Sejm zajął się w czwartek po południu pierwszym czytaniem przygotowanego przez MSZ projektu, który przewiduje m.in., że funkcjonariusze i współpracownicy komunistycznego aparatu bezpieczeństwa nie będą mogli pełnić służby zagranicznej. Ma to dotyczyć osób, które do 31 lipca 1990 r. pracowały lub pełniły służbę, albo były współpracownikami organów bezpieczeństwa państwa w rozumieniu tzw. ustawy lustracyjnej. Stosunki pracy z tymi osobami wygasną w ciągu 30 dni.

Dziedziczak mówił występując w Sejmie, że dotychczas w polskiej dyplomacji funkcjonowali ludzie związani z systemem komunistycznym, a nawet zdarzały się osoby, które były tajnymi współpracownikami służb bezpieczeństwa.

"To było coś szczególnie niestosownego, że zdarzało się tak, że osoby takie miały za zadanie np. opiekowanie się Polonią, opiekowanie się ludźmi, którzy zostali bardzo skrzywdzeni w wielu przypadkach przez władzę komunistyczną. (...) I niestety zdarzało się, że osoby witające ich w państwach, w których mieszkali, byli przedstawicielami tych, przed którymi nasi rodacy musieli uciekać" - mówił Dziedziczak.

"My chcemy to zmienić, bo państwo polskie zasługuje na osoby, które chcą w pełni służyć Rzeczypospolitej, które nie mają w życiorysie uwikłania w kolaborację z systemem sowieckim, czy to formalną, czy to nieformalną" - powiedział wiceszef MSZ.

Dziedziczak dodał, że dziś osoby związane z dawnym systemem są już w służbie zagranicznej niepotrzebne i "stanowią jedynie zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa i interesu Rzeczypospolitej".

Podkreślił, że aby uzupełnić kadry, MSZ "otwiera szeroko drzwi" dla kandydatów z Akademii Dyplomatycznej, która - jak zaznaczył - w tym roku ma rekordowo dużą liczbę słuchaczy, dwa razy więcej niż w roku ubiegłym.

Dziedziczak powiedział, że chciałby, aby zmieniła się także struktura resortu, zwłaszcza w kwestii liczby etatów w poszczególnych departamentach. Według wiceszefa MSZ, np. departament Azji i Pacyfiku liczy 20 pracowników, wschodni - 30, a biuro administracji - ma etatów 180.

"Trzeba zakończyć tę biurokrację i doprowadzić do sytuacji, że procent dyplomacji w polskiej dyplomacji będzie procentem wysokim, tak jak wymagają tego europejskie standardy" - stwierdził Dziedziczak.

Według niego obecnie "niestety ten zbiurokratyzowany twór, jakim jest w tej chwili służba zagraniczna, jest targany patologiami w stylu klanowości i kolesiostwa". "To trzeba zmienić" - podkreślił wiceszef MSZ.