Przewodniczący Rady Europejskiej, a więc instytucji, która będzie odgrywać kluczową rolę w procesie negocjacyjnym, zamierza domknąć kształt kolejnego wieloletniego budżetu Unii Europejskiej do końca 2026 roku. Takie informacje przekazała dziennikarzom Maria Tomasik, rzeczniczka Antónia Costy.

Jeśli liderom państw członkowskich rzeczywiście uda się dogadać ws. kolejnej siedmiolatki podczas spotkań moderowanych przez Portugalczyka, projekt wieloletnich ram finansowych na lata 2028–2034 będzie musiał uzyskać ostateczną akceptację Rady UE i Parlamentu Europejskiego.

„Podczas posiedzenia Rady Europejskiej w grudniu 2026 r. poleje się krew” – przewiduje w rozmowie z Politico wysoki rangą dyplomata UE pragnący zachować anonimowość.

Spór o wieloletnie ramy finansowe UE. Komu nie podoba się plan przyspieszenia?

Portal, powołując się na źródła wśród unijnych urzędników i dyplomatów, podał, że główną motywacją Costy, podzielaną przez kilka krajów UE, jest obawa o wynik wyborów prezydenckich we Francji zaplanowanych na kwiecień 2027 roku. Niezależnie od tego, czy skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe wystawi w nich Marine Le Pen, czy obecnego lidera partii Jordana Bardellę, postulaty tego ugrupowania są dobrze znane: to m.in. zmniejszenie francuskich składek do unijnej kasy i ograniczenie pomocy wojskowej dla Ukrainy. W marcu sąd uznał Le Pen za winną sprzeniewierzenia funduszy europarlamentu i orzekł wobec niej karę czteroletniego pozbawienia wolności oraz uznał ją za niezdolną do pełnienia funkcji publicznych przez kolejnych pięć lat, do 2030 r. Polityczka odwołała się od wyroku.

W 2027 roku do urn pójdą również Włosi, Hiszpanie oraz Polacy, którzy będą wybierać narodowe parlamenty. W każdym z tych państw zwycięstwo ugrupowań prawicowych lub populistycznych (czy też koalicji o takim charakterze) jest – przynajmniej według aktualnych sondaży – dość prawdopodobne. Władze UE wychodzą z założenia, że przedwyborcza niepewność połączona z ewentualną późniejszą wymianą ekip rządzących, nie wpływa zbyt dobrze na przebieg budżetowych pertraktacji.

Cel wyznaczony przez Costę zaczęła realizować Dania, przyspieszając rozmowy techniczne na forum Rady UE, w której sprawuje prezydencję. Duńczykom zależy na czasie również dlatego, że po nich stery w organie decyzyjnym UE obejmie Cypr kierujący się zupełnie innymi priorytetami niż Kopenhaga, tradycyjnie opowiadająca się za większą dyscypliną fiskalną.

Ruch Danii „rozczarował i rozdrażnił” część stolic (w tym Warszawę), a na początku tego tygodnia Włochy i sześć innych państw wystosowało apel o spowolnienie tempa prac nad wieloletnimi ramami finansowymi, określając narzucone terminy jako „nierozsądne” i sprzyjające bogatym krajom Europy Północnej.

Kopenhaga pragnie, by przygotowane przez nią propozycje negocjacyjne po raz pierwszy przedyskutowano na ostatnim w tym roku szczycie Rady Europejskiej, który odbędzie się 18 i 19 grudnia w Brukseli.

Zaprezentowany w lipcu przez Komisję Europejską projekt wieloletnich ram finansowych UE na lata 2028–34 opiewa na kwotę 1,8 biliona euro. Propozycja komisarzy zakłada m.in. pięciokrotny wzrost wydatków na obronność, ale także cięcia w istotnej z punktu widzenia Polski wspólnej polityce rolnej (z 387 do 302 mld euro).