Stosowne dokumenty podpisano przed tygodniem na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Tiencinie. Chodzi o Porozumienie o Uniwersalnym Centrum ds. Przeciwdziałania Wyzwaniom i Zagrożeniom dla Bezpieczeństwa Państw Członkowskich SzOW (UC). Jego treść opublikowano w internetowym serwisie „Ädylet”, grupującym akty prawne obowiązujące w Kazachstanie. UC z siedzibą w Taszkencie będzie dysponować własną radą i komitetem wykonawczym. Przejmie i rozbuduje funkcje Regionalnej Struktury Antyterrorystycznej (RATS), którą Rosjanie bezskutecznie chcieli przenieść do Moskwy. Pod kontrolą UC znajdzie się też kilka innych instytucji, w tym odpowiedzialne za bezpieczeństwo informacyjne i walkę z przestępczością zorganizowaną. UC ma się zajmować poszukiwaniem przestępców, organizacją ćwiczeń i koordynacją walki z – jak to ujęto w komunikacie RATS – „trzema siłami zła”: terroryzmem, separatyzmem i ekstremizmem. Państwa SzOW interpretują te pojęcia dość szeroko.

Chiny tworzą prawie sojusz obronny

Ihar Tyszkiewicz z analitycznej sieci Research Solutions napisał, że struktura „de facto uzyskuje pełnomocnictwa podobne do sekretariatu sojuszu obronnego pomnożone przez kompetencje organu śledczego”. Zdaniem Tyszkiewicza chiński prezydent Xi Jinping w ten sposób powoli przejmuje z rąk Władimira Putina Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), będącą formalnie sojuszem wojskowym Rosji i jej najbliższych aliantów. Członkami UC będą wszystkie państwa ODKB – Rosja oraz Białoruś, Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan – poza Armenią, która rozpoczęła procedurę wyjścia z ODKB i od 2023 r. nie uczestniczy w szczytach sojuszu. Listę uzupełniają Chiny, Indie, Iran i Pakistan oraz Uzbekistan, jedyny postsowiecki członek SzOW pozostający poza ODKB. „ChRL, nie deklarując tego zbyt głośno, zaczyna podmieniać ODKB na SzOW. O ile pierwsza struktura jest rusocentryczna, to druga jest sinocentryczna” – dowodzi Tyszkiewicz.

Prace nad powołaniem UC trwały od wiosny, a mimo to państwa SzOW, a więc także Rosja, pozwoliły Chinom przedstawić koncepcję jako pomysł autorski. Xi Jinping dowodził, że SzOW powinna wziąć na siebie większą odpowiedzialność za „umacnianie pokoju i stabilności regionalnej”. W Tiencinie wielokrotnie podkreślano też przywiązanie do chińskiego pomysłu, by organizacja wzięła udział w pewnej formie „globalnego zarządzania” w ramach „formowania stosunków międzynarodowych nowego typu i wspólnoty losu ludzkości”. Prokremlowskie „Wojennoje obozrienije” pisze, że „współpraca w ramach SzOW może stać się podstawą dla sformowania architektury równego i niepodzielnego bezpieczeństwa w Eurazji”.

Indie sceptyczne, ale uczestniczą

Wizję organizacji podporządkowanej Pekinowi komplikuje udział Indii. Nowe Delhi popchnęły w chińskie ramiona karne sankcje Stanów Zjednoczonych za kupowanie rosyjskiej ropy. Xi komplementował premiera Narendrę Modiego i przekonywał, że „słoń i smok mogą razem zatańczyć”. Oba miliardowe pod względem populacji mocarstwa zadeklarowały zamiar rozwiązania sporów granicznych. Jednak Modi stara się balansować między światowymi centrami siły, a Indie uczestniczą także w formacie Quad z udziałem Australii, Japonii i USA. W dodatku z Pekinem blisko współpracuje najpoważniejszy rywal Indii, czyli Pakistan, z którym Indusi stoczyli właśnie krótkotrwałą wojnę.

Dlatego indyjscy politycy szybko zdystansowali się od komentarzy o ostatecznym wyborze chińskiego wektora. „Autonomia strategiczna to nie tylko slogan. To strategia” – napisał w „The Hindu” Shashi Tharoor, szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych. „Indie muszą kontynuować taniec na linie. Angażować się w relacje z USA bez wasalizacji, powstrzymywać Chiny bez prowokowania wojny, kontynuować partnerstwo z Rosją bez dziedziczenia jej izolacji” – dodał. Tharoor reprezentuje opozycję, ale z uznaniem opisał politykę szefa dyplomacji Subrahmanyama Jaishankara jako „asertywną, pragmatyczną, nieprzepraszającą, starającą się być niezachodnią, ale nie antyzachodnią”. ©℗