W interpelacji nr 8195 poseł Marek Matuszewski (PiS) zwrócił uwagę na nierówność w kwotach wolnych od potrąceń egzekucyjnych na poczet świadczeń niealimentacyjnych (np. zaległe raty kredytu czy składki) przysługujących dłużnikom na emeryturze bądź rencie oraz na etacie. Są to części świadczeń ZUS i wynagrodzenia za pracę, których nie można naruszyć przy dokonaniu potrąceń, swoiste minimum socjalne dla dłużnika. Niemal trzykrotna różnica działa na niekorzyść seniorów, których kwota wolna od potrąceń wynosi obecnie 1331,03 zł miesięcznie. Pracownik, który nie spłaca rat pożyczki, korzysta tymczasem z kwoty wolnej na poziomie 3,2–3,5 tys. zł miesięcznie (tj. 100 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę) – w zależności od stosowanych wskaźników podatkowo-składkowych. Pod warunkiem że jest zatrudniony na pełnym etacie – kwoty wolne są bowiem proporcjonalne do wymiaru czasu pracy.

Kwoty wolne od potraceń - resort nie widzi problemu

„Dlaczego świadczenia emerytalno-rentowe, pobierane przez najsłabszą grupę społeczną, są narażone na wyższy poziom zajęć komorniczych” – dopytuje poseł w interpelacji, domagając się wyjaśnień od Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Resort jednak nie widzi problemu.

„Nie pracujemy obecnie nad zmniejszeniem tych dysproporcji” – informuje Sebastian Gajewski, wiceminister w MRPiPS w odpowiedzi na interpelację. „Przyjmuje się, że dłużnik będący pracownikiem przeznacza uzyskane wynagrodzenie za pracę na utrzymanie całej rodziny, w tym na zaspokojenie potrzeb dzieci, które nie są w stanie utrzymać się samodzielnie. Natomiast emeryci i renciści, co do zasady, otrzymują świadczenia z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na zaspokojenie własnych potrzeb” – czytamy w piśmie podsekretarza stanu.

Ochrona emerytów przed egzekucją - dlaczego należy zmienić

Nie wszyscy eksperci zgadzają się z jego uzasadnieniem. Wedle prof. Tomasza Duraja z Uniwersytetu Łódzkiego (Centrum Nietypowych Stosunków Zatrudnienia) tłumaczenia resortu pracy są dziwne i niezrozumiałe w aspekcie dokonywania potrąceń egzekucyjnych.

– Trudno je zaaprobować, ponieważ niemal trzykrotna przewaga pracowniczej kwoty wolnej nad emerycką jest nie do przyjęcia w świetle zasady sprawiedliwości społecznej określonej w art. 2 konstytucji – wyjaśnia profesor.

Przekonuje, że problem wymaga zmian legislacyjnych polegających na zmniejszeniu tej różnicy. Podpowiada, że skoro pracownicza kwota wolna ma swój rodowód w minimalnym wynagrodzeniu za pracę, to w przypadku seniorów można by ją powiązać z kwotą odpowiednio minimalnej emerytury lub renty.

Z kolei zdaniem Bartłomieja Raczkowskiego, adwokata i partnera kancelarii Raczkowski, argumentacja ministerstwa jest do zaakceptowania. Uważa, że oczywiście można dyskutować o skali dysproporcji, zmniejszeniu przepaści.

– Skoro już jednak taki system nierównościowy istnieje od tylu lat, to może pozostać bez zmian – reasumuje mecenas.

W opinii Izabeli Nowackiej, ekspertki ds. kadr i płac, bez dwóch zdań trzeba podwyższyć kwotę wolną od egzekucji przypisaną emerytom i rencistom, bo z niespełna 1,4 tys. zł miesięcznie nikt nie wyżyje. – O ile ją podnieść, to jest kwestia do przemyślenia i wymaga konsultacji publicznych – mówi ekspertka.

Dodaje, że dobrym posunięciem byłaby pewna unifikacja obu minimów socjalnych i pomysł, by emerycka kwota wolna wynosiła np. 75 proc. kwoty pracowniczej, tj. 2,4–2,6 tys. zł miesięcznie. ©℗