Na pierwszy rzut oka statystyki mogą wydawać się dla przedsiębiorców uspokajające. Program działania Państwowej Inspekcji Pracy na 2026 r. zakłada przeprowadzenie 50 tys. kontroli. To o 5 tys. mniej niż w tym roku.
Jednak ta odwilż może okazać się złudna. Z dokumentów, do których dotarł DGP, wyłania się obraz inspekcji, która stawia na jakość i celność uderzeń, a nie na ich liczbę. Pracownik ma znaleźć się w centrum uwagi, a pracodawcy, zamiast spać spokojnie, muszą przygotować się na weryfikację kwestii, które dotychczas rzadziej trafiały pod lupę.
Kontrola przyszłych obowiązków
W planie uwzględniono kontrolę wykonywania przepisów, które dopiero wchodzą w życie. Uwaga inspektorów zostanie zwrócona m.in. na funkcjonowanie firm działających za pośrednictwem elektronicznych platform usług oraz podmiotów z nimi współpracujących.
Na celowniku znajdzie się również przestrzeganie przepisów dotyczących pracowniczych planów kapitałowych (PPK) oraz pracy zdalnej. Ponadto kontrolowane będą kwestie mobbingu, a także wynagradzania kobiet i mężczyzn za jednakową pracę lub pracę o jednakowej wartości. Co ciekawe, inspekcja przyjrzy się również temperaturze w miejscu pracy – to realizacja wymogów wynikających z przepisów, które są wciąż w fazie projektowania lub wdrażania.
W planach jest także 200 kontroli ukierunkowanych na prawidłowość zatrudnienia na podstawie umów cywilnoprawnych. Działania te są związane z nowymi uprawnieniami PIP, które pierwotnie miały wejść w życie od 1 stycznia 2026 r. Choć już wiadomo, że legislacja w tym zakresie opóźni się, inspekcja nie zdejmuje tego tematu z agendy. Jak słyszymy w PIP, nieuwzględnienie nowych zagadnień oznaczałoby konieczność późniejszej modyfikacji planu kontroli.
– Poza tym prace nad wieloma regulacjami są na zaawansowanym etapie. Ich wejście w życie to tylko kwestia czasu. Szczególnie że rząd dąży do ich wdrożenia. Dlatego nie ma podstaw do tego, by nie uwzględniać ich w planie – słyszymy w PIP.
Robert Lisicki, dyrektor departamentu rynku pracy w Konfederacji Lewiatan, zauważa, że o ile plan kontroli uwzględnia dość szczegółowo działania wynikające z realizacji kamieni milowych KPO, to już w mniejszym zakresie odnosi się do ustawy o przejrzystości wynagrodzeń. A ta będzie kluczowa w 2026 r., bo angażuje PIP w działania informacyjno-szkoleniowe u pracodawców.
Algorytm wytypuje
Prawdziwa rewolucja w typowaniu podmiotów do kontroli nadejdzie wraz z tzw. Pierwszym Pakietem Deregulacyjnym. Zgodnie ze znowelizowanymi przepisami, które wchodzą w życie od 1 stycznia 2026 r., proces doboru zakładów do kontroli przestanie być w dużej mierze losowy czy oparty wyłącznie na intuicji inspektorów. Do tego zmiany w kontrolach będą wynikały z nowelizacji ustawy o PIP, która wprowadzi możliwość wymiany informacji między ZUS, KAS i PIP.
PIP zapowiada, że w przyszłym roku będą stosowane nowe wytyczne oparte na zaawansowanej analizie ryzyka. Mechanizm ten wykorzysta dane i algorytmy opracowane przez ZUS. Dzięki tej technologicznej współpracy będzie możliwe precyzyjne wytypowanie podmiotów, w których istnieje wysokie prawdopodobieństwo występowania nieprawidłowości. Wizyta inspektora będzie znacznie częściej skutkować wykryciem naruszeń.
