W Poczcie Polskiej pracę straci około 9300 osób, z PKP Cargo odeszło 3665 pracowników, Grupa Azoty zwolniła już 800 osób. – Spółkami Skarbu Państwa zarządza się przez spór – mówi Grzegorz Sikora, dyrektor ds. komunikacji z Forum Związków Zawodowych.

OPZZ, FZZ i Solidarność opublikowały wspólne stanowisko ws. projektu ustawy o zmianie prawa restrukturyzacyjnego oraz prawa upadłościowego. Chcą, aby przepisy w większym stopniu chroniły pracowników. Dziś jest z tym problem?

Z Grzegorzem Sikorą, dyrektorem Forum Związków Zawodowych rozmawia Weronika Szkwarek.
Co się nie podoba związkom w postępowaniu restrukturyzacyjnym?

Ostatni rok był okresem zmian w kluczowych, strategicznych z punktu widzenia, np. bezpieczeństwa spółkach Skarbu Państwa, czyli w Grupie Azoty, PKP Cargo czy w Poczcie Polskiej. U podstaw tych reform leżała postawa anty-pracownicza i anty-związkowa. To skłoniło nas, aby rozpocząć na poziomie debaty publicznej rozmowę w zakresie postępowania restrukturyzacyjnego. Chcemy je zmienić, w tym oczywiście chodzi również o tzw. sanację.

Art. 300. Prawa restrukturyzacyjnego: "Otwarcie postępowania sanacyjnego wpływa na stosunki pracy i wywołuje w zakresie praw i obowiązków pracowników i pracodawcy takie same skutki, jak ogłoszenie upadłości, przy czym uprawnienia syndyka wykonuje zarządca".

To znaczy?

Na stronie rządowej spoczywa obecnie odpowiedzialność za implementację dyrektywy w zakresie prawa restrukturyzacyjnego. Propozycja tej implementacji w obecnym kształcie niczego w kontekście bezpieczeństwa pracowników nie zmienia. W związku z tym podjęliśmy wspólne stanowisko, które ma mieć charakter apelu o to, abyśmy rozpoczęli pracę nad – nomen omen – uzdrowieniem tego procesu.

Rozumiemy, że zmiana władzy może oznaczać pewną zmianę koncepcji, strategii, kultury zarządzania. Jednak nie można zaakceptować sytuacji, w której władza mówiąca z jednej strony o praworządności, o prawach człowieka, o dążeniu ku standardom europejskim, z drugiej strony, kiedy spółka „łapie zakręt”, zmienia diametralnie perspektywę. Czyli, na poziomie deklaratywnym mamy mieć w Polsce pełnie praw, a na poziomie faktów - zarządy niektórych spółek skarbu państwa stosują prawo, zgodnie z którym pracownik jest bezsilny wobec machiny zwolnień.

To co się działo przez ostatni rok w niektórych spółkach Skarbu Państwa przypomina bardziej historię wyjętą z Dzikiego Zachodu, aniżeli kraju, którego rząd ma ambicje być wzorem do naśladowania na tle innych krajów Unii Europejskiej.

I Pana zdaniem tak było zarówno w PKP Cargo, Poczcie Polskiej jak i Grupie Azoty? Nie da się zignorować poważnych kłopotów tych spółek

W każdej z tych firm funkcjonują reprezentatywne organizacje związkowe. Jako przedstawiciel FZZ wiem, że np. przynależąca do naszej centrali Federacja Związków Zawodowych Kolejarzy wielokrotnie apelowała o rozmowy, o negocjacje, o poszukanie jakichś kompromisów w PKP Cargo. Jednak moim zdaniem cała mechanika postępowania restrukturyzacyjnego nie była użyta stricte po to, żeby na drodze dialogu wykorzystać ją w celu uzdrowienia przedsiębiorstwa.

Proszę pamiętać, że prawo restrukturyzacyjne nie zabrania rozmów z ludźmi, którzy mogli w procesie uzdrawiania firmy brać czynny i konstruktywny udział. Pamiętajmy, że będzie trudno pozyskać z powrotem tych specjalistów, którzy zostali wyrzuceni za burtę.

Proponowana zmiana art. 300 Prawa restrukturyzacyjnego: "W przypadku gdy plan restrukturyzacji obejmie środki prowadzące do zmian w organizacji pracy lub w stosunkach umownych z pracownikami, środki te są zatwierdzane przez tych pracowników".

To brzmi tak: na restrukturyzację jest zgoda, na zwolnienia nie ma.

My mamy świadomość, że czasem trzeba dokonywać redukcji zatrudnienia. Przecież nikt nie zaprzecza, że można dokonywać działań naprawczych. Można dokonywać zmian, które nie wszystkim będą się podobać i to jest jasne. One mogą być także na pewnym etapie bolesne społecznie. .

Sam jednak byłem świadkiem rozmów z przedstawicielami zarządu PKP Cargo w Radzie Dialogu Społecznego. Zasadniczo można było wyciągnąć taki wniosek: możemy liczyć na poprawę kondycji spółki wyłącznie przez „egzekucję” strony pracowniczej.

