Wszczęcie śledztwa w sprawie nagrania rozmowy Belka-Sienkiewicz to zdaniem Rafała Grupińskiego rutynowe działanie prokuratury.

Szef klubu PO uważa, że postępowanie nie będzie miało dalszego ciągu ze względu na nielegalne podsłuchy. "Nie wyobrażam sobie, żeby w świetle polskiego prawa nielegalne podsłuchy mogły być dowodem w jakiejkolwiek sprawie przed którymkolwiek z polskich sądów" - stwierdził polityk PO.

Grupiński dodał, że to co w rozmowie było godne potępienia zostało potępione i nie ma mowy o żadnych elementach, które mogłyby budzić podejrzenia.

Śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień, które miało polegać na zawarciu nieformalnego porozumienia między prezesem NBP i premierem, działającym za pośrednictwem szefa MSW. Miało ono zakładać zgodę Belki na finansowanie deficytu budżetowego ze środków banku centralnego w zamian za odwołanie ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego i zmniejszenie roli Rady Polityki Pieniężnej.

Do tej pory nie wiadomo kto stoi za podsłuchiwaniem polityków. Tę sprawę również bada prokuratura.