Nie pójdę na wybory, jeśli będę sądził, że to może spowodować zakażenie tych, którzy idą wybierać, tylko dlatego, że prezes PiS Jarosław Kaczyński uznaje, że to jest bezpieczne - powiedział w poniedziałek były premier Donald Tusk.

Tusk pytany w TVN24 o wybory prezydenckie ocenił, że obecnej sytuacji jest to "sprawa drugo, a może nawet trzeciorzędna". "Na te wybory i na kampanię patrzę pod kątem medycznym, bezpieczeństwa ludzi" - powiedział. "Zorganizowanie wyborów będzie takim samym błędem jakim błędem popisał się niestety prezydent (Emmanuel) Macron we Francji" - mówił były premier. Nawiązał do przeprowadzonej w połowie marca pierwszej turze wyborów samorządowych we Francji, po której druga tura została odwołana ze względu na pandemię.

W rozmowie przywołano wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W rozmowie z PAP ocenił on, że wybory uzupełniające, które odbyły się w niedzielę pokazały, że przeprowadzenie wyborów prezydenckich w terminie jest dzisiaj całkowicie możliwe. Tusk w odpowiedzi podkreślił, że dlatego dziś ważne jest, aby decyzje dotyczące zdrowia nie podejmowali politycy, którzy - jak zaznaczył - "nie ponoszą konstytucyjnej i prawnej odpowiedzialności - tak jak Jarosław Kaczyński", ale ludzie obdarzeni autorytetem naukowym i medycznym.

"Jarosław Kaczyński nie jest szczególnie znany z odwagi cywilnej w sytuacjach zagrożenia, więc mam wrażenia, że ta presja, postawa ludzi, ale też chyba znajdą się jacyś odważni, przyzwoici ludzie w obozie władzy, wystarczy, żeby tak czy inaczej, żeby się z tego oporu wycofał" - podkreślił b.premier. "Nie ważne są w tym momencie wyniki wyborów prezydenckich, ale naprawdę ważne jest zdrowie i życie obywateli" - dodał Tusk.

Pytany, czy on sam wybierze się na wybory, odpowiedział: "Nie pójdę na wybory, jeśli będę sądził, że to może spowodować zakażenie tych, którzy idą wybierać, tylko dlatego, że pan Kaczyński uznaje, że to jest bezpieczne". "Dobrze byłoby, aby władza, a przynajmniej opozycja, zorganizowała świat nauki, nie tylko lekarzy, ale głównie lekarzy, aby powstało ciało obdarzone autorytetem i zaufaniem obywateli, bo to naukowcy powinni dzisiaj decydować, a nie politycy, którzy w dodatku prowadzą kampanię" - podkreślił.

Pytany, jaka kalkulacja stoi za tym, żeby wybory prezydenckie w Polsce odbyły się 10 maja, odpowiedział, że "po francuskim błędzie już nikt nie odważy się organizować wyborów chyba na całym świecie". "Jest rzeczą oczywistą, że nikt rozsądny i przyzwoity nie może narażać życia ludzkiego. Nie wiem jaka jest kalkulacja poza uporem" - mówił Tusk. Jak dodał, ten upór jest dla niego niezrozumiały, bo przy przełożeniu wyborów prezydentem nadal będzie przecież Andrzej Duda.