Chcemy z Niemcami wypracować mechanizmy w sprawach polskich dzieci umieszczanych w rodzinach zastępczych; myślę, że jest to możliwe - powiedział wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Dodał, że problemem ma się zajmować polsko-niemiecka grupa robocza.

O kwestię ochrony polskich dzieci przebywających za granicą w czwartek w Sejmie zapytał Piotr Uściński (PiS). "W mediach pojawiają się informacje o niesprawiedliwym odbieraniu dzieci polskim rodzinom przebywającym za granicą, na przykład w Niemczech przez Jugendamt. Podobne doniesienia docierają ze Szwecji i Holandii" - wskazał zadając pytanie do przedstawiciela Ministerstwa Sprawiedliwości.

Odpowiadając na pytanie Wójcik powiedział, że trwają rozmowy w tych sprawach "z organami centralnymi innych państw". "Miałem okazję być w Niemczech (...) spotkanie było bardzo dobre, efektem jest propozycja zgłoszona przez stronę niemiecką za pośrednictwem ambasadora Niemiec w Polsce, żeby powstała grupa robocza w której będą przedstawiciele resortów sprawiedliwości Niemiec i Polski" - poinformował.

Jak dodał chodzi "o wypracowanie mechanizmów, które mogą pomóc naszym obywatelom". "W relacjach z Wielką Brytanią mamy wypracowany nieformalny mechanizm polegający na tym, że (brytyjski) organ centralny w momencie, gdy jest informacja o sprawie opiekuńczej dotyczącej dziecka polskiego informuje nas, a my za pośrednictwem sądu oraz kuratora przeprowadzamy wywiad środowiskowy i sprawdzamy, czy jest w Polsce rodzina zastępcza dla takiego dziecka" - wyjaśnił.

Jak zaznaczył wiceminister ma to na celu utrzymanie więzi kulturowej dziecka z ojczyzną. "W ponad 90 proc. takich spraw znajdujemy rodziny zastępcze w Polsce, sądy brytyjskie w 40-50 proc. przypadków decydują się na umieszczenie w nich dzieci. Nie jest więc prawdą to, co się czasem pojawia w przestrzeni publicznej, że tysiące polskich dzieci umieszczane jest w obcych rodzinach" - podkreślił Wójcik. Zastrzegł, że ostateczną decyzję w takiej sprawie podejmuje brytyjski sąd.

"Chcemy takie mechanizmy wypracować także w relacjach z Niemcami i myślę, że jest to możliwe" - podkreślił. Jak zaznaczył należy dążyć do tego, aby na wszystkich etapach postępowania przed Jugendamtem mogli uczestniczyć polscy dyplomaci, a dzieci mogły trafiać do polskich rodzin zastępczych.

Wiceminister przypomniał, że rząd przyjął już w końcu sierpnia projekt ustawy dotyczący uprowadzeń rodzicielskich za granicę. Chodzi o sprawy związane z wydawaniem dzieci za granicę w sytuacjach, gdy np. jedno z rodziców mieszka w innym kraju, zaś na skutek konfliktu między rodzicami do Polski wpływa wniosek o wydanie za granicę przebywających w naszym kraju dzieci. Resort sprawiedliwości odnotowuje około 100 takich spraw rocznie. Dotychczas zajmowały się nimi sądy rejonowe, gdzie - jak zaznaczało MS - sędziowie często po raz pierwszy stykali się z takimi sprawami. Po zmianach sprawami związanymi z wydawaniem dzieci za granicę ma zajmować się 11 wyspecjalizowanych sądów okręgowych z największych miast, natomiast odwołaniami jeden sąd - Sąd Apelacyjny w Warszawie.

Wójcik dodał, że na październik zaplanowano - wraz z przedstawicielami niemieckiego resortu sprawiedliwości - specjalne seminarium poświęcone m.in. tematyce mediacji w takich sprawach. "Chcemy, żeby w drodze mediacji wiele spraw było rozstrzyganych" - zaznaczył.

Jugendamty powstały w latach 20. XX wieku jako instytucja opiekująca się trudną młodzieżą, zdeprawowaną w wyniku wojny. Po dojściu do władzy w 1933 roku naziści włączyli sieć tych placówek do swojego systemu wychowawczego. Obecnie działalność urzędów do spraw młodzieży znajduje się w gestii niemieckich krajów związkowych (landów).

Komisja petycji Parlamentu Europejskiego przyjęła kilka lat temu krytyczny raport w sprawie Jugendamtów. Komisja badała skargi rodziców z różnych państw UE, którzy zarzucali Jugendamtom utrudnianie lub wręcz uniemożliwianie im kontaktu z dzieckiem w przypadkach, gdy sąd orzekł dostęp rodzicielski pod nadzorem.

W Polsce głośne były sprawy rozwiedzionych Polaków mieszkających w Niemczech, którzy skarżyli się, że niemieckie instytucje uniemożliwiały im posługiwanie się językiem polskim w czasie nadzorowanych spotkań z dziećmi. Podobne problemy zgłaszali też rodzice z Francji i Włoch. W przypadkach zaniedbania dzieci przez opiekunów lub znęcania się nad nimi, nierzadko Jugendamty krytykowane są za opieszałość i brak zdecydowania; z drugiej strony zarzuca się im ingerowanie w życie rodzin i naruszanie prywatności.