Wszyscy uczestnicy negocjacji ukraińsko-rosyjskich pracują tak, jak zwykle - zapewnił w poniedziałek doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. Skomentował on w ten sposób doniesienia mediów, że negocjatorzy mieli objawy otrucia wskazujące na broń chemiczną.

"Wszyscy członkowie grupy negocjacyjnej pracują w zwykłym trybie" - powiedział doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego ukraińskiemu portalowi NV.UA.

Dodał następnie, że "w przestrzeni informacyjnej jest teraz wiele spekulacji i różnego rodzaju wersji spiskowych, jak również elementów pewnej gry informacyjnej".

"Z tego powodu jeszcze raz powtarzam: członkowie grup negocjacyjnych pracują dzisiaj w zwykłym trybie" - podkreślił Podolak.

Dziennik "Wall Street Journal" i portal śledczy Bellingcat podały w poniedziałek, że dwóch negocjatorów ukraińskich i rosyjski oligarcha Roman Abramowicz mieli objawy otrucia wskazujące na użycie broni chemicznej. Wszyscy przeżyli i wrócili do zdrowia. Ofiary, jak twierdzi "WSJ", mają oskarżać o incydent przedstawicieli Kremla przeciwnych rozmowom.

Według "WSJ" Abramowicz, który miał pośredniczyć w nieformalnych rozmowach oraz dwóch członków ukraińskiego zespołu, w tym poseł Rustem Umerow, doświadczyło po spotkaniach objawów takich jak zaczerwienienie i ból oczu, bolesne łzawienie i łuszczenie skóry na rękach i twarzy.

Umerow zaś napisał na swoim Facebooku, że "wszystko z nim jest w porządku" i wezwał, by nie wierzyć niesprawdzonym źródłom informacji. (PAP)

arn/ mal/