Tworzenie nowych technologii od zawsze wiązało się z wysokimi wydatkami. Szczególnie kosztowny jest rozwój sztucznej inteligencji (AI). Bank inwestycyjny Goldman Sachs szacuje, że do 2030 r. globalne inwestycje w infrastrukturę cyfrową oraz zapewnienie niezbędnej energii na potrzeby AI mogą sięgnąć 5 bln dol. Jensen Huang, szef Nvidii, również zakłada konieczność poniesienia przez firmy wielobilionowych nakładów związanych z rozwojem AI. Oprócz gigantycznych nakładów na tę technologię uwagę zwraca też bardzo szybkie tempo wydatkowania tych sum. Optymiści uważają jednak, że trzeba wydawać jeszcze więcej, a świat nie docenia tej rewolucji technologicznej i korzyści z nią związanych.
Wydawane są realne dolary pochodzące z kont największych firm technologicznych, mniejszych spółek i inwestorów finansowych. Natomiast potencjalny zwrot z inwestycji wcale nie jest pewny, nie wiadomo też, kiedy nastąpi i czy strumienie zysków będą płynąć do tych samych firm, które najwięcej przeznaczają na rozwój AI.
Gigantyczne inwestycje w sztuczną inteligencję
Biorąc pod uwagę skalę wydatków, czy pieniędzy nie zabraknie, zanim pojawią się wymierne korzyści z zastosowania sztucznej inteligencji? OpenAI, czołowa amerykańska firma rozwijająca zaawansowane modele AI, planuje dynamiczne zwiększanie liczby użytkowników i przychodów, które w tym roku mają wynieść 20 mld dol. Jest to jednak kwota mikroskopijna przy zapowiedziach pozyskania 1,4 bln dol. na dalszy rozwój firmy, zgodnie z zapowiedziami jej założyciela. Oznacza to dalsze duże straty, a perspektywa ewentualnych zysków jest odległa.
Bardzo mocno wzrosło wykorzystanie przez największe firmy technologiczne przepływów pieniężnych generowanych z obecnej działalności do finansowania inwestycji, głównie związanych z AI (z niecałych 40 proc. w 2021 r. do ponad 60 proc. obecnie). Od kilku lat spada też relacja wartości sprzedaży do wydatków na inwestycje trwałe czterech największych firm technologicznych (Amazon, Alphabet, Meta i Microsoft). Inwestorzy nie zawsze patrzą przychylnie na wysokie wydatki, nawet jeśli środki przeznaczane są na obiecujące technologie. Po zaraportowaniu ostatnich wyników kwartalnych przez Meta i Microsoft ceny ich akcji obniżyły się odpowiednio o 9 proc. i 6 proc., co było motywowane obawami o konieczność ponoszenia dalszych wysokich nakładów na rozwój AI.
Szybkie tempo inwestycji w tę technologię powoduje, że firmy mające dotychczas bardzo wysokie zapasy gotówki i zdrowe przepływy finansowe, coraz częściej sięgają po finansowanie dłużne. Meta ogłosiła plan budowy kolejnych centrów danych za 60 mld dol. Jak donosi Bloomberg, tylko połowa z tej kwoty zostanie zaraportowana jako zadłużenie spółki, a reszta znajdzie się poza bilansem w specjalnie do tego powołanym podmiocie, mimo iż w rzeczywistości to nadal będzie dług.
Amerykanie stawiają na technologię
Cała retoryka wokół AI jest nastawiona na dalszy dynamiczny wzrost inwestycji i pozyskiwanie nowych środków od inwestorów. Może to budzić obawy o racjonalność tak wysokich wydatków i stabilność dotychczasowego modelu rozwoju AI – dziś polega on na budowaniu coraz bardziej zaawansowanych modeli opartych na coraz większej liczbie parametrów, co wymusza dalszy rozwój kosztownych mocy obliczeniowych. Dotyczy to głównie amerykańskiego podejścia do wyścigu o supremację w tym zakresie. Aby rozwiać te wątpliwości, pojawiają się zapewnienia, że w ostateczności amerykański rząd wesprze finansowo duże inwestycje. Właśnie w takim duchu wypowiedziała się na początku listopada szefowa finansów OpenAI. Sprowokowało to zdecydowaną odpowiedź Davida Sacksa, doradcy Białego Domu ds. AI i kryptowalut, który zapowiedział, że żadnego rządowego ratowania poszczególnych firm AI nie będzie, ponieważ na rynku jest co najmniej pięciu silnych graczy, którzy zagospodarują przestrzeń po ewentualnym upadku jednego z nich.
