Przekonała się o tym piekarnia, która wprowadziła do swoich przepisów płacowych tzw. deputat chlebowy. Zgodnie z regulaminem wynagradzania każdemu podwładnemu po przepracowaniu dniówki roboczej przysługiwał jeden bochenek chleba pszenno-żytniego o wadze 0,7 kg bez prawa do ekwiwalentu zamiennego. Chodziło nie tylko o docenienie personelu, ale przede wszystkim o zapobiegnięcie marnowaniu pożywienia.
Od deputatu chlebowego należą się składki
Pracodawca wystąpił do ZUS o wydanie interpretacji indywidualnej. Sam ocenił, że bochenki stanowią dla obdarowanych przychód ze stosunku pracy, ale nie wchodzą do podstawy wymiaru składek. Organ rentowy był jednak innego zdania, nakazując zapłatę składek. Argumentował, że do opisanej sytuacji najbardziej pasuje wyłączenie ze składek określone w par. 2 ust. 1 pkt 11 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 18 grudnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 316; dalej rozporządzenie). W myśl tego przepisu wolna od składek pozostaje wartość finansowanych przez pracodawcę posiłków udostępnianych pracownikom do spożycia bez prawa do ekwiwalentu z tego tytułu oraz wartość otrzymanych przez pracowników bonów, talonów, kuponów i kart przedpłaconych uprawniających do nabycia wyłącznie posiłków w placówkach gastronomicznych lub handlowych – do 450 zł miesięcznie. Jednak zdaniem ZUS nie da się go zastosować, ponieważ cytowany przepis mówi o posiłkach, pod którym to pojęciem rozumie się gotowe posiłki oraz przetworzone produkty żywnościowe nadające się do bezpośredniej konsumpcji. „Deputat to jest część wynagrodzenia za pracę, która przyznawana jest w naturze i jest niezależna od standardowego wynagrodzenia pracownika” – czytamy w interpretacji oddziału ZUS w Lublinie z 6 marca 2025 r. (DI/200000/43/87/2025).
…i w konsekwencji podatki
– Piekarnia nieszczęśliwie sformułowała pytanie we wniosku o interpretację – mówi Andrzej Radzisław, radca prawny z Kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy. – Podała, że każdy podwładny dostaje po jednym bochenku, ujawniając, że uzyskuje w ten sposób przychód podatkowy ze stosunku pracy o wartości np. 5 zł (zakładając taką cenę pieczywa).
A skoro tak, to należy te 5 zł przypisać do przychodu pracownika oraz potrącić od nich składki (finansowane przez pracownika społeczne 0,69 zł i zdrowotną 0,39 zł oraz społeczne przez podmiot zatrudniający - ok. 0,92 zł) i w konsekwencji PIT, bo brakuje również odpowiedniego zwolnienia podatkowego.
W opinii Piotra Juszczyka, głównego doradcy podatkowego InFaktu, przekazanie chleba może następować nie tylko w ramach stosunku pracy, ale też w formie darowizny, przy czym wówczas urodzi się problem na gruncie VAT.
– Od takiej darowizny piekarnia powinna zapłacić VAT w stawce 5 proc., gdyż nie jest to sprzedaż opodatkowana – tłumaczy podatkowiec.
Połowiczne rozwiązanie dla piekarni
Wedle Karoliny Schiffter, adwokatki i partnerki w kancelarii PCS I Littler jest inna opcja – w regulaminie płac piekarnia mogłaby wprowadzić choćby symboliczną partycypację pracownika w przekazanych mu bochenkach, np. 1 grosz od sztuki. Wtedy można skorzystać z par. 2 ust. 1 pkt 26 rozporządzenia, na mocy którego nie pobiera się składek od korzyści materialnych wynikających z układów zbiorowych pracy, regulaminów wynagradzania lub przepisów o wynagradzaniu, a polegających na uprawnieniu do zakupu po cenach niższych niż detaliczne niektórych artykułów czy przedmiotów lub usług.
