Kampanię prezydencką można finansować z dwóch źródeł - funduszu wyborczego partii i ściśle zalimitowanych darowizn osób fizycznych i na nie liczę - powiedział w poniedziałek Szymon Hołownia. Przyznał, że na obecne działania wydaje oszczędności, na które sam zarobił oraz darowizny od znajomych.

Dziennikarz i publicysta Szymon Hołownia ogłosił 8 grudnia w Gdańsku, że zamierza kandydować na urząd prezydenta w przyszłorocznych wyborach. Zapowiedział także, że po Nowym Roku przedstawi program wyborczy.

Hołownia pytany w Polsat News skąd ma pieniądze na kampanię wyborczą podkreślił, że kampania jeszcze się nie rozpoczęła, bo nie został ogłoszony termin wyborów prezydenckich. Jak zapewnił, na obecnie prowadzone działania wydaje oszczędności, które zgromadził oraz darowizny. "Znalazło się kilku znajomych, którzy przekazali mi darowiznę w wysokości 4 tys. 900 zł, czyli taką kwotę, jaką jedna osoba może przekazać drugiej" - mówił. Hołownia dodał, że obecnie nie prowadzi kampanii wyborczej, ale buduje ruch społeczny.

Dopytywany o środki na prowadzenie swojej kampanii wyborczej powiedział: "Te pieniądze mogą pochodzić tylko z jednego źródła, które jest zgodne z prawem - z finansowania społecznościowego". "Prawo mówi bardzo wyraźnie, że kampanię prezydencką można finansować z dwóch źródeł - funduszu wyborczego partii politycznej i ściśle zalimitowanych darowizn osób fizycznych - na nie liczę" - przyznał Hołownia.

Hołownia pytany o ubiegłotygodniowe słowa prezydenta Rosji Władimira Putina stwierdził, że mają one na celu m.in. skłócić wewnętrznie Polaków. "To jest granie na spór wewnątrz Polski, na pogłębienie tych podziałów, które w Polsce są" - mówił. Ocenił też, że opublikowane w niedzielę oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego było "ostrym i stanowczym, przypominającym elementarne prawdy z naszej historii".