Wczoraj komisja nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach rozpatrywała sprawozdanie podkomisji stałej o poselskim projekcie nowelizacji kodeksu pracy. Poparła poprawkę polegającą na dodaniu do k.p. nowego art.18 [3ca]. Wskazuje on, że osoba ubiegająca się o zatrudnienie na danym stanowisku otrzymuje od pracodawcy informację o:
- wynagrodzeniu, jego początkowej wysokości lub jego przedziale – opartym na obiektywnych, neutralnych kryteriach, w szczególności pod względem płci, oraz
- odpowiednich postanowieniach układu zbiorowego lub regulaminu wynagradzania – w przypadku, gdy pracodawca objęty jest układem zbiorowym pracy lub obowiązuje u niego regulamin wynagradzania.
Powyższe informacje pracodawca przekazuje w postaci papierowej lub elektronicznej osobie ubiegającej się o zatrudnienie, z odpowiednim wyprzedzeniem, zapewniając świadome i przejrzyste negocjacje:
- w ogłoszeniu o naborze na wolne stanowisko lub
- przed rozmową kwalifikacyjną, lub
- w innym przypadku przed nawiązaniem stosunku pracy.
Ponadto z proponowanych przepisów wynika, że pracodawca zapewnia, by ogłoszenia o naborze oraz nazwy stanowisk pracy były neutralne pod względem płci, a proces rekrutacyjny przebiegał w sposób niedyskryminujący.
Poprawka do… poprawki
Posłowie na wczorajszym posiedzeniu podkomisji zwrócili uwagę, że przepisy o informowaniu kandydatów o wysokości wynagrodzenia mogą być błędnie interpretowane przez pracodawców.
– Artykuł w obecnym brzmieniu może doprowadzić do sytuacji konfliktowych i toczenia sporów sądowych. Kandydat może się upierać, że powinien dostać informację o wynagrodzeniu w ogłoszeniu o pracę, a z kolei pracodawca może twierdzić, że to do niego należy wybór, kiedy to zrobi – czy w ogłoszeniu, czy przed rozmową, czy na innym etapie. Przepis może stworzyć niepotrzebną furtkę do nadużyć – wyjaśniła Barbara Dolniak (KO), przewodnicząca komisji nadzwyczajnej.
Tymczasem intencją posłów jest to, aby każda osoba przed rozmową o pracę dowiedziała się z odpowiednim wyprzedzeniem o proponowanym wynagrodzeniu. Jeżeli firma publikuje ogłoszenie o pracę, to właśnie w nim, a jeżeli go nie ma, to dopiero wówczas można poinformować kandydata w innej formie. Celem posłów nie było danie pracodawcom dowolności w tym zakresie. A do takiej interpretacji może natomiast prowadzić słowo „lub”. Zmiana wykreślająca ten wyraz ma zostać złożona w drugim czytaniu przez posłów KO.
Zakaz dyskryminacji
Wątpliwości dotyczyły też przepisu, zgodnie z którym pracodawca zapewnia, by nazwy stanowisk pracy były neutralne pod względem płci.
– Musimy wprowadzić feminatywy w ogłoszeniach o pracę. Będziemy musieli opracować nowe opisy stanowisk. To wynika z tego przepisu – uważa Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan. – Konsekwencją jest zmiana regulaminu wynagradzania, bo nie można dawać ogłoszenia o pracę, jeżeli nadal firma dysponuje siatką wynagradzania z nazwami zawodów w rodzaju męskim. Zmiana regulaminu wynagradzania wymaga konsultacji ze związkami zawodowymi, dlatego będziemy apelować do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, aby w zakresie nazw pracodawca mógł podjąć decyzję jednostronnie – zapowiedział.
Na problem nazw w ofertach pracy zwrócili również uwagę posłowie.
– Niektóre feminatywy w sposób naturalny weszły do języka polskiego. Ale inne, moim zdaniem, będą jednak godzić w powagę ogłoszeń o pracę, a przede wszystkim będą śmieszne z punktu widzenia samych kobiet, typu zgrzewarka, piaskarka, tapicerka – ostrzega Zbigniew Bogucki, poseł PiS.
Etap:
Projekt w trakcie prac Sejmu