Ukraińscy separatyści nie mają zamiaru rezygnować z organizacji „referendum”. Ma się ono odbyć w tę niedzielę.

Decyzję podjęli niemal jednocześnie separatyści w Ługańsku i w Doniecku. Mimo że wczoraj prezydent Rosji Władimir Putin wezwał ich, aby przełożyli głosowanie. Chcą oni zapytać mieszkańców swoich obwodów, czy zgadzają się na ogłoszenie ich niepodległości.

Wydrukowano już karty do głosowania, bez żadnych żadnych zabezpieczeń. Zrobiono to w zwykłej drukarni. Separatyści nie mają też list wyborców, ponieważ Centralna Komisja Wyborcza zamknęła dostęp do swoich serwerów. Będą oni korzystać zatem ze starych list wyborczych, sprzed 2 lat, do których będą dopisywać chętnych do udziału w "referendum".

Władze centralne, a także obwodowe podkreślają, że głosowanie jest organizowane niezgodnie z prawem i nie ma żadnej mocy prawnej. Wczoraj Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała nagranie rozmowy działaczy z Moskwy i Doniecka, na którym Rosjanin radzi separatyście, żeby „namalował” wynik niedzielnego głosowania - 99% za Republiką Doniecką.

KE: referendum w Doniecku będzie nielegalne

Referendum niepodległościowe w Doniecku będzie nielegalne. Taki jest komentarz Komisji Europejskiej do oświadczenia pro-rosyjskich separatystów, którzy zapowiedzieli, że do głosowania dojdzie w najbliższą niedzielę.

Rzeczniczka Komisji Maja Kocijancić powiedziała, że tego typu głosowanie w ogóle nie powinno mieć miejsca i nie zostanie ono uznane przez Unię Europejską. „W pełni popieramy integralność terytorialną Ukrainy. To referendum nie ma demokratycznej legitymizacji i może tylko pogorszyć sytuację” - podkreśliła rzeczniczka.