Leszek Miller i Janusz Palikot oświadczyli 1 lipca, że wcześniejsze urazy przestały mieć znaczenie i zapowiedzieli, że poprą swoje wnioski o powołanie trzech komisji śledczych w związku z tzw. aferą podsłuchową. PO i PiS bagatelizują jednak porozumienie dwóch lewicowych partii.

Szef klubu PO Rafał Grupiński ocenił, że sojusz SLD i Twojego Ruchu ma charakter doraźny i dotyczy tylko wspólnego działania w Sejmie przeciwko koalicji rządzącej, rządowi i niektórym ministrom. Zdaniem Rafała Grupińskiego, jeśli ludzi łączą negatywne emocje, to nigdy nie przynosi to dobrych owoców.

Szef klubu Platformy powiedział też, że nie ma się co spieszyć z powoływaniem komisji śledczych do wyjaśnienia wątków poruszonych w podsłuchanych rozmowach. Ujawnienie podsłuchów jest jego zdaniem wydarzeniem bardzo świeżym, w związku z którym powstały już zespoły śledcze w służbach specjalnych i prokuraturze i dlatego lepiej żeby politycy nie wtrącali się swoimi osądami do tego, nad czym pracują organy państwa.

Natomiast według posła PiS Mariusza Antoniego Kamińskiego, ze spotkania Leszka Millera z Januszem Palikotem nic nie wynika. Polityk podkreślił, że nawet współpracując partie te nie są w stanie zaszkodzić rządowi, ponieważ SLD i Twój Ruch mają za mało posłów, żeby złożyć wniosek o wotum nieufności. - Spotkało się dwóch panów, "Pan 3 procent" i "Pan 8 procent" - powiedział poseł PiS, nawiązując do wyników Twojego Ruchu i SLD w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W tej sytuacji, zdaniem posła PiS, zapowiadanie odwołania ministra Sikorskiego jest kompromitacją polskiej lewicy.

Kamiński stwierdził też, że nie wierzy we współpracę SLD z Twoim Ruchem i przypomniał niektóre opinie, które wygłaszali na swój temat Janusz Palikot i Leszek Miller: - Lider "naćpanej hołoty" spotkał się z liderem, który "ma krew polskich żołnierzy na rękach" - cytował liderów obu ugrupowań Kamiński. Jego zdaniem, obaj politycy prowadzą walkę na śmierć i życie i ich spotkanie jest tylko burzą w szklance wody.