To nie jest tylko gra o formę cyfrowego pieniądza, lecz także o suwerenność ekonomiczną. Z jednej strony USA forsują kryptowaluty i stablecoiny, a z drugiej – Europa oraz Chiny poszukują przeciwwagi dla dominującej roli dolara poprzez cyfrowe odpowiedniki euro i juana emitowane przez banki centralne.

Gotówka wciąż daje poczucie bezpieczeństwa

Pieniądz, którym się posługujemy, ma zalety i wady. Jego przewagą pozostaje fizyczna forma. Namacalność niesie za sobą pozytywny efekt psychologiczny, a jest to ważne w momentach niepewności, których ostatnio aż nadto. Nawet osoby korzystające głównie z płatności elektronicznych lubią mieć przy sobie pewną ilość gotówki na wszelki wypadek.

Ale choć pieniądz fiducjarny jest zobowiązaniem banku centralnego, że dany środek płatniczy będzie można wymienić na dobra oraz usługi o tej samej wartości, to jego posiadacza może jednak spotkać przykra niespodzianka. Na przykład władze Indii w 2016 r. anulowały najbardziej popularne banknoty o nominałach 500 i 1000 rupii. W ciągu jednej chwili większość gotówki będącej w obiegu stała się bezwartościowa i dopiero wymiana na nowo wyemitowane banknoty pozwalała dokonywać transakcji. Celem tej demonetyzacji było ograniczenie szarej strefy, skutkiem – chaos i spowolnienie gospodarcze. Ale w tym samym roku w Indiach uruchomiono Uniwersalny Interfejs Płatniczy (UPI), system rozliczeń bezgotówkowych. Okazał się sukcesem – i obecnie każdego miesiąca miliardy transakcji przeprowadzanych są za jego pomocą. Łatwość dokonywania rozliczeń oraz ich niskie koszty doprowadziły do upowszechnienia standardu, a nawet włączenia do niego płatności międzynarodowych.

Cyfrowe waluty banków centralnych (CBDC) – szanse i zagrożenia

Według analiz przeprowadzonych przez główne banki centralne oraz organizacje międzynarodowe CBDC mają liczne zalety – od włączenia większej liczby uczestników, przez niskie koszty i przejrzystość dokonywania transakcji, po ułatwienia wymiany walut. Jednak zalety te nie spowodowały upowszechnienia tego rozwiązania. O ile podczas pandemii, kiedy różne formy pieniądza cyfrowego przeżywały boom, o tyle obecnie pojawiają się znaki zapytania dotyczące możliwości wdrażania CBDC. Powodem jest mnogość rozwiązań oraz brak standardu. To może być wadą, szczególnie jeśli chodzi o współgranie systemów w różnych krajach. Aby zmniejszyć te problemy, wdrażanie CBDC odbywa się na rynku hurtowym, między instytucjami finansowymi.

Pilotażowy projekt „Mariana” przeprowadzony w 2023 r. wykazał, że możliwe jest natychmiastowe rozliczanie między systemami finansowymi Francji, Szwajcarii oraz Singapuru. Założono istnienie hipotetycznych cyfrowych euro, franków i dolarów singapurskich. Udało się zasymulować ustalenie cen poszczególnych walut, zawarcie i rozliczenie transakcji. To ważne, ponieważ rynek walutowy należy do największych na świecie, ale rozliczenia nie są z reguły natychmiastowe i bywają kosztowne.

Europejski Bank Centralny zamierza zintensyfikować prace nad cyfrowym euro. Chiny od dłuższego czasu były zaangażowane w projekt e-juana. Ale rozważają też wydanie pozwolenia na użycie juanów jako podstawy stable-coinów. Byłaby to duża zmiana w podejściu Pekinu do cyfrowych walut, odkąd kilka lat temu wprowadził zakaz wykonywania operacji w kryptowalutach i ich kopania. Teraz byłaby to okazja do zasygnalizowania znaczenia chińskiej waluty w światowych finansach i nieoddawania w pełni pola dolarowi, który jest podstawą stablecoinów. Jednak może to stać w sprzeczności z chińskim podejściem do stabilności systemu finansowego i kontroli nad walutą.

Z kolei Korea Południowa zwalnia w kwestii cyfrowego pieniądza ze względu na koszty i konkurencyjne rozwiązanie w postaci stablecoinów. Bank Anglii sceptycznie podchodzi do pomysłu wprowadzenia e-funta. W Australii przeprowadzono Project Acacia w celu sprawdzenia założeń koncepcyjnych, a także dokonano symulacji transakcji. Jednak dotyczyło to wyłącznie rozliczeń między instytucjami finansowymi, ale jednocześnie nie stwierdzono korzyści z wprowadzenia rozliczeń z klientami detalicznymi. W analizie Narodowego Banku Polskiego z 2021 r. również nie wskazano potencjalnych pożytków z wprowadzenia e-złotego.

Wobec pieniędzy cyfrowych pojawia się obawa, że w przypadkuawarii albo ataku hakerskiego nie będzie można z nich skorzystać. Nie dziwi zatem, że po niedawnej dużej awarii terminali płatniczych w Polsce uspokajające informacje przekazywali ministrowie cyfryzacji i finansów. W wypadku CBDC analizowane są możliwości dokonywania płatności offline, bez ciągłego połączenia z instytucją rozliczeniową.

Pieniądz cyfrowy może być programowalny pod względem terminu ważności czy sposobu jego wykorzystania. Pojawiają się obawy, że władze będą też wiedziały o wszystkich transakcjach dokonywanych przez obywateli. W systemach autorytarnych z pewnością jest to obawa uzasadniona, a i w systemach demokratycznych też nie zawsze obywatele chcieliby wszystkich informacji ujawniać Wielkiemu Bratu.

W pracach nad pieniądzem cyfrowym ważna jest rola banków. W jednym ze scenariuszy to one, bez pośrednictwa instytucji komercyjnych, mogą emitować walutę cyfrową, a wszystkie rozliczenia dokonywane są w ramach centralnego systemu płatniczego. Jednak najczęściej zakłada się istnienie banków komercyjnych, które będą obsługiwać cyfrowe płatności detaliczne, a jednocześnie spełniać inne funkcje w gospodarce.

Przyszłość finansów: CBDC czy kryptowaluty?

Rozważania między różnymi formami pieniądza skłaniają do konkluzji, że główna linia podziału przebiega między rozwiązaniami prywatnymi a państwowymi. Odpowiedzią na prywatne kryptowaluty były zapowiedzi wprowadzenia CBDC. Z kolei USA, które nie kwapiły się do pomysłu cyfrowego dolara, niedawno wprowadziły nawet ustawę zakazującą takiej formy pieniądza. Ich wybór padł na stablecoiny oparte na dolarach. Zatem wybrano prywatne inicjatywy w miejsce rozwiązań opartych na banku centralnym preferowanych przez Europę i Chiny.©Ⓟ

Autor jest profesorem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu