41 proc. Polaków uważa, że raport komisji Millera ws. katastrofy smoleńskiej jest nierzetelny i nie uwzględnia wszystkich okoliczności katastrofy smoleńskiej; 30 proc. uznaje go za rzetelny, 29 proc. nie ma zdania na ten temat lub w ogóle nie słyszało o tym raporcie - wynika z sondażu CBOS.

W sierpniu Centrum Badania Opinii Społecznej zapytało Polaków m.in. o oceny przedstawionego pod koniec lipca raportu komisji ministra Jerzego Millera na temat przyczyn katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem z 10 kwietnia 2010 r.

Jak wynika z badania, oceny raportu komisji Millera są przede wszystkim uwarunkowane politycznie - ponad połowa zwolenników rządu uważa, że raport ten jest rzetelny (52 proc.), natomiast zdecydowana większość jego przeciwników jest wobec niego krytyczna (68 proc.).

Jeśli chodzi o deklarowane poglądy polityczne, to respondenci utożsamiający się z lewicą częściej uznają raport za rzetelny niż nierzetelny (44 proc. wobec 33 proc.), natomiast odwrotnie układają się oceny wśród prawicowego i centrowego elektoratu - większa część jest wobec niego krytyczna, mniejsza ma o nim dobre zdania (odpowiednio 43 proc. wobec 34 proc. i 42 proc. wobec 28 proc.).

W elektoratach partyjnych o rzetelności raportu są przekonani przede wszystkim wyborcy PO - 61 proc., wobec 20 proc. opinii negatywnych. Opinie pozytywne przeważają także w elektoracie PSL (odpowiednio 44 proc. wobec 29 proc.), natomiast wśród zwolenników SLD głosy uznające raport za rzetelny równoważą się z opiniami krytycznymi (odpowiednio 39 proc. do 38 proc.). Z kolei w elektoracie PiS dominuje nastawienie negatywne - zdecydowana większość (70 proc.) uważa, że jest on nierzetelny.

Ponad połowa ankietowanych (54 proc.) jest zdania, że odpowiedzialność za katastrofę smoleńską ponosi zarówno strona polska, jak i rosyjska; to tyle samo, co przed sześcioma miesiącami.

Zdaniem prawie połowy Polaków rząd wiele zrobił, by wyjaśnić przyczyny katastrofy, ale też dopuścił się wielu zaniechań (47 proc.). Blisko jedna czwarta ankietowanych jest bardziej krytyczna i uważa, że rząd zaniechał wszelkich możliwości jej wyjaśnienia (23 proc.). 17 proc. jest przekonanych, że rząd zrobił w tej sprawie wszystko, co było możliwe. Zdania w tej kwestii nie ma 13 proc. badanych.

W sondażu zapytano także o przyczyny katastrofy

Według CBOS w dużym stopniu opinie na ten temat są uwarunkowane sympatiami politycznymi. W elektoracie PO jedna trzecia badanych (34 proc.) w pełni docenia działania rządu, natomiast ponad połowa (55 proc.) jest zdania, że rząd co prawda zrobił wiele, ale też wiele zaniechał. Oceny zwolenników PiS są bardziej krytyczne - większość (62 proc.) jest zdania, że rząd Donalda Tuska przez zaniechanie zaprzepaścił możliwości rzetelnego wyjaśnienia tej katastrofy.

W sondażu zapytano także o przyczyny katastrofy. Ponad połowa ankietowanych (52 proc.) uważa, że zawinił zły stan lotniska w Smoleńsku, jego nieprzygotowanie do przyjmowania samolotów przy złych warunkach atmosferycznych.

Ponad jedna czwarta badanych (44 proc.) uważa, że do katastrofy przyczyniły się błędne informacje z wieży kontroli lotów kierowane do pilota o tym, że samolot znajduje się na właściwym kursie i ścieżce lądowania.

Jedna trzecia (32 proc.) uznaje, że główną przyczyną był nacisk na pilotów, by wylądowali mimo istniejących warunków atmosferycznych.

Jedna czwarta (28 proc.) sądzi, że powodem było błędne odczytanie informacji o wysokości lotu z niewłaściwego, radiowego wysokościomierza, mierzącego wysokość od poziomu gruntu, a nie barycznego, informującego o wysokości nad poziomem morza.

Taki sam odsetek (28 proc.) jest zdania, że mógł na nią wpłynąć fakt niepoinformowania pilotów przez wieżę kontroli lotów o zejściu poniżej bezpiecznej wysokości i zbyt późno wydana komenda "horyzont".

Jedna piąta (20 proc.) uważa, że do katastrofy przyczyniła się obecność w kabinie pilotów osób nieuprawnionych, które - szczególnie w momencie lądowania - nie powinny tam przebywać.

