Zdaniem Instytutu Medycyny Pracy nowa wersja projektu rozporządzenia, które ma wprowadzić normy dotyczące maksymalnej temperatury w miejscu pracy, spowoduje, że być może pracodawcy wcale nie będą stosować działań chroniących pracowników przed przegrzaniem.

Tak wynika z uwag Instytutu Medycyny Pracy (IMP) zgłoszonych w ramach konsultacji publicznych do drugiej już wersji projektu przygotowanego w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. W projekcie utrzymano maksymalną temperaturę dla pomieszczeń w wysokości 35 st. C, a dla prac wykonywanych na otwartej przestrzeni – 32 st. C. Jak pisaliśmy 24 lutego („Nowe przepisy o pracy w upale nadal zagrożeniem dla firm”, DGP 37/2025), obowiązek zapewnienia odpowiedniej temperatury został teraz ujęty dużo bardziej ogólnie i dodatkowo nie trzeba go realizować, gdy względy technologiczne na to nie pozwalają.

IMP wskazuje, że te dwa progi temperatury powietrza nie powinny zostać przekroczone. Ponadto w obecnym projekcie nie ma już zapisu, że jeżeli będą przekroczone, to nie można wykonywać żadnej pracy. „Aktualny zapis stwarza możliwość niejednolitej interpretacji, co w praktyce może skutkować niestosowaniem działań zapobiegających obciążeniu cieplnemu pracowników” – zauważa IMP. Instytut zwraca też uwagę na to, że w obecnym projekcie nie ma już progu temperatury o wartości 22 st. C dla pracy o bardzo wysokim tempie metabolizmu. W ocenie IMP oznacza to brak ochrony najbardziej narażonej grupy pracowników.

Dodatkowo w aktualnym projekcie podstawą określenia, że wykonuje się ciężką pracę fizyczną, są wartości wydatku energetycznego na zmianę roboczą. Wartości te są dla mężczyzn wyższe niż dla kobiet, odpowiednio 1500 kcal i 1000 kcal. Realizacja takich kryteriów prowadzić może, w niektórych przypadkach, do trudnych do uzasadnienia sytuacji, kiedy to kobiety i mężczyźni wykonujący taką samą pracę i mający podobny wydatek energetyczny będą mieli inaczej zorganizowaną pracę. ©℗