Do parlamentu Ukrainy trafił w poniedziałek projekt ustawy, którą deputowani chcą zakazać udziału w monitorowaniu wyborów w tym kraju przez obserwatorów z Rosji. W tym roku na Ukrainie oczekiwane są wybory prezydenckie i parlamentarne.

„Zgromadzenie Parlamentarne OBWE (Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) całkiem realnie może włączyć Rosjan do swojej misji monitoringowej. Dlatego powinniśmy wesprzeć ukraińskich dyplomatów i na szczeblu ustawodawczym powiedzieć Rosjanom +nie+. Póki nie oddacie Krymu i Donbasu” - napisała na Facebooku jedna z autorek dokumentu, wiceprzewodnicząca parlamentu Iryna Heraszczenko z prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki.

Na razie nie wiadomo, kiedy Rada Najwyższa (parlament) mogłaby przystąpić do rozpatrywania tego projektu.

9 stycznia szef ukraińskiego MSZ Pawło Klimkin poinformował, że zwrócił się do Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (ODIHR/OBWE), by w czasie wyborów nie przysyłano do jego kraju obserwatorów rosyjskich.

"Wysłałem pismo (...) z zaproszeniem do skierowania misji obserwacyjnej na wybory prezydenckie na Ukrainie. (...) Poinformowałem, że MSZ Ukrainy nie będzie przyjmowało wniosków o rejestrację rosyjskich obserwatorów" - oświadczał.

"Uważam, że jest to konieczne, gdyż chodzi o obserwatorów z państwa agresora i okupanta" - podkreślił minister.

31 grudnia na Ukrainie rozpoczęła się oficjalna kampania przed wyznaczonymi na 31 marca wyborami prezydenckimi. W tym samym dniu Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie ogłosiła, że zamyka lokale wyborcze w pięciu ukraińskich konsulatach na terytorium Rosji. Decyzję tę podjęto na wniosek MSZ.

Klimkin wyjaśnił następnie, że zamknięcie komisji wyborczych w Rosji spowodowane jest troską o bezpieczeństwo obywateli Ukrainy, którzy mogą być narażeni na represje za udział w głosowaniu.

Chętni do oddania głosu w wyborach prezydenckich i w jesiennych wyborach do parlamentu mogą to uczynić we własnym kraju albo w konsulatach w Gruzji, Finlandii i Kazachstanie - dodał szef ukraińskiej dyplomacji.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)