Do Polski uciekło już 400 tys. dzieci z Ukrainy. To więcej, niż rodzi się w ciągu roku w naszym kraju – wylicza dyrektor jednej z lecznic opiekujących się uchodźcami. Jeśli będzie ich więcej, nie damy rady wszystkim zapewnić wsparcia

Na razie do Polski płyną dwa strumienie pacjentów pediatrycznych. Jeden dociera do szpitali prosto z ukraińskich placówek medycznych. Drugi szuka bieżącej opieki zdrowotnej.
W zeszłym tygodniu, w ramach jednej z misji przetransportowano z Ukrainy 40 dzieci chorych na raka. Najmłodsze miało 37 tygodni. Trafiły do różnych lecznic. W samym Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu jest obecnie hospitalizowanych 30 dzieci (10 onkologicznych). Jak mówi w rozmowie z DGP dyrektor centrum Marek Migdał, akurat opieka nad dziećmi chorymi onkologicznie została bardzo szybko i sprawnie zorganizowana. Szpitale dobrze ze sobą współpracują.
Do placówek trafiają też chore dzieciaki z zapaleniem wyrostka, problemami alergologicznymi czy bólami brzucha. Tak wynika z naszej sondy przepowadzonej w szpitalach w dużych miastach. – Obecnie 15–20 proc. hospitalizowanych to uchodźcy. Prawie na każdym oddziale jest takie dziecko: na pediatrii, alergologii, a nawet na patologii noworodka – wylicza Mariusz Mazurek, pełnomocnik ds. zarządzania jakością z warszawskiego szpitala dziecięcego na Niekłańskiej. To nie są dzieci ewakuowane ze szpitali na Ukrainie: przychodzą na SOR albo przywozi je karetka.
Podobnie jest w Krakowie. Joanna Bylica z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego im. św. Ludwika w Krakowie potwierdza, że placówka ma pierwszych pacjentów – przez weekend zgłosiło się 24 dzieci z Ukrainy, zaś w poniedziałek kolejne 21. – W sumie po 24 lutego udzieliliśmy pomocy ponad setce dzieci ze statusem uchodźcy, z czego 18 trafiło na oddziały naszego szpitala – wylicza i dodaje, że obecnie hospitalizowanych jest sześcioro małych uchodźców z Ukrainy. Do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach od 24 lutego trafiło 77 pacjentów pediatrycznych. Większość z nich przeszła konsultacje na szpitalnym oddziale ratunkowym i po udzieleniu porady i przepisaniu leków leczy się w domach. Część dzieci z poważniejszymi schorzeniami, np. onkologicznymi czy kardiologicznymi, jest hospitalizowana. – Na oddziale onkologii mamy obecnie kilku pacjentów z Ukrainy. Wśród nich 12-letni Rusłan, który przez kilka dni jechał do nas z bombardowanego Charkowa – mówi Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Dyrektorzy szpitali na razie mówią, że mają miejsca i że nie będzie problemów z komunikacją – w wielu placówkach już pracują lekarze ukraińscy. – Ogólnie jesteśmy przygotowani na przyjęcia pacjentów z Ukrainy. Aktualnie zatrudniamy ok. 10 lekarzy ukraińskich, którzy znają język polski i w razie konieczności mogą pomagać w tłumaczeniu oraz wskazywać docelowe miejsce udzielania pomocy medycznej – mówi Małgorzata Adamowicz ze Szpitala Miejskiego św. Jana Pawła II w Elblągu.
Na przyjęcia szykują się także szpitale psychiatryczne. Mają już przygotowane kwestionariusze po ukraińsku i liczą, że dla potrzebujących znajdzie się miejsce. Choć, jak przyznają, ich liczba jest ograniczona. – Hospitalizujemy jednego pacjenta z Ukrainy, natomiast pięć osób zgłosiło się na konsultacje lekarskie – potwierdza Ewa Urbanowicz, radca prawny Szpitala Nowowiejskiego w Warszawie. Szpital zawiera umowy wolontariatu ze studentami z Ukrainy w celu uruchomienia punktu informacyjnego w języku ukraińskim, w którym potrzebujący uzyskaliby niezbędne informacje na temat funkcjonowania placówki, wykonywanych badań, czasu oczekiwania oraz kwestii formalnych związanych z leczeniem.
Pierwszych pacjentów ma też Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu, gdzie w Dziennym Ośrodku Psychiatrii i Zaburzeń Mowy dla Dzieci i Młodzieży jest troje dzieci. Do przyjęcia pacjentów szykuje się też Wojewódzki Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Bolesławcu. – Na razie nie trafiają do nas uchodźcy. Mamy natomiast pacjentów spośród obywateli Ukrainy, którzy są już w Polsce od dłuższego czasu, ale są obecnie w dużym stresie, bo za wschodnią granicą zostały ich rodziny. Oczekujemy jednak, że już niebawem będziemy mieli też pierwszych uchodźców. Widzimy, że ich fala zmierza w naszym kierunku, a wielu wymaga wsparcia – słyszymy od pracownika placówki, który dodaje, że z przyjęciem dzieci na oddział może być trudno. W szpitalu jest 14 miejsc, a dzieci już 28. – Poprosiliśmy NFZ o zwiększenie ich liczby, ale nie otrzymaliśmy jeszcze zgody – dodają. – Na razie nastawiamy się na pomoc psychologiczną, psychiatryczną doraźną. Udzielamy ich we współpracy z ZOZ, który zapewnia nam lekarza mówiącego po ukraińsku, jeśli pacjent nie zna ani polskiego, ani angielskiego – mówi pracownik szpitala.
Co z kosztami? O to szpitale na razie się nie martwią. Jest obietnica, że NFZ za wszystko zapłaci. W specustawie, nad którą pracuje Sejm, jest zapis mówiący, że pobyt uchodźców na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej uważa się za legalny. Mają w związku z tym zapewniony dostęp do opieki medycznej na takich samych zasadach i w zakresie, jaki przysługuje osobom objętym obowiązkowym lub dobrowolnym ubezpieczeniem zdrowotnym. Finansowanie będzie pochodzić z dotacji celowej z budżetu państwa, z części, której dysponentem jest minister właściwy do spraw zdrowia. Uchodźcy nie będą mogli korzystać z leczenia uzdrowiskowego albo rehabilitacji uzdrowiskowej, a także programów lekowych.
Kosztów całej pomocy medycznej autorzy projektu nie podają. Jeśli chodzi o pomoc psychologiczną szacowana jest ona na ok. 25 mln zł. ©℗