Sygnały płynące ze strony przywódcy USA są sprzeczne. – Moja cierpliwość (do Władimira Putina – red.) się kończy i to szybko – stwierdził w piątkowej rozmowie z telewizją Fox News Donald Trump. Zapowiedział „bardzo mocne” uderzenie w Rosję z zastosowaniem m.in. sankcji na ropę naftową, banki oraz polityki celnej. Nie wskazał, jakie konkretnie działania podejmie, a w kolejnych zdaniach podkreślał m.in., że wojna w Ukrainie jest w dużo większym stopniu problemem Europy niż USA, ale jego słowa na nowo rozbudziły oczekiwania na zaostrzenie polityki Białego Domu wobec Moskwy.
Warunki Trumpa
W ostatnich dniach między administracją USA a Komisją Europejską toczyły się intensywne rozmowy na temat koordynacji działań wymierzonych w Rosję. Z wizytą do Waszyngtonu udała się delegacja UE na czele z wysłannikiem ds. polityki sankcyjnej Davidem O’Sullivanem. W Brukseli z unijnymi komisarzami rozmawiał z kolei amerykański sekretarz ds. energii Chris Wright. Na razie bez jednoznacznych efektów.
W sobotę amerykański prezydent, zwracając się do liderów państw NATO, ogłosił, że jest gotowy wprowadzić „poważne sankcje”, ale stawia jednocześnie warunek, by najpierw sojusznicy podjęli ze swojej strony te same kroki. Wyraził też po raz kolejny oczekiwanie, że porzucą oni rosyjską ropę naftową. Jak dodał, skala zakupów po stronie niektórych członków NATO jest „szokująca” i stanowi potężny cios w pozycję negocjacyjną Paktu wobec Rosji. – Jestem gotowy do działania, kiedy wy będziecie gotowi. Powiedzcie tylko, kiedy to nastąpi – napisał Trump na swojej platformie Truth Social.
Ponowił apel o wprowadzenie do czasu zakończenia wojny ceł w wysokości 50–100 proc. na Chiny, czołowego obecnie importera rosyjskich paliw i nieformalnego patrona Rosji. – Chiny mają nad Rosją silną kontrolę, a nawet trzymają ją w uścisku, a takie bolesne taryfy pozwolą przełamać ten uścisk – przekonywał amerykański przywódca, zarzucając jednocześnie odpowiedzialność za wybuch wojny Joemu Bidenowi i Wołodymyrowi Zełenskiemu. – Jeśli NATO zrobi tak, jak mówię, ta wojna szybko się skończy. Jeżeli nie, to marnujecie mój czas oraz czas, energię i pieniądze Stanów Zjednoczonych – dodał.
Prace nad 19. pakietem sankcji
Mimo retorycznych ekscesów prezydenta USA kierunki zadeklarowanych przez niego restrykcji – ropa i sektor finansowy – wyraźnie współbrzmią z tymi, nad którymi w ramach dziewiętnastego pakietu sankcyjnego pracuje Unia Europejska. Trzon nowych unijnych obostrzeń, według zapowiedzi Ursuli von der Leyen, przewodniczącej KE, z zeszłotygodniowego orędzia o stanie Unii, ma dotyczyć importu rosyjskich paliw, tzw. floty cieni wykorzystywanej do omijania sankcji naftowych oraz roli w tym procederze „państw trzecich”. Wysoka przedstawicielka UE ds. międzynarodowych Kaja Kallas zapowiadała, że na celowniku Unii znajdą się także banki.
UE już w pierwszych miesiącach po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji na Ukrainę odcięła się od pochodzącego z Rosji węgla, a z początkiem roku 2023 wdrożyła embargo na import rosyjskiej ropy naftowej i jej produktów dostarczanych drogą morską. Unia, obok m.in. USA, partycypuje też w ograniczającym rosyjskie przychody z eksportu paliw międzynarodowym mechanizmie limitu cenowego (popierające go kraje zakazują swoim firmom udziału w dostarczaniu rosyjskich paliw do krajów trzecich, o ile nie stosują się one do wyznaczonej przez nie maksymalnej ceny). Podobnych ograniczeń nie wprowadzono dla dostaw gazu ziemnego, który w dalszym ciągu sprowadzany jest od południa, przez TurkStream, oraz w formie skroplonej (LNG).
Atutem w rozmowach z USA jest ogłoszona w czerwcu inicjatywa legislacyjna KE, by w sposób prawnie wiążący odciąć się od wszystkich rosyjskich surowców energetycznych w 2027 r. Realizacja tego celu, jak podkreśla komisarz ds. energii Dan Jørgensen, wymagać będzie wsparcia Ameryki i zwiększenia importu LNG z tego kierunku. Taki scenariusz wpisałby się w realizację celów amerykańsko-unijnego porozumienia handlowego, które mówi m.in. o zwiększeniu wartości importu gazu, ropy i paliwa jądrowego ze Stanów o 750 mld dol.
