można sprawnie modyfikować. W efekcie oba modele okazały się dla wielu sektorów bardziej opłacalne finansowo i organizacyjnie niż klasyczny etat.

Obawy pracodawców

Choć w debacie publicznej zarówno związki zawodowe, pracodawcy, jak i rząd zgadzają się, że z nadużyciami trzeba walczyć, podkreśla się, że umowy cywilnoprawne nadal odgrywa ważną rolę na rynku. Dlatego część ekspertów przestrzega przed zbyt daleko idącą ingerencją.

„Zaproponowana regulacja grozi w praktyce eliminacją umów zlecenia z obrotu prawnego, mimo że są one dopuszczone przez obowiązujące przepisy i stanowią istotny element rynku pracy. Ich wyeliminowanie oznacza problemy dla całej gospodarki i może być impulsem dla ograniczenia inwestycji” – wskazuje w stanowisku Konfederacji Lewiatan prof. Jacek Męcina, doradca zarządu.

Pracodawcy RP zwracają uwagę, że ograniczenie nadużyć powinno odbywać się przede wszystkim przez poprawę otoczenia regulacyjnego, a nie przez sankcje i ryzyko masowego przekwalifikowania umów.

„Lepszym sposobem na dalsze ograniczanie wykorzystywania umów cywilnoprawnych na rynku pracy byłoby podniesienie limitu progów podatkowych. Oznaczałoby to de facto podniesienie wynagrodzeń netto, co jest często motywacją osób fizycznych do podejmowania zatrudniania w formach innych niż umowa o pracę” – wskazuje w stanowisku Pracodawców RP Joanna Makowiecka-Gatza, prezes tej organizacji.

Proponuje także dalszą modernizację i uelastycznianie kodeksu pracy oraz szersze umożliwienie zdalnego i cyfrowego zawierania umów. Jak podkreśla, skuteczniejsze od presji kontrolnej byłoby tworzenie takich warunków, w których etat byłby atrakcyjnym wyborem, a nie skutkiem strachu przed decyzją inspektora. ©℗