– Kupione przez podwładnego pieczywo za grosik od bochenka byłoby wówczas w całości wolne od składek, ale nie od podatku dochodowego – uważa mec. Andrzej Radzisław. – Pracownikowi trzeba by naliczyć zaliczkę na PIT – wskazuje.
Piotr Juszczyk dodaje, że jeśli od takiej sprzedaży piekarnia odliczyłaby VAT, to nie musi go ponownie naliczać.
– Świadczenia na rzecz pracowników są bowiem pośrednio związane ze sprzedażą opodatkowaną – wyjaśnia doradca podatkowy.
Bez przychodu, ale z VAT
Eksperci podpowiadają jeszcze inny pomysł. Piekarz mógłby wystawiać pod koniec pracy kosze z pieczywem, aby pracownicy brali, ile chcą. Wtedy nie dałoby się ustalić indywidualnej korzyści przypadającej na każdego obdarowanego, bo nikt nie rejestrowałby, ile kto wziął (patrz wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. sygn. akt K 7/13). Skoro tak, to wedle mec. Andrzeja Radzisława nie można pracownikom przypisać przychodu ze stosunku pracy, a w konsekwencji naliczać składek i PIT.
– Ale wtedy znowu wracamy do punktu wyjścia, takie przekazanie stanowi darowiznę na rzecz pracowników, od której przedsiębiorca nalicza VAT – informuje Piotr Juszczyk z InFaktu.
Zdaniem mec. Andrzeja Radzisława nie ma idealnych rozwiązań, które pozwoliłyby na podarowanie lub sprzedaż za symboliczną kwotę żywności pracownikom, która za chwilę ulegnie zepsuciu. – Zawsze któraś ze stron musi dopłacić do tego interesu – kwituje prawnik.
Opłata za marnowanie tylko dla największych firm [OPINIA]
Katarzyna Wójcik, radca prawny z Kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak:
W Unii nie ma obecnie przepisów, wprowadzających kary za marnowanie żywności. Trwają prace nad nowelizacją dyrektywy ramowej o odpadach, która planuje nałożyć na przedsiębiorców związanych z produkcją czy handlem żywnością obowiązki związane z nadprodukcją odpadów i zapobieganiem marnowaniu się żywności na każdym etapie łańcucha dostaw. Gdy dyrektywa zostanie uchwalona, państwa członkowskie będą miały 20 miesięcy na jej wdrożenie w przepisach krajowych. Projekt dyrektywy przewiduje minimalny katalog środków zalecanych do wykorzystania przez kraje unijne, np. organizowanie kampanii informacyjno-edukacyjnych czy zachęcanie do darowizn żywności.
W Polsce obowiązuje ustawa z 19 lipca 2019 r. o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1645), która dotyczy dużych sprzedawców i hurtowników żywnościowych (powierzchnie sprzedaży powyżej 250 mkw.), których roczny przychód ze sprzedaży żywności stanowi co najmniej 50 proc. przychodów ze sprzedaży ogółem. Wskazani przedsiębiorcy mają obowiązek zawierania umów na nieodpłatne przekazanie żywności m.in. z krótką datą minimalnej trwałości organizacjom pozarządowym, które zajmują się pomocą rodzinom lub osobom w trudnej sytuacji życiowej. Jeżeli sprzedawcy nie przekażą żywności, poniosą opłaty za marnowanie żywności obliczane według wzoru: 90 proc. razy masa zmarnowanej żywności razy 10 groszy. Sami muszą naliczyć taką opłatę i wpłacić organizacji charytatywnej bądź wojewódzkiemu funduszowi ochrony środowiska i gospodarki wodnej (jeżeli nie mają umowy z organizacją). Muszą również co najmniej raz w roku zorganizować w swoich placówkach kampanie edukacyjno-informacyjne na temat zapobiegania marnowaniu żywności.