Mniejszy odsetek powód katastrofy widzi w złym wyszkoleniu załogi, niedostatecznej wiedzy o samolocie i braku doświadczenia pilotów (18 proc.), a także wynikającej stąd błędnej decyzji, jaką było odejście na drugi krąg na tzw. automacie, przez co załodze zabrakło czasu, by poderwać maszynę (16 proc.).



Polacy są krytyczni wobec działań strony rosyjskiej w sprawie wyjaśnienia katastrofy pod Smoleńskiem

Najrzadziej badani wskazywali te czynniki, które można interpretować jako inne błędy załogi - brak reakcji na komendę "pull up" (13 proc.), niewłaściwe monitorowanie czynności załogi przez dowódcę samolotu (8 proc.), czy ogólnie nadmierne obciążenie dowódcy i zła współpraca załogi (11 proc.).

CBOS zapytał także o opinie o rozbieżnościach w raportach: polskim i rosyjskim. Połowa badanych (49 proc.) jest przekonana, że piloci schodząc nad lotnisko nie podjęli jeszcze decyzji, by lądować, ale chcieli ustalić, czy są warunki do lądowania. Mniejszość (24 proc.) podziela opinię wyrażoną w raporcie MAK, że polscy piloci byli zdecydowani, by lądować i chcieli to zrobić za wszelką cenę.

O tym, że obecność w kabinie pilotów ich przełożonego gen. Andrzeja Błasika wywierała bezpośrednią presję na pilotów, by zachowali się zgodnie z oczekiwaniami "najważniejszego pasażera" i wylądowali w Smoleńsku, jest przekonana połowa ankietowanych (50 proc.). Mniejszy odsetek (26 proc.) uważa, że fakt obecności dowódcy w kabinie pilotów nie wywierał na nich presji.

Jak podał CBOS, krytyczny stosunek do raportu komisji Millera nie oznacza jednak, że Polacy dają wiarę innym wyjaśnieniom, np. parlamentarnej komisji Antoniego Macierewicza, według której Tu-154M na kilka metrów nad ziemią został pozbawiony zasilania, czyli - jak to wyraził przewodniczący komisji - został "obezwładniony", przez co nie mógł wykonywać żadnych manewrów i zderzył się z ziemią. Tego rodzaju pogląd podziela 12 proc. ankietowanych, ponad połowa (51 proc.) jest przekonana, że do niczego takiego nie doszło, prawie dwie piąte nie ma w tej sprawie jednoznacznej opinii (37 proc.).

Polacy są krytyczni wobec działań strony rosyjskiej w sprawie wyjaśnienia katastrofy pod Smoleńskiem. Większość (60 proc.) ocenia je negatywnie, a tylko co piąty (21 proc.) wyraża się pozytywnie o ich działaniach.

Dwie trzecie badanych uważa, że strona rosyjska nie przekazuje ważnych materiałów dotyczących katastrofy stronie polskiej

Jeszcze bardziej negatywnie oceniana jest współpraca w prowadzonym śledztwie. Dwie trzecie badanych (66 proc.) uważa, że strona rosyjska nie przekazuje lub zwleka z przekazaniem ważnych materiałów dotyczących katastrofy stronie polskiej. Tylko 15 proc. jest zdania, że wszystko w tej sprawie przebiega prawidłowo.

Niespełna dwie trzecie Polaków (63 proc.) uważa, że władzom rosyjskim nie zależy na wyjaśnieniu wszystkich okoliczności i przyczyn tej katastrofy. Jedna czwarta ankietowanych wierzy w dobre intencje strony rosyjskiej (24 proc.).

"Niezabezpieczanie przez wiele miesięcy wraku samolotu, czy brak kaset z nagraniami rozmów z wieży kontroli lotów - kluczowego dowodu w tej sprawie, przyczyniły się zapewne do tego, że większość Polaków jest przekonana, iż Rosjanie ukrywają dowody, zacierają ślady błędów kontrolerów lotów i nieprawidłowości w pracy obsługi lotniska (60 proc.). Tylko niespełna jedna piąta badanych (24 proc.) jest przekonana, że tak się nie dzieje" - napisano w badaniu CBOS.

Ponad połowa ankietowanych (59 proc.) jest zdania, że nie widać możliwości wypracowania przez stronę polską i rosyjską wspólnego stanowiska w sprawie wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r. Co czwarty (25 proc.) ankietowany uznaje to za możliwe.

Badanie CBOS przeprowadzono w dniach 18-24 sierpnia 2011 r. na liczącej 1051 osób reprezentatywnej, losowej próbie dorosłych mieszkańców Polski.