Niewłaściwe byłoby włączanie się polskich władz w polityczną debatę w USA, wzajemne pouczanie się, które weszło w krew niektórym politykom jest niedobrym zwyczajem - ocenił w czwartek prezydencki minister Krzysztof Szczerski.

Szczerski ocenił w TVP Info, że w USA doszło do bardzo poważnego kryzysu, ale amerykańskie instytucje z niego wybrnęły. Według niego, próby wywołania podobnego kryzysu pojawiały się także w Polsce. "Polska demokracja, polski system demokratyczny, parlament, prezydent, Trybunał Konstytucyjny, zawsze wychodziły z niego zwycięsko" - podkreślił.

Według prezydenckiego ministra, niewłaściwe byłoby włączanie się polskich władz w polityczną debatę w USA. "To wzajemne pouczanie się, które weszło w krew niektórym politykom jest niedobrym zwyczajem. Nie pouczajmy się nawzajem. Zobaczmy, jakie problemy ma obecnie wiele demokracji na świecie" - zwracał uwagę Szczerski.

Ocenił, że w społeczeństwach wielu krajów świata znajdują się "poważne pokłady frustracji i nieprawidłowości". "Zamiast pouczać się nawzajem, pomyślmy razem nad tym, jak te nasze prawa demokratyczne poszczególnych narodów poszanować i docenić" - mówił Szczerski. Jak dodał, nie jest dobrze, kiedy ktoś przez agresywne demonstracje próbuje odwrócić demokratyczny wynik wyborów, ponieważ powoduje to poważny kryzys funkcjonowania państwa.

Pytany o krytykę stanowiska prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącej wydarzeń w USA, Szczerski zaznaczył, że prezydent występuje, jako głowa polskiego państwa, a wydźwięk jego wypowiedzi podkreślał zaufanie wobec siły amerykańskiej demokracji. "Musimy wyrażać zaufanie wobec siebie nawzajem i tak pan prezydent uczynił. To najbardziej właściwy sposób odnoszenia się do takiej sytuacji" - przekonywał Szczerski.

Ocenił też, że opozycja krytykując wypowiedź prezydenta pokazuje, że nie dojrzała do prowadzenia międzynarodowych stosunków dyplomatycznych.

Prezydent Andrzej Duda napisał w czwartek na Twitterze, że "wydarzenia w Waszyngtonie to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych, które są państwem demokratycznym i praworządnym". "Władza zależy od woli wyborców, a nad bezpieczeństwem państwa i obywateli czuwają powołane do tego służby. Polska wierzy w siłę amerykańskiej demokracji" - oświadczył Duda.

W czwartek Kongres USA zatwierdził głosy Kolegium Elektorów, uznając Demokratę Joe Bidena za zwycięzcę wyborów prezydenckich z listopada 2020 r. Inauguracja 46. przywódcy Stanów Zjednoczonych odbędzie się 20 stycznia. Prezydent USA Donald Trump zapewnił w czwartek, że 20 stycznia dojdzie do uporządkowanego przekazania władzy.

W środę zwolennicy Trumpa wtargnęli do gmachu Kongresu, doprowadzając do wstrzymania posiedzenia amerykańskiego parlamentu, który zebrał się, aby zatwierdzić wyborczą wygraną prezydenta-elekta Joe Bidena. Tłum wdarł się na Kapitol podczas marszu zwolenników Trumpa pod hasłem "Uratujmy Amerykę". Na około godzinę przed atakiem, Trump przemawiał, zachęcając swoich zwolenników, aby "nigdy nie poddawali się" w walce przeciwko sfałszowanym - jego zdaniem - wyborom prezydenckim.

Po wtargnięciu do gmachu Kongresu demonstrantom udało się wejść m.in. do sali obrad Izby Reprezentantów oraz biura szefowej tej izby Nancy Pelosi. Zdjęcia przechadzających się po korytarzach Kongresu sympatyków Trumpa z flagami Konfederacji oraz bronią obiegły cały świat. Doszło do starć protestujących z policją. Interweniowała Gwardia Narodowa. Według informacji waszyngtońskiej policji, w trakcie środowych zamieszek śmierć poniosły cztery osoby.