Strażacy wyjeżdżali w piątek 1683 razy do usuwania skutków silnego wiatru i ulew; w wyniku wichur ranne zostały cztery osoby - poinformował w sobotę rano PAP rzecznik Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Paweł Frątczak.

W trzech przypadkach na idące osoby spadł konar drzewa lub drzewo, w jednym przypadku - samochód najechał na powalone drzewo - dodał Frątczak. Do tych wypadków doszło na terenie woj. dolnośląskiego i podkarpackiego.

"Najwięcej interwencji związanych z usuwaniem skutków silnego wiatru było wczoraj na terenie Małopolski, woj. śląskiego i dolnośląskiego" - poinformował rzecznik PSP.

W 128 przypadkach strażacy wyjeżdżali w piątek do skutków usuwania intensywnych opadów deszczu. Najwięcej zgłoszeń było na terenie woj. mazowieckiego, lubelskiego i łódzkiego. Natomiast 100 interwencji dotyczyło przyboru wód.

Frątczak zapytany o obecną sytuację związaną z przyborem rzek uspokoił. "Nie ma zagrożenia powodzią. W pełni jesteśmy przygotowani" - powiedział. Dodał, że obowiązują ostrzeżenia hydrologiczne: 3. stopień w woj. mazowieckim, 2. - w woj. świętokrzyskim, podkarpackim, warmińsko-mazurskim i pomorskim.

Jak poinformował PAP Frątczak, piątkowe działania były podobne do tych z dni poprzednich. Strażacy usuwali tysiące powalonych drzew, które blokowały ulice, drogi i tory kolejowe. Wypompowywali też wodę z piwnic zalanych budynków, zabezpieczali budynki przed zalaniem przy pomocy worków z piaskiem oraz patrolowali wały przeciwpowodziowe.

Z danych Rządowego Centrum Bezpieczeństwa wynika, że w sobotę rano pozbawionych prądu było 730 odbiorców, głównie na terenie woj, świętokrzyskiego. (PAP)