To jak konkretnie chcielibyście zmienić przepisy dotyczące restrukturyzacji?

W przypadku artykułu 300 Prawa restrukturyzacyjnego w obecnym kształcie pracodawca staje się wyłącznym panem losu zatrudnionego. To jest prawo wyjęte z epoki feudalizmu Jaką siłę w konfrontacji z tak dużym pracodawcą jak PKP Cargo ma jeden pracownik? Co ma zrobić w sytuacji, gdy nie ma skutecznej drogi do obrony własnych praw?

Należy zmienić wspomniany artykuł, aby zrównoważyć tę siłę, którą w przypadku procesu restrukturyzacyjnego posiada pracodawca. Ma on prawo ratować biznes- jeszcze raz to powtórzę- nikt tego nie podważa. Ale w ramach standardów, zgodnych np. z Kodeksem pracy czy z konwencjami Międzynarodowej Organizacji Pracy.

W przypadku Poczty Polskiej nie mamy postępowania restrukturyzacyjnego, a podaje Pan ten przykład.

Będą zwolnienia. Są przypadki, kiedy pomimo potrzeby wprowadzenia kontrowersyjnych zmian, można usiąść i jakiś rozsądny, czasem dla wszystkich niełatwy kompromis wypracować. Tymczasem mamy w katalogu niektórych spółek Skarbu Państwa polityczne „nie”.

Co to znaczy?

To pokazanie za wszelką cenę, że rządy PiS były symbolem nieudolności. Tylko, że ten polityczny projekt jest bardzo kosztowny społecznie. Pracownicy Poczty Polskiej nie mogą ponosić wyłącznej odpowiedzialności za to, że ktoś w Zjednoczonej Prawicy podejmował błędne decyzje zarządcze. A to się do tego sprowadza.

Obserwujemy, że zarząd Poczty Polskiej nie wykazuje wrażliwości na relację między pracodawcą a stroną pracowniczą, która jest jednak zinstytucjonalizowana na poziomie reprezentacji związkowej.

We wspomnianych spółkach trwa spór również o reprezentacje pracowników w radach nadzorczych.

Zarządzanie poprzez dyktat nie jest zdrowe ani dla przedsiębiorstwa, ani dla rynku pracy. Poza tym, to każdorazowo są ludzkie dramaty.

Skoro spółki Skarbu Państwa sięgają po takie rozwiązania, to komunikat dla całego rynku brzmi: można tak robić, można stosować taką kulturę komunikacji w pracy, można ludzi traktować wyłącznie przedmiotowo. Z pobudek ekonomicznych, ale co boli najbardziej - politycznych.

Doszliśmy do takiego momentu, w którym wojna między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością zaczyna wkraczać do sfery, do której nie powinna. Ten spór zaczyna doprowadzać wprost do ludzkich tragedii. Ludzie tracą pracę i stają się ofiarami politycznej wojny.

Rozumiem, że na mównicy sejmowej mogą toczyć się spory, którymi rządzą emocje. Jednak od prezesa tej czy innej spółki, z tego czy innego rozdania, oczekiwalibyśmy odpowiedzialności. I tego, że diagnoza o stanie przedsiębiorstwa nie będzie nosić znamion programu partyjnego.

Jeśli jednak problem leży w tym, że spółka była źle zarządzana przez poprzednich prezesów, w tym przypadku, wybranych za rządów PiS-u, to czy nie jest to słuszne tłumaczenie?

Cała zmiana, którą deklarowała obecna koalicja rządząca, była oparta o obietnice, że w spółkach Skarbu Państwa znajdą się ludzie, którzy będą „fachowcami”. To mieli być menadżerowie spoza układu politycznego. Natomiast, nawet na poziomie języka komunikacji niewiele się zmieniło. A przecież każda zmiana od zmiany języka powinna się zaczynać.

Najłatwiej jest wyjść i powiedzieć: to jest wina jakiejś partii, a najlepiej jakby była po prostu wina Jarosława Kaczyńskiego czy Donalda Tuska. Nie tego oczekujemy od fachowców, którzy stoją na straży majątku narodowego. Chcielibyśmy usłyszeć obiektywną diagnozę, móc rozmawiać na ten temat.

Teraz nieważne, czy wyjdzie prezes Zjednoczonej Prawicy i powie, że musi dokonać radykalnych zmian, bo rząd Donalda Tuska coś wymyślił, czy byłby to Jacek Sasin, który zresztą także część swojej kariery w Ministerstwie Aktywów Państwowych poświęcił na szukanie winnych. Efekt jest ten sam, czyli zarządza się przez spór. A my chcemy realnego uzdrowienia, czyli zarządzania opartego na dialogu ze stroną społeczną, w granicach podstawowych praw. Zarządzanie spółkami SP powinno być wyjęte spoza plemiennego sporu. Nieważne kto go zaczął.