Konieczność finansowania rozwoju AI ze środków publicznych byłaby zaprzeczeniem pomysłu administracji Donalda Trumpa, która w inwestycjach związanych z AI widzi szanse na pobudzenie amerykańskiej gospodarki. Jednak powinno to się odbywać za pomocą finansowania prywatnego albo jeszcze lepiej ze środków płynących z sojuszniczych gospodarek posiadających duże nadwyżki handlowe w stosunkach z USA, jak choćby z Korei Południowej i Japonii. Bardzo dobrze medialnie sprzedała się zapowiedź Projektu Stargate, czyli budowy centrów danych za pół biliona dolarów, którego głównym inwestorem jest japoński Softbank. Zgodnie z doniesieniami Reutersa wielomiliardowy wkład spółki w większości ma zostać sfinansowany długiem. Również ważny partner tego projektu – Oracle – otrzymał na początku listopada 18 mld dol. kredytu bankowego na rozwój centrów danych w Nowym Meksyku.
Wielomiliardowe pożyczki stały się normą, a wielu inwestorów jest skłonnych finansować projekty związane z AI. CoreWeave, amerykański operator centrów danych, już w ubiegłym roku pozyskał 7,5 mld dol. finansowania w formie długu. O zdobyciu prawie 10 mld dol. pożyczek poinformował w styczniu CyrusOne.
Makroekonomiczne skutki wydatków na AI
Wydatki na AI mogą doprowadzić do zmian w transmisji polityki monetarnej do gospodarki realnej. Przewodniczący Rezerwy Federalnej Jerome Powell podczas konferencji prasowej po decyzji o obniżce stóp procentowych w październiku stwierdził, że firmy inwestujące w AI nie biorą pod uwagę zmian w koszcie kredytu wynikających z decyzji w zakresie polityki monetarnej w USA. Zapewne chciał w ten sposób rozwiać obawy, iż obniżka stóp może spowodować wzrost ryzyka powstania bańki AI.
Trudno jednak się z tym zgodzić, obserwując dane o rosnącym zadłużeniu związanym z finansowaniem budowy centrów danych. Koszt kredytu może mieć bardzo silne przełożenie na kolejne inwestycje. W tej samej wypowiedzi szef FED-u stwierdził, że obniżenie kosztu pieniądza pozytywnie przełoży się na sytuację na rynku pracy. Znów powstają wątpliwości, bowiem duże amerykańskie korporacje ogłaszają masowe zwolnienia pracowników mimo raportowania bardzo dobrych wyników finansowych. Korporacje argumentują decyzje o redukcji zatrudnienia koniecznością zwiększania kosztownych inwestycji w AI.
Wysokie wydatki na rozwój sztuczną inteligncję mogą też oznaczać wypychanie z rynku innego rodzaju inwestycji. Skoro AI ma tak mocno usprawnić procesy w ramach firm, to nie ma potrzeby zwiększania nakładów w pozostałych obszarach. Z punktu widzenia makroekonomicznego może to mieć też negatywne przełożenie na możliwość pozyskiwania długu przez zadłużone państwa. Wspomniane 5 bln dol. wydatków na AI w następnych kilku latach stanowi więcej niż 10 proc. obecnego zadłużenia USA. Zatem może to doprowadzić do zaostrzenia się konkurencji o źródła finansowania. Sytuacja ta nie ogranicza się tylko do amerykańskiego rynku. Chodzi przecież o globalnych potentatów technologicznych oddziałujących na gospodarkę światową.
Szybko, dużo, drogo. Ale wyścig o AI ciągle przyspiesza, bo żaden z uczestników nie chce oddać pola konkurentom. ©Ⓟ