20 sierpnia Holandia i Dania ogłosiły, że przekażą Ukrainie 61 samolotów wielozadaniowych F-16. Decyzja ta zapadła po wielu miesiącach starań Kijowa o uzyskanie amerykańskich maszyn. Przedstawiciele ukraińskiej armii podkreślają, że dzięki F-16 mogą "wygrać wojnę" z Rosją. Analitycy ds. wojskowości są mniej optymistyczni, lecz zgadzają się, że jest to postanowienie o istotnym znaczeniu operacyjnym.

Holandia przekaże Ukrainie 42 samoloty F-16, które dotrą do tego kraju po wyszkoleniu pilotów i obsługi technicznej – oświadczył w ubiegłą niedzielę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski po rozmowach z szefem holenderskiego rządu Markiem Ruttem. Kilka godzin później ukraiński przywódca złożył wizytę w Danii. Premier tego kraju Mette Frederiksen ogłosiła, że władze w Kopenhadze dostarczą Kijowowi 19 maszyn F-16.

W czwartek premier Norwegii Jonas Gahr Store zapowiedział, że rząd w Oslo również przekaże F-16 Ukrainie. Według norweskiego nadawcy NRK będzie to od pięciu do 10 samolotów.

Te decyzje zostały podjęte ponad rok po pierwszych wypowiedziach ukraińskich władz wskazujących na zainteresowanie nabyciem słynnych myśliwców. "Wszyscy marzą o F-16. Też bym o nich marzył, ale wcześniej trzeba coś zrobić z naszymi lotniskami" - zauważył w lipcu 2022 roku minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow.

Osiem miesięcy później, w marcu 2023, marzenia Kijowa zaczęły nabierać realnego kształtu. W bazie wojskowej w Tucson w stanie Arizona w USA zainaugurowano wówczas testowy program szkoleń na symulatorach imitujących obsługę F-16. W tym przedsięwzięciu wzięło udział dwóch ukraińskich pilotów, którzy szkolili się przez około miesiąc i uzyskali wysokie oceny. Sukces pilotażowego projektu umożliwił rozpoczęcie przygotowań do "właściwych" treningów na amerykańskich samolotach.

W drugiej połowie maja Pentagon zdecydował, że ćwiczenia zostaną znacząco skrócone w porównaniu do początkowych przewidywań i potrwają zaledwie cztery miesiące. Zarówno USA, jak też inne państwa Sojuszu dementowały jednak doniesienia o możliwym przekazaniu F-16 Ukrainie.

Przełom nastąpił podczas lipcowego szczytu NATO w Wilnie, gdy ministrowie obrony 11 państw: Polski, Belgii, Kanady, Danii, Holandii, Luksemburga, Norwegii, Portugalii, Rumunii, Szwecji i Wielkiej Brytanii powołali koalicję w celu szkolenia ukraińskich pilotów i mechaników w użyciu i obsłudze F-16 z myślą o późniejszym dostarczeniu samolotów Kijowowi. Przewodnictwo w tej inicjatywie objęły Holandia i Dania.

18 sierpnia, gdy rozpoczęły się już treningi pierwszej grupy Ukraińców na amerykańskich maszynach, władze USA potwierdziły, że Waszyngton poprze przekazanie F-16 przez europejskich sojuszników. Holenderski i duński rząd otrzymały dzięki temu "zielone światło" na ofiarowanie samolotów Ukrainie. Kopenhaga zdementowała też wcześniejsze doniesienia mediów z USA, że ukraińska armia otrzyma F-16 najwcześniej w drugiej połowie 2024 roku. Duńczycy przekonywali, że stanie się to szybciej, ponieważ kilka pierwszych samolotów może trafić na Ukrainę nawet pod koniec bieżącego roku.

Projekt F-16 traktujemy długofalowo. Cel tego przedsięwzięcia to nie tylko opanowanie obsługi samolotów i wykorzystanie ich na froncie. Zadanie jest dużo bardziej ambitne, ponieważ wiąże się z przekwalifikowaniem ukraińskiego lotnictwa z samolotów produkcji sowieckiej na maszyny zgodne ze standardami NATO. Do skutecznej obrony kraju potrzebujemy około 128 sztuk F-16 lub podobnych myśliwców. Nie mam przy tym wątpliwości, że jeśli otrzymamy F-16, to wygramy wojnę - zapewniał w sierpniu w rozmowach z ukraińskimi mediami rzecznik lotnictwa wojskowego tego kraju pułkownik Jurij Ihnat.

Zachodnie media i analitycy wyrażali bardziej sceptyczne opinie. 11 sierpnia "Washington Post" podkreślał, że Ukraina dysponuje jedynie "garstką" pilotów gotowych do wzięcia udziału w szkoleniach, a ponadto te osoby potrzebują dodatkowych kursów z języka angielskiego, zanim będą mogły rozpocząć treningi z obsługi F-16.

Kilka dni później generał Ben Hodges, były dowódca wojsk lądowych USA w Europie, skrytykował państwa NATO za "ociąganie się" z decyzją o przekazaniu samolotów Kijowowi. "Jest to przykład braku determinacji, aby pomóc Ukrainie wygrać" - oceniał wojskowy, podkreślając, że organizacyjne niedociągnięcia po stronie ukraińskiej wynikają też z błędów i opieszałości po stronie krajów Zachodu.

Przekazanie F-16 nie zapewni Kijowowi zwycięstwa w wojnie z Rosją, ale może skomplikować Rosjanom możliwości działania na froncie. Agresorzy każdego dnia zrzucają na cele na Ukrainie kilkadziesiąt kierowanych bomb lotniczych, operując poza zasięgiem ukraińskich sił obrony powietrznej. Jeśli F-16 zostaną uzbrojone w zachodnie pociski rakietowe, przeciwnik może mieć trudność z kontynuowaniem takich ataków. Duże znaczenie ma też uzupełnienie ukraińskich strat, ponieważ pamiętajmy, że Kijów stracił już wiele samolotów podczas misji bojowych - przekonywał w rozmowie z PAP Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej". (PAP)

szm/