Sąd Apelacyjny w Szczecinie w środę nie wydał postanowienia w sprawie Miłosza S., organizatora koszalińskiego escape roomu. Posiedzenie, na którym sąd rozpatrywał zażalenie prokuratury na postanowienie o nieprzedłużeniu podejrzanemu tymczasowego aresztowania, zostało odroczone.

W środę Sąd Apelacyjny w Szczecinie w poszerzonym składzie trzech sędziów rozpatrywał zażalenie prokuratury na postanowienie o nieprzedłużeniu tymczasowego aresztowania Miłoszowi S., organizatorowi escape roomu w Koszalinie, w którym zginęło pięć 15-letnich dziewcząt.

"Dziś sąd nie wyda postanowienia. Sąd w czasie narady doszedł do przekonania, że ta w tej sprawie potrwa dłużej. Ponadto sędzia sprawozdawca, który w tej sprawie orzekał, na wokandzie miał jeszcze dodatkowych sześć spraw. Ludzie oczekiwali na ich rozpoznanie, w związku z tym nie mogliśmy kontynuować rozprawy. Stąd decyzja o odroczeniu posiedzenia do 1 grudnia" – poinformował PAP sędzia Janusz Jaromin.

29-letni Miłosz S. jest jednym z czworga podejrzanych o umyślne spowodowanie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziewcząt.

Sąd pierwszej instancji 9 listopada postanowił o nieprzedłużeniu tymczasowego aresztowania Miłoszowi S. 10 listopada podejrzany opuścił areszt.

Sędzia Jaromin mówił wówczas, że w ocenie sądu blisko dwuletni areszt stosowany wobec podejrzanego Miłosza S. "pozwolił na przeprowadzenie prawie wszystkich najistotniejszych dowodów w tej sprawie, więc obawa matactwa uległa znacznemu osłabieniu".

Zaznaczył, że sąd nie widzi również jakichkolwiek podstaw do twierdzenia, iż podejrzany może ukrywać się, czy w inny sposób utrudniać postępowanie. "Świadczy o tym jego dotychczasowa postawa w toku tego śledztwa, jak i po opuszczeniu aresztu śledczego" – podkreślił sędzia Jaromin.

W ocenie sądu, jak podał 9 listopada rzecznik, nie ma podstaw do konieczności zabezpieczenia końcowego etapu postępowania, gdy trwa już zaznajamianie stron z aktami sprawy, poprzez ten "najsurowszy środek zapobiegawczy". Sędzia Jaromin dodał przy tym, że prokurator we własnym zakresie może zastosować wobec podejrzanego środki wolnościowe.

Prokuratura Okręgowa w Koszalinie w pierwotnym wniosku nieuwzględnionym przez Sąd Apelacyjny w Szczecinie, jak i w złożonym na to postanowienie zażaleniu, chce przedłużenia stosowania tymczasowego aresztowania wobec Miłosza S. do 25 grudnia. Stoi na stanowisku, że nie ustały dwie przesłanki uzasadniające dalsze stosowanie tego środka zapobiegawczego. To zagrożenie surową karą i obawa matactwa. Ponadto prokuratura czeka jeszcze na opinię z zakresu działania służb ratowniczo-medycznych, która miała być gotowa w połowie listopada. Prokuratura planuje zakończyć śledztwo do 31 grudnia 2020 r.

Tożsame zarzuty, co Miłoszowi S., przedstawiono w październiku 2019 r. jeszcze trzem osobom: Małgorzacie W. – babci organizatora escape roomu, która rejestrowała działalność, Beacie W. – matce podejrzanego, która współprowadziła działalność, i Radosławowi D. – pracownikowi escape roomu, wobec którego przez rok stosowany był areszt.

Podejrzanym grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.

Do tragicznego w skutkach pożaru doszło 4 stycznia 2019 r. w escape roomie "To Nie Pokój" w Koszalinie przy ul. Piłsudskiego (Zachodniopomorskie). Zginęło w nim pięć uczennic klasy III "d" Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18. 15-latki świętowały urodziny jednej z nich. Według wstępnych ustaleń prokuratury, przyczyną pożaru był ulatniający się z butli gaz (butle zasilały piecyki w budynku). Dziewczęta same mogły wydostać się z zamkniętego pokoju dopiero po rozwiązaniu ostatniej zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych. Jedyne okno w pomieszczeniu od wewnątrz było zabite deskami, od zewnątrz było okratowane. Dziewczęta zatruły się tlenkiem węgla. Pogrzeb ofiar pożaru odbył się 10 stycznia 2019 r. Dziewczęta spoczęły obok siebie na koszalińskim cmentarzu komunalnym. (PAP)

autorka: Inga Domurat