Przypomnijmy, że eksperci z dużą obawą podchodzą do nowego sposobu kontroli. Edyta Defańska-Czujko, partner, adwokat w Deloitte Legal, Gizicki i Wspólnicy, zwracała na naszych łamach uwagę na ryzyko, że dłuższe przerwy między kontrolami w firmach zaklasyfikowanych jako te niskiego czy średniego ryzyka mogą utrudnić wykrywanie nieprawidłowości, zwłaszcza w przypadku pracodawców, którzy formalnie spełniają wymagania, ale dopuszczają się naruszeń. Ekspertka miała też wątpliwości, czy aby na pewno kontroli będzie mniej. Bo ustalenie, że firma należy do grupy wysokiego ryzyka, pozwoli inspektorom prowadzić audyty tak często, jak będzie to konieczne.
Mimo wdrożenia nowoczesnych narzędzi, istotnym filarem działalności PIP pozostaną tzw. kontrole reaktywne, czyli te wszczynane w odpowiedzi na wpływające skargi. W poprzednich latach były one powodem 45 proc. kontroli.
Budowy i kopalnie pod specjalnym nadzorem
Z planu, do którego dotarł DGP, wynika, które sektory gospodarki znajdą się pod szczególną obserwacją. Tradycyjnie już, branżą o podwyższonym ryzyku pozostaje budownictwo. PIP zaplanował zbadanie aż 1 tys. placów budów. Kontrole te będą ukierunkowane przede wszystkim na likwidację bezpośrednich zagrożeń dla życia i zdrowia, ale inspektorzy zweryfikują również legalność zatrudnienia. Przewidziano kontrole specjalistyczne już na wstępnym etapie budowy, a także inspekcje dotyczące modernizacji sieci kolejowej czy małych budów, gdzie ryzyko wypadków jest statystycznie wysokie.
Szeroko zakrojone działania obejmą również górnictwo – zaplanowano 19 kontroli w podziemnych zakładach górniczych oraz 120 w kopalniach odkrywkowych. W tym sektorze inspektorzy skupią się na ewidencji czasu pracy, urlopach oraz przygotowaniu pracowników do obsługi maszyn (uprawnienia i kwalifikacje). W energetyce (28 kontroli) priorytetem będzie ocena profilaktyki powypadkowej.
Z kolei w podmiotach leczniczych przewidziano 40 kontroli ukierunkowanych na ocenę przestrzegania przepisów BHP. Rolnictwo może spodziewać się 240 kontroli poziomu bezpieczeństwa przy produkcji roślinnej i zwierzęcej, a leśnictwo – 200 kontroli weryfikujących zarówno BHP, jak i legalność zatrudnienia.
Pieniądze i czas pracy
Niezależnie od branży, priorytetem działań PIP pozostaje ochrona pracy w jej najbardziej fundamentalnym wymiarze: czasu pracy oraz wypłaty wynagrodzeń. Jak wynika ze statystyk, to właśnie te zagadnienia są najczęstszym przedmiotem skarg trafiających do urzędu.
Kontrole mają na celu wykrycie przypadków niewypłacania pensji, nieterminowych przelewów czy zaniżania stawek poniżej minimalnego wynagrodzenia. Pod lupę trafią także potrącenia z wynagrodzenia oraz rekompensaty za pracę w godzinach nadliczbowych i w nocy.
Robert Lisicki zwraca uwagę, że nie tylko przedmiot kontroli jest podobny jak w latach ubiegłych, ale też lista podmiotów, które zostaną nimi objęte. – Pracodawcy mają wrażenie, że niektóre firmy są systematycznie kontrolowane, podczas gdy inne unikają wizyt inspektorów – dodaje.
DGP ustalił również, że PIP zamierza mocniej przyjrzeć się rynkowi pośrednictwa pracy. Zaplanowano 300 kontroli w agencjach zatrudnienia pod kątem warunków ich prowadzenia oraz 200 kontroli weryfikujących cienką granicę między outsourcingiem a pracą tymczasową. Bez limitów ilościowych będą natomiast prowadzone kontrole w agencjach pracy tymczasowej (przestrzeganie przepisów o zatrudnianiu pracowników tymczasowych) oraz w agencjach prowadzonych przez podmioty lub cudzoziemców spoza UE. U pracodawców użytkowników planuje się 150 kontroli. Wszystko to ma na celu walkę z nielegalnym zatrudnianiem i powierzaniem pracy cudzoziemcom.
Przedsiębiorcy muszą też pamiętać o tzw. rekontrolach. PIP wysyła jasny sygnał: sprawdzenie wykonania wcześniejszych wystąpień pokontrolnych i decyzji inspektorów będzie priorytetem. ©℗