Poznańska prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci mężczyzny, który podczas zabiegu chirurgicznego przeprowadzanego w ub. roku w jednym ze szpitali w Poznaniu spadł ze stołu operacyjnego. Zdaniem rodziny Adama K., upadek przyczynił się do jego zgonu.

Mężczyzna z Radwanic (Dolnośląskie) był w Poznaniu operowany w związku z tętniakiem aorty. W trakcie zabiegu spadł ze stołu, mimo że był zapięty pasami; wskutek upadku doznał urazów i stracił sporo krwi. Adam K. zmarł w październiku ub. roku.

Szpital przyznał, że pacjent spadł w trakcie zabiegu ze stołu, ale wewnętrzne postępowanie nie potwierdziło, że zdarzenie to przyczyniło się do jego śmierci.

Jak poinformowała w poniedziałek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus, prowadzone w poznańskiej prokuraturze rejonowej postępowanie dotyczy narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia poprzez niewłaściwą opiekę podczas wykonywanego zabiegu w znieczuleniu ogólnym, co spowodowało jego upadek ze stołu, a następnie poprzez niewłaściwą opiekę pooperacyjną.

Prokuratura sprawdza, czy działanie osób, na których ciążył obowiązek opieki medycznej - lekarzy i personelu medycznego, spowodowało śmierć mężczyzny.

"Oczekujemy na uprawomocnienie się postanowienia o zwolnieniu z tajemnicy 20 lekarzy, co umożliwi ich przesłuchanie. Planowane jest też powołanie zespołu biegłych co do ustalenia, czy w czasie diagnozy, zabiegu i opieki zostały popełnione błędy" – podała rzeczniczka prokuratury.

Jak dodała, śledczy dysponują opinią zakładu medycyny sądowej odnośnie do obrażeń, chorób i przyczyny zgonu Adama K., prokuratura nie będzie jednak upowszechniać jej treści.

Naczelny lekarz poznańskiego szpitala Szczepan Cofta poinformował w poniedziałek PAP, że okoliczności zajścia badała specjalna, wewnętrzna komisja.

"To, czy zgon pacjenta miał związek z upadkiem ze stołu, czy też nie, jest przedmiotem kontrowersji – wydaje się nam, że takiego związku nie było, gdyż sam przeprowadzany zabieg był obciążony niezwykle dramatycznym ryzykiem. Jako szpital podjęliśmy wszelkie procedury, żeby sprawę dogłębnie wyjaśnić. Czekamy też na ustalenia prokuratury" – powiedział PAP Cofta.

Podkreślił, że upadek pacjenta ze stołu w trakcie zabiegu to dla szpitala i renomowanego oddziału chirurgii ogólnej i naczyniowej "wstydliwa sytuacja".

"To był wielogodzinny zabieg, przeprowadzany w ekstremalnej pozycji pacjenta, przy ekstremalnym wysiłku zespołu. Nasze odziały chirurgii naczyniowej oraz intensywnej terapii mają bardzo dobrą renomę, podejmują się leczenia bardzo trudnych pacjentów, obarczonych olbrzymim ryzykiem, przy tym posługują się nowoczesnymi i często nowatorskimi metodami. Tak było też w przypadku tego zabiegu" – powiedział.

W przesłanym Radiu Wrocław oświadczeniu Szczepan Cofta poinformował, że dyrekcja placówki, "podejmując pogłębioną refleksję i analizę przyczyn zaistniałej sytuacji, nie uznała dotąd za słuszne wyciągnięcie konsekwencji służbowych dotyczących pracowników".

"Zaistniałe zdarzenie związane było ze splotem niekorzystnych sytuacji, których się oczywiście jako Szpital wstydzimy i głęboko to zdarzenie przeżyliśmy. Zwracamy jednakże uwagę na fakt, że sytuacja taka lub analogiczna - jak rozeznawaliśmy - nie zdarzyła się co najmniej w kilku ostatnich dziesiątkach lat w naszym szpitalu" – napisał Cofta w oświadczeniu.