Pierwszy możliwy termin wyborów prezydenckich, który byłby bezpieczny dla zdrowia i życia Polaków, to połowa sierpnia – ocenił we wtorek w Krakowie prezes Porozumienia Jarosław Gowin. Podkreślił jednocześnie, że popiera korespondencyjną formę głosowania.

Gowin zaznaczył, że aktualna jest jego propozycja zmiany konstytucji, która polega na wprowadzeniu jednej siedmioletniej kadencji prezydenckiej przy równoczesnym wydłużeniu kadencji Andrzeja Dudy, ale bez możliwości jego reelekcji. "W tej sprawie będę w tym tygodniu konsultował się z kolejnymi przedstawicielami świata politycznego" – zapowiedział szef Porozumienia.

Dopytywany o możliwość wprowadzenia stanu klęski żywiołowej ocenił, że jeśli opozycja nie zgodzi się na zmianę konstytucji, to optymalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie na początku maja krótkiego okresu klęski żywiołowej. To usuwałoby - według Gowina - presję wyborów w terminie 10 maja. Następnie - jak mówił prezes Porozumienia - można by dobrze przygotować głosowanie korespondencyjne i zorganizować je w pierwszym możliwym, bezpiecznym dla zdrowia i życia Polaków terminie. "W mojej ocenie pierwszy możliwy termin to jest połowa sierpnia" - powiedział.

Zaznaczył jednocześnie, że obecnie wprowadzenie stanu klęski żywiołowej nie jest konieczne.

Zdaniem Gowina, na początku maja Senat odrzuci propozycję ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. "Uważam to za błąd, dlatego że my potrzebujemy takiej ustawy" – podkreślił. Jak dodał, według ekspertów, z którymi współpracuje, w ciągu najbliższych dwóch lat prawdopodobnie nie będziemy w stanie przeprowadzić żadnych wyborów drogą inną niż korespondencyjna.

"Jeśli Senat odrzuci tę ustawę, ona wróci do Sejmu i wtedy będzie pora na ostateczne ustalenia w obozie Zjednoczonej Prawicy" – oświadczył szef Porozumienia.

W jego ocenie, do 10 maja nie ma szans, aby się przygotować do organizacji głosowania korespondencyjnego.

W ubiegłym tygodniu Sejm uchwalił ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Przepisy stanowią też, że w stanie epidemii, marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu. Ustawa jest krytykowana przez całą opozycję - za jej przyjęciem opowiedziało się 230 posłów, 226 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu.

Teraz ustawa trafiła do Senatu, który zgodnie z konstytucją ma 30 dni na jej przeprocedowanie. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki (KO) zapowiedział, że Senat wykorzysta pełne 30 dni na pracę nad ustawą.