Przepisy związane z wiekiem emerytalnym, które wprowadziliśmy, zostawiamy, nie ruszamy ich; Platforma Obywatelska po raz kolejny obiecuje, że też tego nie zrobi, ale to samo obiecywała w 2011 roku przed wyborami - powiedział w czwartek rzecznik rządu Piotr Müller.

Müller został zapytany w czwartek na konferencji prasowej w kontekście protestów we Francji spowodowanych planem podniesienia wieku emerytalnego, jak ocenia decyzję rządu PO-PSL, który podniósł wiek emerytalny i czy rząd PiS ma jakieś plany związane z wiekiem emerytalnym.

Rzecznik rządu przypomniał, że rząd Prawa i Sprawiedliwości w 2015 roku, kiedy szedł do wyborów, obiecał, że wiek emerytalny zostanie przywrócony do poziomu 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, jak było zanim Platforma Obywatelska wprowadziła reformę zakładającą podniesienie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 lat. "My te przepisy, które wprowadziliśmy (obniżające wiek emerytalny - PAP) zostawiamy, nie ruszamy ich, a PO po raz trzeci, czwarty, piąty, dziesiąty obiecuje, że też tego nie zrobi, ale to samo obiecywała w 2011 roku przed wyborami" - powiedział Müller.

Ocenił, że "jednak ciężko w to wierzyć". "Widziałem w jednym z wywiadów, były premier Marek Belka, który startował z Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego, mówi wprost zupełnie szczerze, że nie powinni mówić o metodach walki z inflacją, z innymi problemami gospodarczymi, bo jakby o tym powiedzieli, to by właściwie przegrali wybory" - podkreślił rzecznik rządu.

"Tak, panie premierze Belka, ma pan rację. Gdybyście powiedzieli, co faktycznie chcecie zrobić po wyborach, to byście te wybory przegrali. Dlatego teraz musicie oszukiwać obywateli i o tym nie mówić, nie wspominać. Ale na szczęście wasi eksperci i pan sam też troszkę w tej sytuacji przypominacie, co będzie w waszych planach po wyborach. Czyli między innymi właśnie podwyższenie wieku emerytalnego, ograniczenie świadczeń społecznych i tak dalej, i tak dalej" - podkreślił Müller.

"O tym, szanowni państwo, dowiemy się dopiero po wyborach, bo wtedy dopiero będzie ujawniony plan wyborczy Platformy Obywatelskiej" - dodał.

Sejm uchwalił zmiany w ustawie o emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w maju 2012 r. Założeniem było stopniowe podnoszenie i zrównywanie wieku emerytalnego, by ostatecznie wynosił on 67 lat zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Przed zmianami kobiety miało prawo do emerytury po osiągnięciu 60. roku życia, a mężczyźni – 65. Zgodnie z reformą, od 2013 r. wiek emerytalny miał wzrastać co kwartał o miesiąc – dla mężczyzn miał wynieść 67 lat w 2020 r., a dla kobiet - w 2040 r. Ustawa pozwała też przejść wcześniej na częściową - 50 proc. - emeryturę (kobiety w wieku 62 lat, przy 35 latach pracy, i mężczyźni w wieku 65 lat przy 40 latach stażu). Rząd PO-PSL wprowadził te zmiany motywując je bezpieczeństwem systemu emerytalnego, wskazując że wówczas na jednego emeryta przypadały cztery osoby zdolne do pracy, a za 50 lat będą tylko dwie osoby. Nie pozwoliłoby to zapewnić wypłat emerytur na odpowiednim poziomie, ani zapewnić wzrostu gospodarczego.

Za rządów Zjednoczonej Prawicy 1 października 2017 r. w życie weszły przepisy, które przywróciły wiek emerytalny: 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Przedstawiony przez premier Francji Elisabeth Borne plan podniesienia stopniowo, do 2030 r., wieku emerytalnego z 62 do 64 lat wywołał protesty związkowców, opozycyjnej lewicy i skrajnej prawicy, a wedle statystyk nie ma poparcia około dwóch trzecich Francuzów. Plan reformy ma być jeszcze przedmiotem debaty w parlamencie.(PAP)

autor: Edyta Roś