Jak się odciąć od kłopotliwych surowców
Największymi obecnie bezpośrednimi odbiorcami rosyjskich paliw w UE są Węgry i Słowacja. Korzystają one m.in. z motywowanego bezpieczeństwem energetycznym wyjątku od zakazu importu ropy naftowej (płynie przede wszystkim rurociągiem „Przyjaźń”) oraz z gazu z jedynego aktywnego wciąż gazociągu TurkStream. Do porzucenia rosyjskich paliw i technologii jądrowych oba kraje wezwał w czwartek Chris Wright. – W im większym stopniu uda nam się ograniczyć Rosji możliwość finansowania tej morderczej wojny, tym lepiej dla nas wszystkich – przekonywał.
Budapeszt i Bratysława stawiały dotąd opór pomysłom dalszego odcinania się od rosyjskich wpływów w dziedzinie energii. W 2024 r. skala zależności gospodarek Słowacji i Węgier od dostaw ropy z Rosji sięgała niemal 90 proc. i była wyższa niż w momencie rozpoczęcia inwazji na Ukrainę. Po tym, jak Bruksela ogłosiła swoje plany „derusyfikacji” do 2027 r., oba kraje przez prawie miesiąc blokowały przyjęcie poprzedniego pakietu sankcji (ustąpiły dopiero w zamian za obietnice zabezpieczeń przed wahaniami cen i dostępności paliw). Jednocześnie liderzy obu krajów, Robert Fico i Viktor Orban, wielokrotnie z entuzjazmem odnosili się do działań administracji Donalda Trumpa nakierowanych na zakończenie wojny. W gronie państw natowskich na jeszcze większą skalę w interesy z Moskwą uwikłana jest Turcja, która w okresie wojennym zastąpiła UE na pozycji trzeciego co do wielkości klienta rosyjskich koncernów paliwowych.
Zdaniem amerykańskiego sekretarza ds. energii Unia byłaby w stanie całkowicie odciąć się od rosyjskiego gazu w ciągu 6–12 miesięcy, zastępując go dostawami LNG z USA. Polityk zwracał uwagę, że rosyjska ropa – po przerobieniu na gotowe paliwa, m.in. benzynę, diesel czy paliwo lotnicze – nadal płynie też do krajów UE za pośrednictwem rafinerii indyjskich czy tureckich. Dostawy te zostały ujęte w osiemnastym pakiecie unijnych sankcji i do stycznia przyszłego roku powinny zostać zakończone. Jak mówił Wright, również w ich zastąpieniu pewną rolę odegrać może import z Ameryki.
UE nie chce iść na wojnę (celną)
Za mało prawdopodobne uważane jest z kolei na tym etapie euroatlantyckie porozumienie w sprawie ceł na Chiny czy Indie (objęcie przez Europę karnymi taryfami tego ostatniego kraju, jako drugiego co do wielkości importera rosyjskich paliw, Trump postulował już wcześniej). Komisja zapowiedziała jedynie rozmowy z Pekinem i Nowym Delhi na temat przestrzegania sankcji. Nieoficjalnie z kręgu unijnych dyplomatów płyną sygnały, że UE jest przywiązana do zasad Międzynarodowej Organizacji Handlu (WTO) i ostrożnie podchodzi do korzystania z ceł jako narzędzia politycznego. Eksperci podkreślają zaś, że takie rozwiązanie stałoby sprzeczności z interesami Unii jako bloku handlowego silnie zorientowanego na eksport i wrażliwego na ewentualne działania odwetowe. Prawdopodobne za to, jak pisaliśmy w DGP, jest objęcie sankcjami indywidualnych podmiotów chińskich i indyjskich zaangażowanych w interesy z Rosją, w tym rafinerii.
Od niespełna dwóch tygodni w części krajów antykremlowskiej koalicji, w tym w UE, obowiązuje dynamiczny limit cenowy dla rosyjskich paliw, wyliczany na podstawie (pomniejszonych o 15 proc.) średnich notowań rosyjskiej ropy Urals. Obecnie europejskie firmy mogą zgodnie z przepisami uczestniczyć w dostawach rosyjskiej ropy sprzedawanej po maksymalnej cenie 47,60 dol. za baryłkę. Na podobną zmianę nie zdecydował się Waszyngton, który nadal uznaje wcześniejszy pułap, 60 dol. za baryłkę. Administracja USA wprowadziła natomiast w ostatnim czasie podwyższoną 50-proc. stawkę ceł na towary z Indii, motywując to udziałem tego kraju w imporcie rosyjskiej ropy.
Według doniesień agencji Reutera indyjscy importerzy domagają się w ostatnim czasie od rosyjskich dostawców surowca wyższych niż wcześniej upustów cenowych. Mimo to prognozuje się, że przeciętna cena sprzedaży rosyjskiej ropy do Indii w październiku utrzyma się powyżej stosowanego przez UE limitu. To efekt omijania sankcji – w tym poprzez korzystanie z usług floty cieni, mieszanie paliw czy fałszowanie dokumentów pochodzenia – a także luk w ich egzekucji. Równocześnie Reuters spodziewa się, że do Indii popłynie ok. 200 tys. rosyjskich baryłek mniej niż w bieżącym miesiącu.©℗