Ville Itälä został dyrektorem generalnym Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) w 2018 r., a jego nieodnawialna kadencja upłynęła z początkiem sierpnia. W trakcie mandatu Fina, który wcześniej był szefem fińskiego MSW, OLAF sfinalizował 1,5 tys. dochodzeń, zalecił odzyskanie 4 mld euro niewłaściwie wykorzystanych funduszy unijnych i zapobiegł nienależnemu wydatkowaniu 810 mln euro.
W podsumowaniu dokonań Itälä, podkreślono, że jego misja przypadła na czas „naznaczony poważnymi wyzwaniami i bezprecedensowymi wydarzeniami w zakresie ochrony interesów finansowych UE”.
Mowa o pandemii, gdy śledczym udało się zablokować wielomiliardowe zakupy fałszywych szczepionek, oraz rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Kontrolerzy OLAF kilkukrotnie przyglądali się także Polsce, a najgłośniejsze dochodzenie dotyczyło kilometrówek byłego europosła Prawa i Sprawiedliwości Ryszarda Czarneckiego, który w latach 2009–2013 miał doprowadzić Parlament Europejski do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę 203 tys. euro. Pod koniec 2024 r. polska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia.
Ponadto OLAF wziął pod lupę nieprawidłowości, do których za rządów PiS miało dochodzić w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych i Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.
Do wyboru nowego dyrektora jego obowiązki przejęła dotychczasowa zastępczyni Salla Saastamoinen. Procedura rekrutacyjna ruszyła w październiku 2024 r., gdy w Dzienniku Urzędowym UE opublikowano ogłoszenie o pracę. Wśród wymagań wyszczególniono doświadczenie w prowadzeniu dochodzeń w sferze nadużyć finansowych, 15 lat stażu zawodowego, w tym pięć na stanowisku kierowniczym, oraz ważne poświadczenie bezpieczeństwa.
OLAF szuka nowego dyrektora generalnego. Polka na krótkiej liście kandydatów
Do chwili sporządzenia krótkiej listy kandydatów za wszystkie etapy naboru odpowiada Komisja Europejska. To jej jednostki organizacyjne weryfikują i oceniają zgłoszenia, przeprowadzają rozmowy kwalifikacyjne, by w końcu przedstawić PE i Radzie UE wyselekcjonowane nazwiska. Na liście, która w lipcu trafiła pod obrady komisji kontroli budżetowej PE, znalazły się cztery osoby.
Wśród nich Joanna Krzemińska-Vamvaka, prawniczka związana z europejską służbą publiczną od ponad 20 lat. Obecnie pracuje w sekretariacie generalnym Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, gdzie zajmuje się bezpieczeństwem i cyfryzacją. Wcześniej była zatrudniona w dyrekcji generalnej ds. handlu w KE, a w latach 2021–2024 kierowała dyrekcją ds. wydatków – operacji i dochodzeń OLAF.
– UE zamierza koncentrować się na takich priorytetach, jak konkurencyjność, cyfryzacja i niezależność energetyczna. Wspólnota zwiększy też wydatki na obronę i przestrzeń kosmiczną. To bardzo kosztochłonne obszary, dlatego musimy zadbać o silną, holistyczną ochronę budżetu UE – mówiła podczas wysłuchania przed europarlamentarną komisją, w którym uczestniczyli też przedstawiciele duńskiej prezydencji. W jej wizji OLAF przeobrazi się w ciało „zaawansowane technicznie, elastyczne i budzące zaufanie europejskich podatników”.
Do wyścigu o fotel dyrektora generalnego stanęli też Słowak Ladislav Hamran (były szef Agencji UE ds. Współpracy Wymiarów Sprawiedliwości w Sprawach Karnych), Czech Petr Klement (śledczy Prokuratury Europejskiej) i Włoch Gabriele Failla (funkcjonariusz włoskiej Straży Finansowej). W tajnym głosowaniu europarlamentarzyści odrzucili ostatnią z kandydatur. Najsilniejsze poparcie uzyskał Klement (70 wskazań), za nim znalazł się Hamran (45), a listę zamknęła Krzemińska-Vamvaka (30).
Teraz piłka znów jest po stronie Komisji Europejskiej, która wytypuje nowego dyrektora generalnego spośród zachodniosłowiańskiej trójki. Taka formuła selekcji, z wyraźną przewagą kompetencyjną KE, budzi wątpliwości części europosłów. W ostatnich tygodniach głośno wyartykułował to socjalistyczny europoseł z Hiszpanii José Cepeda, domagając się bardziej „przejrzystej i weryfikowalnej” procedury.
– Nasza rola sprowadza się do wykluczenia, wspólnie z Radą UE, tylko jednego kandydata. Pozycja PE musi zostać doprecyzowana i wzmocniona. To jedyna instytucja UE wybierana przez obywateli, a więc powinna posiadać wszelkie instrumenty do sprawowania demokratycznego nadzoru – ocenił w rozmowie z dziennikiem „Brussels Morning”.
Okazją do reformy będzie nadchodząca rewizja rozporządzenia określającego cele i ramy działalności OLAF. – Prostym i skutecznym rozwiązaniem byłoby publikowanie listy kandydatów z dużym wyprzedzeniem, co umożliwiłoby dokładniejszą analizę zgłoszeń oraz większą partycypację mediów i obywateli – dodał Cepeda. ©℗