Tysiące demonstrantów ponownie wyszły w piątek na ulice miast syryjskich mimo opublikowania poprzedniego dnia przez Amnesty International (AI) informacji, iż rząd wydał siłom bezpieczeństwa rozkaz: "strzelać do demonstrantów, aby zabić!"

Bardzo wielu spośród ponad tysiąca uczestników demonstracji przeciwko rządowi, którzy ponieśli śmierć wskutek represji, "zginęło od bezpośredniego wystrzału w głowę lub w górną część klatki piersiowej".

Takie oświadczenie złożył w czwartek wicedyrektor Amnesty International Philip Luther, komentując liczne zdjęcia ofiar represji.

Wśród ofiar z tego rodzaju ranami postrzałowymi, udokumentowanymi zdjęciami i filmami wideo, przeważają młodzi mężczyźni.

Według raportu AI syryjskie siły bezpieczeństwa używają do tłumienia demonstracji broni snajperskiej.

Amnesty International dysponuje danymi 720 Syryjczyków

Amnesty International dysponuje danymi 720 Syryjczyków oraz informacjami o okolicznościach ich śmierci z rąk syryjskiej służby bezpieczeństwa.

Nowe demonstracje, których uczestnicy domagają się ustąpienia prezydenta Baszara el-Asada, rozpoczęły się po piątkowych modłach w kilku dzielnicach Damaszku, w miastach Al-Tall, Hims, Banijas i Aleppo.

Według AP w nocy doszło też do demonstracji m.in. w miastach Latakia, Banijas, Hama i Hims.

W Damaszku policja zastrzeliła w piątek dwóch demonstrantów.

W nocy z czwartku na piątek podczas demonstracji w miejscowości Dael na południu Syrii i w innych miastach wielu ludzi schroniło się przed policją na dachy swych domów. Nie przestawali jednak wznosić okrzyków przeciwko dyktaturze prezydenta el-Assada i wzywali pomocy Boga "Allahu Akbar!". W Dael zginęły co najmniej cztery osoby.