Konferencja bliskowschodnia była jedną wielką porażką polskiej polityki zagranicznej i wielką porażką Polski - ocenił w piątek poseł Tomasz Siemoniak (PO-KO). Będziemy domagali się informacji rządzących, kto doprowadził do tej konferencji i pozwolił na taki jej przebieg - dodał.
13 i 14 lutego w Warszawie odbyła się konferencja poświęcona sprawom pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Przyciągnęła ona do Warszawy m.in. szeroką reprezentację krajów tego regionu (w tym Arabię Saudyjską, Izrael, Katar, Jemen, Jordanię, Kuwejt czy Zjednoczone Emiraty Arabskie) oraz przedstawicieli państw Unii Europejskiej.
Na warszawskiej konferencji nie było natomiast przedstawicieli Iranu, który nie został zaproszony do udziału w spotkaniu. Nieobecna była też m.in. Rosja, która zorganizowała w czwartek spotkanie prezydenta Władimira Putina z przywódcami Turcji i Iranu: Recepem Tayyipem Erdoganem i Hasanem Rowhanim, w Soczi.
Tomasz Siemoniak (PO-KO) ocenił w piątek, że konferencja bliskowschodnia była "wielką porażką polskiej polityki zagranicznej i wielką porażką Polski". "Fiasko tej konferencji jednoznacznie obciąża rządzących, którzy nie potrafili, ani zdefiniować interesu Polski, ani przeprowadzić tej konferencji w taki sposób, żeby uniknąć tych negatywnych zdarzeń" - podkreślił polityk podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Według niego dziś o Polsce w tym kontekście źle się mówi. "Zaproszeni przez polityków PiS goście z zagranicy pokazali się jako osoby, które nie szanują miejsca w które zostały zaproszone i tylko takie komentarze w tym momencie idą w świat" - zaznaczył Siemoniak.
"Będziemy domagali się ze strony rządzących pełnej informacji, kto i jakie decyzje podejmował, że doprowadził do tej konferencji, i kto pozwolił na taki, a nie inny jej przebieg" - oświadczył poseł PO-KO.
W ocenie Andrzeja Halickiego (PO-KO) "Od trzech lat mamy antydyplomację, zamiast dyplomacji". "Ta konferencja była sprzeczna z polską racją stanu. Polską racją stanu jest gwarantowanie Polakom bezpieczeństwa i budowanie pozycji Polski jak najsilniejszej, a przede wszystkim skutecznej w polityce zagranicznej" - podkreślił poseł Platformy.
Jego zdaniem ta konferencja nie zbudowała Polsce dobrego wizerunku na Bliskim Wschodzie i naraziła nas na koszty. "Ta konferencja przede wszystkim skłóciła nas z partnerami europejskimi" - mówił Halicki.
Poseł nawiązał też do rzekomych słów obecnego na konferencji premiera Izraela Benjamina Netanjahu. "Jerusalem Post" podał w czwartek wieczorem, że podczas pobytu w Warszawie Netanjahu powiedział, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Tę informację zdementowała ambasador Izraela w Polsce Anna Azari. "Byłam obecna przy briefingu premiera i nie mówił on, że polski naród kolaborował z nazistami, a jedynie że żadna osoba nie została pozwana do sądu za wspominanie o tych Polakach, którzy z nimi współpracowali" - podkreśliła Azari, zwracając się do dyrektora Departamentu Spraw Zagranicznych KPRM Marka Korowajczyka.
"Powinny paść bardzo mocne słowa +przepraszam+ zwłaszcza premier Netanjahu na koniec myślę, że powinien Polaków przeprosić" - oświadczył Halicki.
Siemoniak dodał, że przeprosiny ze strony premiera Izraela "Polsce i Polakom się po prostu należą". "Oczekujemy tego, że premier Mateusz Morawiecki, prezydent Andrzej Duda sprawią, że premier Netanjahu przeprosi Polskę i Polaków w duchu tych ustaleń, które finalizowały poprzedni wielki kryzys polsko-izraelski po niesławnej nowelizacji ustawy o IPN" - mówił poseł PO-KO.
Premier Izraela przebywał z wizytą w Polsce w związku z konferencją dotyczącą Bliskiego Wschodu. W ramach wizyty Netanjahu uczestniczył w spotkaniu z dziennikarzami w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Izraelski dziennik "Haaretz" poprosił premiera o odniesienie się do sytuacji, iż w Polsce można nadal wnosić pozwy cywilne przeciwko ludziom, którzy oskarżają naród polski o udział w zbrodniach wojennych i to mimo faktu, iż Polska ostatecznie wycofała się z kontrowersyjnego zapisu w ustawie o IPN.
"Polacy współpracowali z nazistami i nie znam nikogo, kto kiedykolwiek był sądzony za takie oświadczenie" - miał powiedzieć Netanjahu.
Do słów premiera odniósł się też inny dziennik izraelski, "Jerusalem Post", który napisał, że Netanjahu wyraźnie stwierdził, że Polacy pomagali Niemcom zabijać Żydów podczas Holokaustu. W swojej informacji dziennik nie przytacza słów premiera, stwierdza jedynie, że premier użył takiego zwrotu podczas spotkania w Warszawie. Nie przytacza również pytania Haaretza, na które Netanjahu odpowiedział.
Polskie media w większości odniosły się do informacji "Jerusalem Post".
Ustawa o IPN została uchwalona w marcu 2018 roku i wywołała zgrzyt dyplomatyczny między innymi ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem. Kryzys dotyczył zapisu, który penalizował przypisywanie narodowi polskiemu lub państwu odpowiedzialności między innymi za zbrodnie hitlerowskie. W czerwcu 2018 roku Polska wycofała zapis, a premier Mateusz Morawiecki i premier Izraela we wspólnym oświadczeniu stwierdzili, że Izrael nie zgadza się na działania polegające na przypisywaniu Polsce lub narodowi polskiemu winy za okrucieństwa popełnione przez nazistów i ich kolaborantów. (PAP)
autor: Edyta Roś