Grupa ponad stu europosłów wezwała w otwartym liście polskie władze do dialogu i wysłuchania postulatów protestujących przeciwko ograniczeniu prawa do aborcji (Strajk Kobiet ogłosił, że jest to m.in. aborcja na żądanie i świeckie państwo). Komentując dla PAP ten list europoseł PiS Ryszard Czarnecki wyraził nadzieję, aby ich "troska" o Polskę była też widoczna przy decyzji o budżecie UE.

Z inicjatywą w tej sprawie wyszły europosłanki Zielonych Terry Reintke i Sylwia Spurek, ale pod listem, który dostała PAP podpisali się przedstawiciele kilku grup politycznych: Socjalistów i Demokratów, Europejskiej Partii Ludowej, Odnowić Europę i Zjednoczonej Lewicy Europejskiej.

Sygnatariusze piszą o swoim "poważnym zaniepokojeniu" niedawnym orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, które określają jak krok wstecz jeśli chodzi kwestie zdrowia i praw reprodukcyjnych w Polsce. "Te dalsze ograniczenia w dostępie do aborcji są naruszeniem międzynarodowych zobowiązań Polski dotyczących zagwarantowania podstawowych praw kobiet" - czytamy w piśmie.

Europoseł PiS Ryszard Czarneckiego podkreślił, że cieszy się, że politycy ci "nie mogą żyć bez Polski, cały czas o niej myślą i przejmują się jej losem. "Mam nadzieję, że gdy dojdzie do głosowania nad budżetem unijnym i jego częścią dla Polski politycy ci będą również tak zainteresowani nami" - powiedział PAP polityk.

Eurodeputowani w liście z inicjatywy Zielonych twierdzą, że potępiają wszelkie użycie siły przeciwko pokojowym demonstrantom i podżeganie do przemocy wobec nich, a także próby zastraszania organizatorów protestów przez prokuraturę krajową. "Jesteśmy głęboko przekonani, że te wydarzenia są wyraźnym przejawem ciągłego pogarszania się stanu praworządności i podstawowych prawa człowieka w Polsce" - wskazano w liście.

Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z 22 października, który stwierdził, że przepis zezwalający - na mocy ustawy z 1993 r. - na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją, w wielu miejscach w kraju odbywały się protesty. Wznoszono na nich wulgarne hasła: "W...lać"; "J...ć PiS"; "Co wy k...wa wiecie o rodzeniu"; "Dlaczego wkur... ludzi"; "Moje ciało mój wybór"; "To jest wojna. Sadyści! Idziemy po was"; "Piekło kobiet jest w Polsce"; "Aborcja jest prawem"; "Myślę, czuję, decyduję"; "wolna Polska i aborcja" i "Nie będę twoją męczennicą".

W trakcie demonstracji były odpalone petardy i race. Dochodziło do bójek, tak jak np. przy rondzie De Gaulle'a w Warszawie. Niszczono elewacje budynków m.in. wulgarnymi napisami "J...ć PiS". Doszło też do zniszczenia elewacji wielu kościołów (np. na murach kościoła pw. Mateusza Apostoła i Ewangelisty przy ulicy Ostródzkiej na Białołęce oraz na ścianie kościoła pw. Opatrzności Bożej przy ul. Dickensa) a także brutalnego pobicia księdza przez zakażonego koronawirusem protestującego w Myśliborzu. Z kolei w Wołominie pobito obrońcę pomnika Jana Pawła II.

Liderką tych protestów jest Marta Lempart, która jak ujawniła wtorkowa "Gazeta Polska Codziennie" prowadząc różne biznesy, popadała w konflikt z prawem. Jest oskarżona o zablokowanie kontroli inspekcji pracy w swojej firmie; jej nazwisko pojawia się w śledztwie dotyczącym nadużycia uprawnień przez kierujących Operą Wrocławską - mogliśmy przeczytać w "GPC".

W liście z inicjatywy Spurek i Reintke napisano też, że Parlament Europejski wyrażał obawy dotyczące niezależności i legitymizacji Trybunału Konstytucyjnego, ostatnio w rezolucji z 16 września. Zdaniem europosłów, którzy podpisali się pod listem, "w świetle niezgodnego z prawem składu" Trybunał Konstytucyjny nie może on być dłużej uznawany "za legalny organ wolny od ingerencji politycznej".

"W świetle tych poważnych obaw wzywamy do dialogu, wysłuchania żądań protestujących i zapobieżeniu dalszej eskalacji. Apelujemy o powstrzymanie się od wszelkich nowych ograniczeń podstawowych praw człowieka i zwracamy się o zaprzestanie demontażu praworządności w Polsce" - napisano w piśmie, którego adresatami są premier, prezydent oraz marszałkowie Sejmu i Senatu.

Zdaniem europosła PiS warto by było, żeby sygnatariusze listu przyjechali do Polski i zobaczyli jak na miejscu wygląda sytuacja. Jak zaznaczył ma wrażenie, że ich wyobrażenie o Polsce jest dalekie od rzeczywistości. "Dialog jest potrzebny, ale myślę, że posłowie z Francji, czy Hiszpanii powinni zwrócić uwagę na dialog władzom swoich krajów, zwłaszcza dialog z protestującymi, żółtymi kamizelkami, czy Katalończykami" - oświadczył Czarnecki.

Do tej pory wyrok TK nie został opublikowany w Dzienniku Ustaw.

Prezydent Andrzej Duda skierował w miniony piątek do Sejmu projekt nowelizacji przewidujący wprowadzenie nowej przesłanki umożliwiającej przerwanie ciąży; aborcja byłaby możliwa w przypadku wystąpienia tzw. wad letalnych, nie umożliwiałoby jej wystąpienie innych wad rozwojowych.